Rząd Kolumbii chce wydobyć z dna Morza Karaibskiego wrak statku, który zatonął przed trzema stuleciami. Gra jest warta świeczki. Na pokładzie „świętego Graala wśród wraków” jest skarb, którego wartość szacowana jest na 20 miliardów dolarów.

Prezydent Kolumbii Gustavo Petro zlecił rządowi wydobycia tak szybko, jak tylko możliwe z dna Morza Karaibskiego wraku galeonu San Jose.

Statek zabrał w drogę powrotną do Hiszpanii miliony złotych i srebrnych monet oraz kamienie szlachetne, w tym szmaragdy, warte ok. 20 miliardów dzisiejszych dolarów.

Skarby te miały pomóc hiszpańskiemu królowi sfinansować działania wojenne.

Żaglowiec został zatopiony u wybrzeża Kolumbii w czerwcu 1708 roku przez angielską flotę. Poszedł na dno z 600 członkami załogi oraz z 200 tonami zawartości ładowni.

Wrak został mocno uszkodzony na skutek wybuchu przewożonego na pokładzie prochu strzelniczego.

Przez wieki mówiło się o załadunku San Jose w legendach, aż do 1981 roku, kiedy wrak statku udało się zlokalizować. Współrzędne jego położenia zostały utajnione, by ustrzec go przed szabrownikami i nielegalnymi poszukiwaczami skarbów.

Petro chce wydobyć na powierzchnię 62-działowy trójmasztowiec przed końcem swojej kadencji, która upływa w 2026 roku.

U wybrzeży Kolumbii leży na dnie morskim nawet 1000 wraków, ale zdaniem antropologa Fabiana Sanabrii tylko 6-10 z nich ma w ładowniach skarby. Największy z nich to właśnie San Jose.