Wegetarianizm to styl życia, który wyłącza z diety mięso. Weganie z kolei nie jedzą w ogóle produktów zwierzęcych. Co przygotować, jeśli gościmy kogoś takiego? O co nie pytać? Dziś parę zdań na temat savoir-vivre’u dla mięsożerców i wegetarian.

O czym pamiętają dobrze wychowani mięsożercy?

Przede wszystkim o tym, że wegetarianie istnieją. Jedni nie jedzą mięsa z powodu zaleceń lekarza i konieczności przestrzegania specjalnej diety. Drudzy po prostu mięsa nie lubią. Jeszcze inni robią to z powodów światopoglądowych i religijnych. Nikogo nie należy dopytywać o powody wegetarianizmu, jeśli pytanie ma na celu wyłącznie popatrzenie na kogoś z góry i okazanie pobłażającej naiwnym przekonaniom wyższości. Niestety, bywa tak często między innymi na przysłowiowych imieninach u cioci, gdzie z uporem godnym lepszej sprawy dopytuje się wegetarianina, skąd czerpie białko i czy aby jego dieta nie ma złego wpływu na stawy... Są to z reguły pytania retoryczne, bo odpowiedź na nie jest przecież w gronie mięsożerców oczywista. Jakiekolwiek przegadywanki są nie na miejscu. Ani te, w których argumenty tworzą pseudo-naukowe dowody, ani te w tonie “filozoficznym", które sugerują wegetarianom, że zjadają jedzenie “naszego" jedzenia.

O wegetarianach pamiętać dziś muszą szczególnie wszyscy organizatorzy przyjęć, zarówno tych prywatnych, jak i służbowych. W żadnym wypadku nie można zakładać, że wegetarianin po prostu nie nałoży sobie mięsa, za to podwójnie skorzysta z wszystkich dodatków: frytek, klusek, sałatek, warzyw itd. Nie można też w żadnym wypadku wegetarianinowi zasugerować, by z pizzy zdjął plasterki szynki albo wyjął mięsne klopsiki z zupy i zjadł to, co zostało (przecież już bez mięsa!). Tak potraktowany gość słusznie mógłby się poczuć zlekceważony. Jeżeli zaprasza się swojego klienta na biznes lunch lub na służbową kolację, to powinno się wybrać restaurację, która oferuje zarówno potrawy mięsne, jak i wegetariańskie. Pierogi ruskie lub grecka sałatka to za mało. Warto o tym pamiętać również przy organizacji konferencji i innych spotkań biznesowych.

Jeżeli organizuje się domowe przyjęcie warto przygotować jakiś specjał z kuchni wegetariańskiej. Internet aż kipi od przepisów, a ser tofu można dziś kupić nawet w sklepikach na osiedlach i w małych miejscowościach. Tymczasem wegetariańska potrawa może być nie lada atrakcją dla mięsożerców, którym kuchnia bezmięsna kojarzy się zazwyczaj wyłącznie z tym wszystkim, co znajduje się na talerzu obok... kawałka mięsa. Ja sam zmianę takiego sposobu myślenia zawdzięczam Piotrowi Sobolczykowi - pisarzowi, który zaprowadził mnie do pierwszej wegetariańskiej restauracji (bezmięsne są zresztą również książki i tomy poezji jego autorstwa). Wegetarianina nie częstujmy też żółtym serem, jeżeli leży na tym samym talerzu, co np. szynka.

Ideałem w gotowaniu dla wegetarian jest przyrządzanie ich potraw w garnkach, w których nie gotuje się mięsa. Oczywiście nie wszędzie jest to możliwe. Możemy za to umyć nóż, którym kroiliśmy kurczaka zanim poszatkujemy nim warzywa do wegetariańskiej potrawy. Możemy też smażyć sojowe kotlety na świeżym oleju, nie na tym, w którym wcześniej przygotowywaliśmy mięso. Skoro o smażeniu mowa, to pamiętajmy, że w kuchni wegetariańskiej używamy oleju roślinnego lub oliwy, ale nie smalcu. Jeżeli podajemy potrawy na stół, to zadbajmy też o to, by przygotować inne sztućce do nakładania dań mięsnych i wegetariańskich.

Przygotowując lub kupując potrawy dla wegetarian musimy brać pod uwagę również i to, z czego zostały przygotowane. Nie obędzie się więc bez czytania etykiety... Wegetarianie nie jedzą m.in. żelatyny. Dawniej sam o tym nie wiedziałem i kiedyś przygotowałem dla mojego przyjaciela tort urodzinowy z bitą śmietaną. Kiedy zobaczył (całe szczęście!) leżącą w kuchni torebkę żelatyny zmuszony był zrezygnować z wyczekiwanego ciasta... Podobnie z diety wykluczona jest podpuszczka, stosowana w produkcji żółtych serów (sztuczna jest akceptowana). Jeżeli przygotowujemy zupę dla wegetarian, to nie możemy jej zrobić na bazie mięsnego rosołu.

