"Łatwo znaleźć przyczyny spadków sondażowych PO. Tusk na początku, po dojściu do władzy, znalazł język, który trafiał do obolałego społeczeństwa. Z czasem ten język stał się pusty. Powtarzanie: 'Jak PO będzie u władzy, to Unia da nam szmal' jest już za słabe. Ludzie przestają wierzyć w PO. Tendencja jest schyłkowa. Są duże szanse, że PiS wygra następne wybory" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Aleksander Smolar. "Platforma nigdy nie podbijała ludzkich serc, ale jest jeszcze szansa, że odzyska umysły. Ratunkiem dla niej może być m.in. szukanie nowych koalicjantów. SLD i Miller to naturalny przyszły koalicjant" - uważa politolog.

Konrad Piasecki: Pogodził się pan i oswoił z myślą, że PiS zmierza ku zwycięstwu i przejęciu władzy?

Aleksander Smolar, politolog, szef Fundacji im. Batorego: Nie wiem, czy "pogodzenie się" jest dobrym słowem.

Oswojenie?

Cytat

Są duże szanse, że PiS wygra następne wybory

Mnie się wydaje, że nie ma tu żadnej nieuchronności. Uważam zresztą, że są duże szanse, że PiS wygra następne wybory ze względu na obecną tendencję polityczną, ale nawet z tego wcale nie wynika, że PiS obejmie władzę.

A Platforma może się jeszcze podnieść, odrodzić i odzyskać serca ludu?

Moim zdaniem zdecydowanie może. Serce to może nie, ale rozum. Mnie się wydaje, że Platforma nigdy serc nie podbijała.

W 2007 był taki moment ożywienia społecznego, może bardziej antypisowskiego.

Cytat

Platforma raczej nigdy serc nie podbijała

Była mobilizacja na rzecz Platformy, ale raczej było to rozumowe i w dużym stopniu przed perspektywą wygranej PiS-u. Platforma raczej nigdy serc nie podbijała. Mówiąc prawdę, takie partie centrowe, trochę liberalne, to nie są partie, które podbijają serca. Serca podbijają partie z lewa i prawa, które głoszą pewnego typu mobilizujące utopie, dalekosiężne programy. Platforma nigdy taką partią nie była. 

Premier dzisiaj głosi w "Polityce", że trudno w świecie realnym znaleźć przyczyny sondażowych spadków Platformy. Pan też ich nie znajduje?

Cytat

Donald Tusk na początku znalazł język, który trafiał do obolałego społeczeństwa, ale to był język pusty merytoryczne

Moim zdaniem, łatwo stosunkowo znaleźć przyczyny sondażowych spadków i krakałem od bardzo dawna i właściwie od początku powstania rządu Platformy miałem bardzo krytyczne opinie. Mnie się wydaje, że tu wiele da się powiedzieć. Donald Tusk na początku znalazł język, który trafiał do obolałego społeczeństwa: spokój, miłość, nikt nie będzie wam zagrażać...

Szacunek, budowanie, razem, do przodu.

...ani reformami, ani agresją Kaczyńskiego. To był język, który trafiał. Z czasem, kiedy pojawiały się zwłaszcza zagrożenia, ten język - pusty merytorycznie, w którym nie było żadnej perspektywy, w którym jedyne, czym można było się pochwalić, to to, że Unia da nam szmal - to był za słaby język politycznego przekazu.

A dzisiaj to jest język wynikający i - mam wrażenie - obrazujący takie przeświadczenie: Ja jestem dobry, jest dobrze i tylko wyborcy nie umieją tego jakoś dostrzec. A media to już w ogóle.

Trzeba być też trochę wyrozumiałym dla premiera, tzn. to jest normalny język polityka. Polityka jest też mechanizmem samospełniających się proroctw - jak mówimy dobrze o sobie, to liczymy na to, że inni przekonają się do naszych opinii.

Tylko czy to nie jest dobry czas, żeby Tusk raczej zrobił krok w tył, posypał głowę popiołem i powiedział: Zdaję sobie sprawę z przewin, zdaję sobie sprawę z zaniedbań, teraz będzie już inaczej?

Cytat

W polityce to jest bardzo niebezpieczne, samokrytyka jest rzeczą bardzo niebezpieczną

W polityce to jest bardzo niebezpieczne, samokrytyka jest rzeczą bardzo niebezpieczną. W stosunkach bezpośrednich, ludzkich, czy w nauce, w różnych dziedzinach to jest bardzo pożyteczne - w polityce rzeczą ważniejszą jest wyciągnięcie wniosków i modyfikacja polityki, która wskazywałaby na to, że się dostrzega istotne problemy. Problem jest wtedy, kiedy samochwalstwu towarzyszy brak jakiejkolwiek korekty postępowania i sposobu rządzenia.

Widzi pan dla Tuska i Platformy jakąś szansę na ucieczkę do przodu?

Cytat

Sytuacja jest trudna. Gowin i inni wyraźnie już stawiają na upadek Platformy

Oczywiście, że widzę, chociaż nie powiem, aby to było łatwe, dlatego że pole manewru niewątpliwie zawęża się. Po pierwsze, ze względu na sytuację zewnętrzną, te objawy kryzysowe w Europie, również pogorszenie się wyników w Polsce. Sytuacja polityczna też jest trudniejsza przez tą marginalną przewagę w Sejmie, która pozwala na istnienie tej większości, przy zagrożeniu ze strony Gowina i innych, którzy wyraźnie już stawiają na upadek Platformy. Oczywiście, to ogranicza pole manewru, ale ono istnieje. Ono może istnieć na dwóch planach: poprzez bezpośrednie zwrócenie się do społeczeństwa i szukanie społecznego poparcia, presję na partie polityczne poprzez społeczeństwo, bądź też szukanie koalicjantów, nowych koalicjantów politycznych. Tu, w sposób oczywisty - bo zresztą widać, że premier o tym myśli - SLD i Miller to jest taki naturalny, możliwy przyszły koalicjant.

Mówi pan: Gowin i inni grają na upadek Platformy. A ci inni to kto? Schetyna czy raczej ci, którzy są skupieni wokół Gowina?

Schetyna nie ma innej możliwości politycznego istnienia. On raczej próbuje zagwarantować dla siebie miejsce w Platformie i rangę, jaką zajmował. Ja myślę, że przede wszystkim to dotyczy tych paru osób, które związane są z Gowinem, ale to się może rozszerzyć. W sytuacjach schyłkowych nagle zawsze pojawiają się ci, którzy chcą sobie zabezpieczyć przyszłość i szukają gdzie indziej miejsca.

Ale ta sytuacja jest już schyłkowa?

Cytat

Mamy do czynienia z tendencją schyłkową, ale ona nie jest w żadnym wypadku nieuchronna

W tej chwili można powiedzieć, że mamy do czynienia z tendencją schyłkową, ale ona nie jest w żadnym wypadku nieuchronna. Niebezpieczeństwo jest podwójne: po pierwsze, że rzeczywiście nie będzie żadnej modyfikacji polityki i ta schyłkowa tendencja się tylko umocni. Druga, że psychologicznie społeczeństwo będzie przekonane, że to jest formacja już bez perspektyw i wobec tego przestanie wierzyć w Platformę. A polityka jest m.in. dziedziną samospełniających się proroctw.

A dlaczego jest tak, że społeczeństwo i wyborcy przestali się bać PiS? Bo przestają się bać.

To jest ze zrozumiałych powodów i zresztą parokrotnie już mieliśmy z tym do czynienia - jak tylko znika z horyzontu Jarosław Kaczyński i jego agresywny język wrogości, nienawiści, agresji - często znacznie większej agresji werbalnej niż później jego działania...

Ale Jarosław Kaczyński nie zniknął z horyzontu, on trochę się zmienił. Jak się czyta jego wywiady, raczej do przodu wysuwa Glińskiego. Przestał operować tym ostrym językiem.

Cytat

Nie wiem co jest wilkiem a co owcą w Kaczyńskim, ale jeżeli on utrzyma swoją linię, to jest to poważne zagrożenie dla PO

Pamiętamy, jak po katastrofie smoleńskiej, w czasie kampanii wtedy prezydenckiej, on był też umiarkowanym bardzo politykiem, a później, jak się tylko skończyła kampania wyborcza, powrócił do swojej natury. Co jest wilkiem, a co owcą w Kaczyńskim? Ja nie jestem "kaczyńskologiem", więc ja nie jestem w stanie tego powiedzieć. Być może on sam tego nie wie. Jeżeli on utrzyma tę swoją linię, to jest to poważne zagrożenie dla Platformy.

Na koniec chciałem pana zapytać, czy wizyta marszałek Sejmu 4 czerwca w Chinach pana wzburza?

Cytat

Kopacz w Chinach? To jest trochę niesmaczne

Nie, nie wzburza. To jest trochę niesmaczne, byłoby lepiej, żeby termin był inny, ale też ta kampania, w dużym stopniu polityczna, która została rozpętana, będzie tylko szkodziła Polsce, dlatego że tu jest pewna naiwność.

A czy Polska nie powinna być krajem szczególnie wrażliwym na tego typu kwestie?

Oczywiście, że powinna być wrażliwość, tylko tę wrażliwość można na różne sposoby przejawiać i różnie siły mogą to objawiać. Na przykład na poziomie społeczeństwa obywatelskiego, różnych instytucji to ważne by było, żeby cały czas o tym pamiętać. Ja widziałem wczoraj świece przed ambasadą chińską i to dla mnie było wzruszające, nie wiem, kto je tam postawił. Natomiast politycy, jak jadą do Chin, to powinni wiedzieć, że państwo ma interesy bardzo poważne i że z Chinami i Chinom nie można grać na nosie, nie można ich upokarzać na ich własnym terenie. Trzeba bardzo uważać.