W miarę jak euforia związana z igrzyskami olimpijskimi w Londynie opada, rośnie liczba Brytyjczyków zmagających się z chandrą. Lekarze domowi odnotowują gwałtowny wzrost liczby pacjentów skarżących się, że są w psychicznym dołku.

Brytyjscy pacjenci narzekają na huśtawkę nastrojów i apatię - podaje dziennik "Sun on Sunday". U niektórych występuje wzmożona skłonność do irytacji. Lekarze na określenie tego stanu znaleźli nową nazwę: PODS od (Post-Olympic Depression Syndrome), czyli zespół objawów poolimpijskiej depresji.

Gazeta sugeruje, że występowanie DOPS oznacza złą wiadomość dla rządu, który liczył na to, że olimpijska euforia przełoży się na dobre społeczne samopoczucie i większą tolerancję dla rządowej polityki zaciskania pasa. Eksperci ostrzegają, że nastroje jeszcze bardziej pogorszą się we wrześniu, gdy trzeba będzie wrócić do twardej powakacyjnej codzienności.

Źródło złego samopoczucia tkwi... w dobrym występie olimpijczyków?

W pewnym sensie Brytyjczycy są ofiarami własnego sukcesu. Ich sportowcy zdobyli 29 złotych medali, 17 srebrnych i 19 brązowych (łącznie 65). W ogólnej klasyfikacji medalowej zajęli trzecie miejsce. Tak dobry wynik może okazać się trudny do powtórzenia.

Nadzieja w ciąży księżnej Kate i zaręczynach Harry'ego

Narodowy kalendarz wielkich imprez świeci pustkami. O ile w 2011 roku Brytyjczycy żyli ślubem Williama z Kate, a w bieżącym jubileuszem Elżbiety II i olimpiadą, o tyle obecnie mogą wyczekiwać tylko Pucharu Świata w rugby w 2013 i igrzysk Commonwealthu w Glasgow w 2014 roku. Społeczne nastroje mogłaby poprawić wiadomość o zaręczynach księcia Harry'ego lub ciąża księżnej Catherine. Póki co jednak, nie zapowiada się ani na jedno, ani na drugie.