My nie oczekujemy rządu partyjnego i w związku z tym nie zamierzamy go współtworzyć – mówi lider Socjaldemokracji Polskiej Marek Borowski. Natomiast poparcie dla Marka Belki jest kwestią odpowiedzialności, powiedzenie „tak” albo „nie” ma spore skutki - dodaje.

Konrad Piasecki: Ma pan takie poczucie, że los rządu i parlamentu jest w pańskich rękach?

Marek Borowski: Nie mam.

Konrad Piasecki: Dlaczego?

Marek Borowski: A dlaczego w moich?

Konrad Piasecki: Ja wiem, że 460 posłów, ale tak ok. 200 nie będzie głosowało za Markiem Belką. Wobec czego, jak się od 460 odejmie 200 i spojrzy się na siłę pańskiego nowego klubu, to wydaje się, że to właśnie od SDPL zależy...

Marek Borowski: A, pan myśli o ugrupowaniu. Bo ja myślałem, że pan tutaj o moich spracowanych dłoniach mówił. Na to jestem za słaby oczywiście. Natomiast jeśli chodzi o ugrupowanie, można powiedzieć, że wyrośliśmy już na tyle, że faktycznie może to być rodzaj języczka u wagi.

Konrad Piasecki: I jak panu z tą rolą języczka u wagi?

Marek Borowski: To nie jest łatwa rola. Są oczywiście tacy, którzy kochają być języczkiem u wagi. I przez parę lat na takich się napatrzyliśmy. Oni siadali za stołem, zakładali nogę na nogę, do nich przychodzili wielcy tego świata i oni mówili tak – to może ten stołek, ten minister i wtedy my tu ewentualnie... My tej polityki nie zamierzamy uprawiać i – jak zapowiedziałem – my w ogóle nie oczekujemy rządu partyjnego i w związku z tym nie zamierzamy go współtworzyć – w sensie, że nasi posłowie pobiegną do tego rządu – więc my takich wymagań nie mamy. Natomiast jest to kwestia odpowiedzialności, czyli powiedzenie „tak” albo „nie” ma spore skutki.

Konrad Piasecki: Jaką szansę pan dzisiaj widzi, że Marek Belka podbije serca tego języczka u wagi, czyli Socjaldemokracji Polskiej?

Marek Borowski: W procentach nie umiem tego ocenić.

Konrad Piasecki: Raczej 50, raczej 30 czy może 90?

Marek Borowski: Nie, na to mnie pan nie wyciągnie. Belka musi przyjechać do Polski przede wszystkim i rozejrzeć się troszeczkę. Musimy porozmawiać.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, a kiedy pan mówi: rząd niepartyjny, to kto jest dla pana partyjny? Np. Jerzy Hausner to jest człowiek partyjny czy apartyjny?

Marek Borowski: Jerzy Hausner ma wprawdzie legitymację partyjną...

Konrad Piasecki: Jest posłem nawet, a pan dziś posłów odsyłał do Sejmu.

Marek Borowski: Tak, tak, zgoda, ale on jest autorem pewnego planu. Oczywiście jest pytanie, czy ten premier będzie chciał zachować i plan, i ministra, czy plan, ale bez ministra, bo nie sądzę, aby ministra bez planu. To zostawiam jemu.

Konrad Piasecki: Czyli Jerzy Hausner jest dla pana partyjniakiem do przełknięcia?

Marek Borowski: On jest związany z określonym planem, który opracował i tego się trzyma. On zresztą szukał poparcia w różnych środowiskach i tutaj ta partyjność nie jest wykorzystywana.

Konrad Piasecki: Ale panie marszałku „Tak, tak - nie, nie” jak mówi Pismo Święte. Hausner do przełknięcia czy nie?

Marek Borowski: Pan w ten sposób będzie mnie pytał i cały rząd ułożymy.

Konrad Piasecki: Pytam na razie o Hausnera.

Marek Borowski: To ja wolę jednak, żeby najpierw ta rozmowa odbyła się z kandydatem na premiera.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, z drugiej strony jest tak, że musi pan sobie zdawać z tego sprawę, że dla pańskiej młodej partii, wikłanie się w rządzenie, czy choćby popieranie ekipy rządzącej to nie jest dobre rozwiązanie. Że tak naprawdę wybory jesienne, to by było to o co powinna grać Socjaldemokracja Polska.

Marek Borowski: Jak pana słyszę, to jakbym siebie słyszał. To jest oczywiście narzucająca się strategia. Właściwie taktyka, bo strategią bym tego nie nazwał. To jest narzucające się i to na krótką metę byłoby może najłatwiejsze. Tylko np. destabilizacja – trzeba wybierać tutaj między różnymi wartościami. Jeżeli miałoby to doprowadzić do destabilizacji rządzenia przez kilka dobrych miesięcy, w taki sposób, że nie można wybrać żadnego rządu, czas ucieka, nic się nie robi, to w pewnym momencie wyborcy mogą powiedzieć „No dobra panowie politycy, co wyście zrobili”. Wtedy poszukają winnych i powiedzą „Kto to taki był?”.

Konrad Piasecki: Mogą znaleźć Borowskiego?

Marek Borowski: Mogą. Oczywiście. Mamy jakby dwie wartości, które muszą być uwzględnione. Pierwsza to jest interes kraju i interes państwa. I druga to jest nasz program, to co chcemy realizować, nasze cele, które sobie stawiamy.

Konrad Piasecki: To teraz trzy pytania, mimo że do uczestnika to jednak do pana jako obserwatora życia politycznego. Pana zdaniem Belce uda się sformułować rząd i uzyskać dla niego większość?

Marek Borowski: Odpowiem panu jak góral na pytanie, jaka będzie pogoda, że może będzie deszcz a może będzie słońce.

Konrad Piasecki: Panie marszałku jak pytają pana prywatnie na imieninach uda się czy się nie uda?

Marek Borowski: Ale czy pan mi wierzy, że ja naprawdę nie wiem?

Konrad Piasecki: Pytam co pan podejrzewa?

Marek Borowski: Nie wiem. Sytuacja jest potrójnie zapętlona.

Konrad Piasecki: A kiedy straci pan fotel marszałka Sejmu?

Marek Borowski: Będę czekał.

Konrad Piasecki: Ale do kiedy?

Marek Borowski: To ja nie wiem...

Konrad Piasecki: Następna rzecz, której pan nie wie.

Marek Borowski: Widzi pan, są takie momenty, kiedy trzeba powiedzieć nie wiem. Musi się wyłonić kandydat, który zyska odpowiednią większość i wtedy możemy dokonać płynnie zamiany.

Konrad Piasecki: To jak zapytam pana, kto pana zdaniem będzie tym kandydatem i pan odpowie „Nie wiem” to skończę tę rozmowę.

Marek Borowski: Wydaje mi się, że liczba 3 jest taką liczbą magiczną – to my wiemy prawda. Bo to i „Boh trojcu lubit i „Do trzech razy sztuka”. Dwa razy panu odpowiedziałem nie wiem, więc mogę i trzeci.

Konrad Piasecki: Marek Borowski jeszcze Marszałek Sejmu – jak tak powiem to na się nie obrazi?

Marek Borowski: To wiem.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF