Prezydent nie cofa swojego apelu o dymisje członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - powiedział poranny gość „Faktów” RMF sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha. Prezydent nie powtarza tego apelu przez grzeczność - stwierdził Szymczycha.

Tomasz Skory: 48 godzin temu Aleksander Kwaśniewski zaapelował do KKRiT o dymisję. Kilkanaście godzin później było już wiadomo, że ów apel ma dla rady znaczenie niewielkie. Jak ma się po tym wszystkim autorytet głowy państwa?

Dariusz Szymczycha: Autorytet głowy państwa nie doznał żadnego uszczerbku. Prezydent wykonał gest w poczuciu odpowiedzialności za autorytet instytucji publicznej. Zaproponował dobre rozwiązanie, które mogłoby uzdrowić sytuację. Piłka jest po stronie tych, którzy nie słuchali RMF.

RMF: Czy to, że wczoraj na spotkaniu z przewodniczącym Braunem prezydent apelu nie powtórzył, oznacza, że z niego zrezygnował?

Dariusz Szymczycha: Nie, prezydent nie wycofał się ze swojego apelu. Nadal uważa, że byłoby to najlepsze rozwiązanie. Nie powtórzył go przez grzeczność.

RMF: Dymisja Brauna z funkcji przewodniczącego, złożona osobiście czy też wymuszona działaniami panów Halbera, Czarzastego, poprawi sytuację?

Dariusz Szymczycha: Nie chcę na ten temat spekulować. Zdaniem prezydenta najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby cała rada oddała się do dyspozycji organów, które ją powołały, gdyby te organy przyjęły tę dymisję i gdyby powołano – po ocenie pracy tych ludzi – nowy skład rady. To byłoby najlepsze rozwiązanie.

RMF: Opinie o otrzymaniu się stołków, jakie wygłosił pan w poniedziałek wieczorem, Adamem Halberem wstrząsnęły do tego stopnia, że skierował do pana list otwarty. Pyta w nim: Czy prezydent nie pospieszył się zbytnio z apelem, skoro matactwa nastąpiły poza radą?

Dariusz Szymczycha: Mogę odpowiedzieć panu Halberowi: prawdziwa cnota krytyk ludzkich się nie boi.

RMF: Kolejne pytanie Halbera: Jak ma się apel do żelaznej zasady niezależności KRRiT?

Dariusz Szymczycha: Problem w tym, że ta zasada doprowadziła do sytuacji, w której trzeba było wystąpić z tym apelem. Pan prezydent, ani żaden z organów powołujących członków KRRiT nie narzucał, nie sugerował, nie wysyłał instrukcji, jak ci ludzie mają pracować. Zasada niezależności w ich pracy była zachowana. Przerodziła się w karykaturę w zasady niezależności, bo oznacza także niezależność od odpowiedzialności za swoją pracę.

RMF: Zawarte w liście pana Halbera porównanie prezydenta Kwaśniewskiego z panem Wałęsą, który niegdyś ingerował w sprawy KRRiT, wydaje się panu uprawnione?

Dariusz Szymczycha: Pan Halber nie zna faktów, bo pan Walęsa odwołał przewodniczącego KRRiT, wbrew prawu. Pan prezydent Kwaśniewski zwrócił się z apelem do wolnych, odpowiedzialnych ludzi, by sami podjęli tę decyzję.

RMF: Co trzeba zrobić, by zasłużyć na komplementy, jakimi obdarzył pan w poniedziałek Danutę Waniek i Waldemara Dubaniowskiego w imieniu prezydenta? O to też pyta pan Adam Halber.

Dariusz Szymczycha: Trzeba pracować, trzeba być lojalnym wobec demokracji i trzeba być lojalnym wobec prezydenta.

RMF: Nie zamierza pan przepraszać pana Halbera?

Dariusz Szymczycha: Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

RMF: Czy w tej sytuacji prezydent zaakceptuje sprawozdanie z rocznej działalności KRRiT czy może otworzy drogę do jej rozwiązania?

Dariusz Szymczycha: Pan prezydent uważa, że najlepiej będzie, jeśli cały skład KRRiT poda się do dymisji. Nie mamy jeszcze sprawozdania, ale na pewno zostanie ono oceniono rzeczowo.

RMF: Ale matactwa, o których się mówi, chyba upoważniają chyba do złożenia wniosku o postawienie KRRIT przed Trybunałem Stanu?

Dariusz Szymczycha: Zobaczymy sprawozdanie. Co do trybunału, to procedura jest inna. Zależy ona de facto od postępowania sejmowego.

RMF: Opozycja może zebrać 115 podpisów poselskich, ale prezydent może to załatwić jednym podpisem.

Dariusz Szymczycha: Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ocena okoliczności związanych z powstawaniem tej ustawy i propozycją łapówkarską Lwa Rywina jest badana przez sejmową komisję śledczą. Ma ona charakter pluralistyczny, pracuje przy otwartej kurtynie, współpracuje z prokuraturą czyli jest w Polsce ciało, które może, w moim przekonaniu, formułować wszystkie wnioski. W tej chwili jest już bardzo zorientowana w sprawie.

RMF: Jeśli do rozwiązania KRRiT nie dojdzie przez nieprzyjęcie sprawozdania, a Sejm, Senat i prezydent za miesiąc wymienią po jednym członku rady, osoby wymienione w tym kontekście – Ryszarda Ulickiego, Ryszarda Sławińskiego – odpowiadają prezydentowi?

Dariusz Szymczycha: Te kandydatury nie były przestawiane przez Kancelarię Prezydenta czy prezydenta. To jest wolna decyzja tych organów. Prezydent chciałby, by ten nowy skład KRRiT był lepszy.

RMF: Czy prezydent czuje się odpowiedzialny za ulokowanie w KRRiT i w TVP osób niezbyt czułych na apele, np. prezes Kwiatkowski, sekretarz Czarzasty?

Dariusz Szymczycha: Pan prezydent czuje się odpowiedzialny za wszystkich ludzi, którym ułatwił, ze swojego mandatu, pracę na stanowiskach publicznych. Każda z tych osób, także ja, podejmując tę pracę, pracuje na własny rachunek, na własną odpowiedzialność, w poczuciu własnej odpowiedzialności i lojalności wobec tego człowieka, który obdarzył nas zaufaniem.

RMF: Jutro Sejm będzie głosował nad rezolucją w sprawie wycofania przez rząd trefnej – jak mówi opozycja - nowelizacji ustawy o rtv. Czy to jest po myśli prezydenta?

Dariusz Szymczycha: Po myśli prezydenta jest kompromis. Chodzi o takie rozwiązanie, które pozwoli uchwalić ustawę – zmiany w ustawie są potrzebne, ale muszą one być kompetentne i muszą być owocem kompromisu.

RMF: Cytat sprzed 48 godzin: „Bez przekonania, że dostaję dokument poważny, przemyślany i przeprowadzony zgodnie z procedurą muszę albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego albo odmówić podpisania” – mówi prezydent. Wynika z tego, że będzie weto, jeśli ta ustawa zostanie przyjęta.

Dariusz Szymczycha: To zdanie jest znane przynajmniej od roku, bo prezydent zwracał uwagę na niewłaściwy kształt ustawy już przed rokiem. Najwyższa pora, by z tego wyciągnąć konstruktywne wnioski.

RMF: Dziękuję za rozmowę.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa