Pojawienie się na Placu Czerwonym w Moskwie ogromnego pawilonu w kształcie kufra luksusowego domu mody Louis Vuitton wywołało wielki społeczny rezonans. Oburzeni są rosyjscy komuniści, dziś demontażu budowli zażądał Kreml. I tak też się stało.

Pawilon, w którym mieści się wystawa zatytułowana "Dusza podróżowania", poświęcona legendarnym klientom domu mody od chwili jego powstania, ma wysokość 9 m i długość 30. Wystawa miała zostać otwarta w poniedziałek, 2 grudnia.

Wystawa, jak pisały rosyjskie media, nosi charakter komercyjny, a środki z biletów miały trafić na jeden z funduszy charytatywnych.

Administracja prezydenta Rosji zażądała zdemontowania pawilonu reklamowego ma Placu Czerwonym. Podkreślono, że budowy pawilonu z administracją nie uzgadniano. Po południu organizatorzy wystawy przystąpili więc do demontażu konstrukcji.

Wcześniej oburzenie umieszczeniem walizki Vuitton na Placu Czerwonym wyrazili rosyjscy komuniści. Zwrócili uwagę, że Plac Czerwony to święte miejsce państwa rosyjskiego. Są takie symbole, których nie wolno bezcześcić, gdyż od tego zależy przyszłość państwa - zaznaczył jeden z deputowanych Dumy Państwowej Siergiej Obuchow.

Przewodniczący komisji ds. rozwoju kultury i sztuki oraz ochrony dziedzictwa kulturowo-historycznego w Izbie Społecznej Pawieł Pożygajło oświadczył, że jest wystarczająco wiele miejsc, gdzie można eksperymentować i wcielać w życie różne twórcze pomysły, lecz na pewno nie może to być w miejscu, które ma największe znaczenie historyczne.

Są też jednak obrońcy obiektu. Przedstawiciel strategicznego rozwoju centrum handlowego GUM, które znajduje się przy Placu Czerwonym, Michaił Kusnirowicz powiedział, że popiera tej projekt, tym bardziej, że środki, które zarobi, mają być przekazane na leczenie chorych dzieci.

(j.)