Tomasz Skory: Swoje zatrzymanie przez Urząd Ochrony Państwa i doprowadzenie do prokuratury wczoraj nazwał Pan prowokacją, dzisiaj Pan to podtrzyma?

Andrzej Modrzejewski: Oczywiście. Nie tylko prowokacją, ale i cyrkiem: pięć samochodów, kilkunastu oficerów. Właśnie złożyłem zażalenie do sądu na sposób zatrzymania.

Tomasz Skory: A prokurator Jerzy Łabuda, szef prokuratury okręgowej w Warszawie twierdzi, że to nie są żadne działania polityczne, ani jakaś tam prowokacja. Chodziło o postawienie Panu zarzutów.

Andrzej Modrzejewski: Przede wszystkim rozmawiałem rano telefonicznie z panią prokurator. Trzykrotnie przedtem spotykałem się z nią jako świadek. Umówiliśmy się na środę na godzinę 10. rano na spotkanie.

Tomasz Skory: Czyli jak Pan traktuje to zatrzymanie? Chodziło o to, żeby Pana przytrzymać po prostu?

Andrzej Modrzejewski: Zatrzymanie po to, żeby w czasie największej oglądalności, po to, żeby wiadomość znalazła się jako numer jeden w dzienniku telewizyjnym.

Tomasz Skory: Jest jeszcze jeden drobiazg – postawienie Panu zarzutu ujawnienia informacji giełdowych, dzięki którym rzekomo były szef PZU Grzegorz Wieczerzak, mógł zarobić mnóstwo pieniędzy.

Andrzej Modrzejewski: O tym nie wiem. Takiego zarzutu mi nie postawiono, że Wieczerzak coś zarobił, tylko informacji, które mogły temu posłużyć. Tylko ja jestem w tej sprawie absolutnie niewinny. Czuję się niewinny, jak dziecko i nie obawiam się żadnych zarzutów.

Tomasz Skory: No, ale zgodzi się Pan, że podejrzenie o taki czyn może wpływać na decyzję Rady Nadzorczej, która Pana dzisiaj odwołała.

Andrzej Modrzejewski: Nie absolutnie. Zresztą Rada Nadzorcza powiedziała, że nie ma to żadnego związku z tą sprawą. Natomiast no rzeczywiście mogłaby to być metoda zastraszania, czy pokazania siły i tych wątpiących, tych wahających się skłonić do tego, żeby jednak zagłosowali za odwołaniem.

Tomasz Skory: Na zdrowy, „chłopski” rozum, proszę sobie wyobrazić, że ma Pan do czynienia z szefem dużej firmy, któremu prokuratura postawiła zarzut udzielenia poufnych informacji dotyczących giełdy. To może należałoby się zastanowić nad złożeniem dymisji przez takiego człowieka, przez Pana?

Andrzej Modrzejewski: To nie dotyczy mojej pracy tutaj. Więc ja już powiedziałem wcześniej: do dymisji się nie mogę podać, bo to byłoby uznawane za ucieczkę. Proszę bardzo. Jeżeli rada tak uważa, to niech mnie odwoła. Natomiast w tamtej sprawie uważam absolutnie zastosowane środki są śmieszne dlatego, że nawet jeśliby była to prawda, to w takiej sprawie grozi grzywna albno do trzech lat więzienia.

Tomasz Skory: No dobrze, jeśli prowokacja, a prowokacja, bo tak Pan uważa, to czyja: wiadomości telewizji publicznej do spółki z Urzędem Ochrony Państwa, prokuraturą i Ministerstwem Skarbu? Toż to śmieszne.

Andrzej Modrzejewski: A tego to ja już nie mogę oceniać. Od tego są już inni i mam nadzieję, że ta sprawa będzie jednak wyjaśniana.

Tomasz Skory: No, ale Pan podejrzewa kto za tym stoi. Kto za tym stoi według Pana?

Andrzej Modrzejewski: W przeciwieństwie do wielu ludzi nie chciałbym rzucać podejrzeń, nie mając konkretnych dowodów. Jak mówię, to kto inny jest do wyjaśniania takiej sprawy.

Tomasz Skory: Ktoś na zamieszaniu wokół Orlenu mógł zarobić. Akcje mają swoją wartość, która zależy od wiarygodności firmy. Wiarygodność firmy została poderwana wczoraj. Czy wie Pan coś o tym, żeby ktoś zarabiał na spekulacji akcjami?

Andrzej Modrzejewski: To, że się zarabia na spekulacji akcjami, to bardzo dobrze. Natomiast źle, jeśli się zarabia nieczystymi metodami i to jest też raczej sprawa Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Mam nadzieję, że Komisja zajmie się tą sprawą.

Tomasz Skory: Były takie zdarzenia?

Andrzej Modrzejewski: Jakie?

Tomasz Skory: Spekulowanie. Jeśli ktoś wiedział, że będzie Pan miał kłopoty, mógł sprzedawać akcje wiedząc, że dzisiaj ich cena będzie niższa.

Andrzej Modrzejewski: Wie Pan ja byłem tak zajęty w ostatnich dwóch, trzech dniach pracą i innymi wydarzeniami, że nie znam wyników. Proszę się zwrócić z tym pytaniem do analityków. Ona na pewno mają dużą wiedzę na ten temat.

Tomasz Skory: Wytoczono przeciw Panu, najcięższe chyba z możliwych, działa. Czy będzie się Pan bronił na drodze sądowej? Na przykład wczorajsze „Wiadomości” przypisały Panu związek z aferą PZU. Mógłby się Pan bronić.

Andrzej Modrzejewski: Wie Pan, ja na razie nie mogę się doczekać zaczęcia w ogóle sprawy, gdzie „Wiadomości” oskarżyły Orlen o finansowanie kampanii Krzaklewskiego. To myśmy złożyli pozew przeciwko „Wiadomościom” telewizyjnym w lutym tamtego roku. Już rok czasu upłynął i do tej pory nie rozpoczął się nawet proces. Telewizja robi wszystko, by do tego procesu nie doszło, bo ja jestem pewien wygranej. Na mnie się nic nie znajdzie. O tym jestem przekonany w stu procentach.

Tomasz Skory: Pan będzie zdziwiony, jeżeli Orlen pod innym kierownictwem wycofa ten pozew?

Andrzej Modrzejewski: Nie, nie będę zdziwiony, natomiast na pewno będzie pozew prywatny.

Tomasz Skory: Pański?

Andrzej Modrzejewski: Tak.

Foto: Marcin Wójcicki, RMF Warszawa