Do piątku Grecja ma czas, by wytłumaczyć się z machinacji finansowych, które pozwoliły jej zatuszować dług w 2002 roku, czyli rok po przyjęciu euro. Atenom pomógł w tym amerykański bank Goldman Sachs.

Chodzi o skomplikowane operacje finansowe zwane cross-currency swap, które w 2002 roku przyniosły greckiemu rządowi - dzięki różnicom kursów i oprocentowania walut - około miliarda dolarów. Ogłosił to w mijającym tygodniu Christoforos Sardelis, który wówczas odpowiadał za zarządzanie greckim długiem publicznym. Pytanie dotyczy tego, czy unijny urząd statystyczny Eurostat był świadom tych transakcji oraz czy Grecja miała prawo je przeprowadzić jako świeżo upieczony członek strefy euro, w tajemnicy przed innymi krajami. Wbrew przedstawicielom greckich władz Eurostat stanowczo twierdzi, że o niczym nie wiedział, choć powinien był wiedzieć. Dlatego przy wsparciu Komisji Europejskiej prowadzi śledztwo w tej sprawie.

W zgodnej opinii analityków, operacje pozwoliły Grecji w sztuczny sposób zmniejszyć deficyt budżetowy, co było sprawą pierwszorzędnej wagi rok po tym, jak ledwie udało jej się przyjąć euro - zresztą w cieniu oskarżeń o naginanie statystyk finansowych. Ze względu na zły stan finansów publicznych Grecja nie weszła do strefy euro, gdy powstała ona w 1999 roku. Teraz spór o to, kto i co wiedział w 2002 roku, dodatkowo psuje wizerunek pogrążonego w tarapatach finansowych kraju, od której partnerzy w strefie euro wymagają drastycznych cięć budżetowych. Obawiają się bowiem o stabilność wspólnej waluty.

Manewr rządu w Atenach miał polegać na zamianie (tzw. swapowaniu) długu denominowanego w dolarach i jenach na euro, po odpowiednio dobranym kursie wymiany i o innym oprocentowaniu. Pozwoliło to na papierze zmniejszyć dług i odwlec jego spłatę w czasie. Operację przeprowadził renomowany bank Goldman Sachs. Grecki minister finansów Jeorjos Papakonstantinu podkreślił w tym tygodniu w Brukseli, że w tamtym czasie operacje tego typu z udziałem budżetów narodowych były w pełni legalne. Obecnie już nie są.

Z kolei eksperci rynków finansowych wskazują, że korzystanie z wyrafinowanych produktów bankowych w celu choćby krótkoterminowego "makijażu" narodowych budżetów nie jest bynajmniej specjalnością grecką. Twierdzą też - nie wymieniając z nazwy żadnego kraju - że wiele europejskich rządów korzysta w tym zakresie z usług specjalistów: bankierów z Goldman Sachs, szwajcarskiego banku USB czy japońskiego Namura.