Dziś przypada Dzień Kapsla. Mała metalowa zakrętka zabezpieczająca napój przed wylaniem się ma wielu miłośników. Na świecie jest mnóstwo kolekcjonerów kapsli. A w Gniewie na Pomorzu znajdziemy nawet Muzeum Kapsla. Marlena Chudzio rozmawiała z jego właścicielem, lokalnym bajarzem Patrykiem Pokorskim.

Marlena Chudzio: Jak zrodził się pomysł na muzeum?

Patryk Pokorski: Wpadłem na pomysł stworzenia muzeum, podczas poszukiwania odpowiedzi na zupełnie inne pytanie. Jak pokatalogować kapsle? Znalazłem w internecie duże kolekcje, takie na 20 tysięcy sztuk i one zajmowały na zdjęciach bardzo dużo miejsca. Wtedy pomyślałem, że bez sensu prowadzić kolekcje tylko dla siebie i że trzeba zrobić z tego jakiś użytek na zewnątrz.

Ile ma pan kapsli w tym momencie?

Trudno powiedzieć, bo ciągle ich przybywa. Dostaję paczki i wydaje mi się, że znalazłem coś oryginalnego. A potem przeglądam to, co mam i okazuje się, że taki kapsel już mam. Zaczynam sam nie panować nad tym, co posiadam. Myślę, że mam około 3 tysięcy. I to nie jest jakaś duża kolekcja.

To brzmi bardzo imponująco. Jest aż tyle kapsli do zebrania?

Na świecie jest tego znacznie więcej. Z tego, co się orientuję, największa kolekcja w Księdze Rekordów Guinnessa składa się z ponad 100 tysięcy egzemplarzy.



Od czego są to kapsle? Po jakich napojach?

Kolekcjonerzy sami decydują, co chcą zbierać. Wbrew pozorom jest ich całkiem sporo. Jedni zbierają tylko to, co sami otworzyli i wypili. Są też kolekcjonerzy samych kapsli piwnych, a także kolekcjonerzy tacy jak ja, którzy zbierają tak, żeby kapsle były różnorodne, niekoniecznie muszą być od piwa.

Z których zbiorów jest pan szczególnie dumny?

Z kapsli, którymi lubię się pochwalić, to na pewno kapsle od nietypowych napojów: od kakao, mleka truskawkowego i różnych wód mineralnych. A także kapsle o nietypowych wzorach: są na nich krasnoludki, samoloty z II wojny światowej i inne takie wzory, przypominające dzieła sztuki. W zasadzie na kapslu może być wszystko, co się tylko wymyśli. Ogranicza nas tylko fantazja. Wiele wzorów nie powstaje, bo produkcja kapsla w wielu kolorach jest stosunkowo droga. Dlatego mniejsze firmy się nie decydują na produkcję spersonalizowanego kapsla. Decydują się na jednobarwne. Czarne lub srebrne. Częściej się zmienia etykietę niż kapsel. Przy dużych koncernach kapsle potrafią się różnić w obrębie jednej marki dość sporo.

Ma pan jakieś kapslowe marzenie?

Jest tego sporo. Prowadząc muzeum, przychodzą takie pomysły, które chce się zrealizować, ale brakuje na nie czasu. W tej chwili, chciałbym rozwinąć muzeum o fotografie albo o multimedia, które by pokazywały drogę od surowców (kawałka blachy i gumy) do gotowego kapsla. A potem pokazać, jak on jest w różnych wariantach zakładany na butelkę.

Jak powstają kapsle?

Tego jeszcze nie wiem do końca. Takim kapslowym marzeniem jest wybrać się do fabryki kapsli, móc porobić tam zdjęcia, nagrać krótki filmik i pokazać to szerszej publiczności. Ja do tej pory ustaliłem, kto wymyślił kapsel. Był to Wiliam Painter i pomysł na kapsel został opatentowany w 1892 roku.

To jest trochę historii do zebrania. Na co dzień wiele rzeczy, które mogłyby ozdobić pana kolekcje, ląduje w śmietniku.

Zgadza się. Jak mówi przysłowie: śmieci jednych, to skarby dla drugich. Moje muzeum dostaje często różne rzeczy, które niekoniecznie trafiają w mój gust. Dostałem serie guzików, bo jak zbieram różne dziwne rzeczy, to guziki też mi się pewnie przydadzą. Jakieś stare instrumenty muzyczne, prawie zabytkowe. Udało mi się kilka takich przedmiotów uratować przed wyrzuceniem. Trafiły do pasjonatów, którzy takimi rzeczami się zajmują.

A w jaki sposób pan pozyskuje swoje zbiory?

W tej chwili większość kolekcji to prezenty od gości muzeum. Większość osób, jak już odnajdzie takie dziwne muzeum, to zaczyna zbierać, żeby podczas odwiedzin coś przynieść i podarować. Są też tacy, którzy zainspirowani zaczynają zbierać, podsyłają listy, paczki, albo przynoszą podczas wizyty.

Kapsle, które pan ma są z Polski czy z całego świata?

Z całego świata. Nie wybrzydzam. Staram się przyjmować wszystko i nie narzekać. Te, które mi się dublują i są w gorszym stanie, trafiają do innych kolekcjonerów albo do specjalnego akwarium. W nim ktoś, kto odwiedza muzeum i został zainspirowany, żeby właśnie rozpocząć swoja kolekcje, to żeby mógł wybrać sobie kilka pierwszych egzemplarzy.

Jak trafić do muzeum?

Tu jest duże zaskoczenie dla wielu zwiedzających. Dostaje często sygnał, że jest błąd w internecie, bo jest napisane, że muzeum jest dostępne przez całą dobę. Czyli w zasadzie kiedy? Wystarczy przyjechać do Gniewu na rynek i muzeum umieszczone jest na korytarzach jednej z kamienic. Wystarczy wejść i obejrzeć tę małą wystawę.

Jest kapsel, który bardzo chciałby pan mieć w swojej kolekcji?

To kapsle, które są bardzo stare i zamiast silikonowej wklejki mają podkładkę z korka. Takich kapsli jeszcze nie posiadam. Mam nadzieje, że do mnie trafią. 

Czego  się życzy miłośnikom kapsli z okazji dnia kapsla?

Chyba tego, żeby otwieracze nie gięły kapsli...

Bo to niszczy kapsla...

Zdecydowanie. Szuka się ładniejszego egzemplarza. Pogięty kapsel jest mniej wart. Można więc życzyć, żeby był ładnie zdjęty.