Dieta wegetariańska wyłącza z żywienia mięso zwierzęce, a więc również ryby i owoce morze. Nie wszyscy wegetarianie jedzą też jajka. Niektórzy zgadzają się na te od kur z wolnego wybiegu. Jeżeli więc na stole w czasie przyjęcia lądują jajka z majonezem, to zapowiedzmy je na przykład w sposób żartobliwy, że “pochodzą od szczęśliwych kur". Nie przekonujmy natomiast nigdy wegetarianina: “Spokojnie, to możesz zjeść". Zostawmy mu decyzję, on sam wie najlepiej.

Niektórzy pytają: “Jaki rodzaj mięsa poda mi wegetarianin, jeśli go odwiedzę?". Myślę, że ten rodzaj myślenia do niczego nie prowadzi. W tym wypadku szanse są nierówne. Nie odwiedzamy się przecież codziennie, więc wegetariański obiad czy kolację u przyjaciół można potraktować jak nowe i ciekawe doświadczenie. Sytuacja za to jest trudniejsza w związkach lub rodzinach, w których dwie osoby mają różne diety...

Te restrykcje to nie fanaberie. Długa praktyka wegetariańska sprawia, że zjedzenie mięsa mogłoby się okazać katastrofą dla organizmu i spowodować zatrucie, a  przynajmniej poważny rozstrój żołądka. Lepiej więc nie ryzykować.

O czym pamiętają dobrze wychowani wegetarianie?

Dobrze wychowani wegetarianie pamiętają przede wszystkich o dobrych chęciach mięsożerców. Nie wszyscy potrafią przyrządzać wegetariańskie potrawy. Nie wszyscy też mają świadomość, że warzywa mogą występować w daniu w roli głównej. W polskiej tradycji katolickiej w dni, kiedy nie je się mięsa najczęściej na stole lądują... ryby, utożsamiane właśnie z daniem bezmięsnym. Co więcej, szczególnie w starszym pokoleniu panuje przekonanie, że wyłącznie dieta mięsna jest w stanie dostarczyć człowiekowi wszystkiego, co potrzebuje do sprawnego i zdrowego funkcjonowania.

Jeżeli na eleganckim przyjęciu gościom serwuje się gotowe dania, to warto zjeść chociaż trochę części bezmięsnej. Lepsze to niż pozostawienie nieruszonego dania, którego widok mógłby sprawić przykrość organizatorom. Można być pewnym, że mięsożercy nie gotują warzyw razem z mięsem. Jeżeli więc potrawy nie nachodzą na siebie na talerzu, nie stykają się, to warto spróbować coś wybrać. Sytuacja jest łatwiejsza, gdy dania serwowane są na półmiskach. Wtedy można sobie nałożyć tylko te potrawy, które na ogół jemy.

Dobrze wychowany wegetarianin uprzedza rodzinę i przyjaciół oraz organizatorów szkoleń czy konferencji biznesowych o swoich nawykach żywieniowych. Znajomym lub cioci można powiedzieć: “Z przyjemnością przyjdę na sobotnią kolację. Jak wiecie, jestem wegetarianinem, ale zjem wszystko, co mi podacie" (takie rozwiązanie proponuje John Bridges w książce “Być gentlemanem"). Gdy klient zaprasza nas na obiad czy kolację możemy z uśmiechem zasugerować, że w naszym przypadku nie ma konieczności wyboru restauracji serwującej najlepsze steki w mieście. Nie należy jednak domagać się zaproszenia do restauracji stricte wegetariańskiej. Dobrze wychowany wegetarianin pamięta, że mięsożercy lubią mięso lub (ich zdaniem) potrzebują go do prawidłowego funkcjonowania.

Niektórzy wegetarianie należą do grupy wojujących, koryfeuszy jedynej prawdy. Metody mają różne. Jedni próbują przekonywać, tłumaczyć, wyjaśniać. Podają argumenty, dowody, wyniki badań. Drudzy sączą jad, czego sam byłem nieraz świadkiem. Nazywają leżące na talerzu towarzysza posiłku mięso padliną, a mięsożerców nazywają mordercami. Jeszcze inni szantażują obrazowymi opowieściami o cierpieniu zwierząt. Jakkolwiek wierzę, że pacyfistyczny w swoim charakterze wegetarianizm jest bardzo szlachetny, tak uważam, że ten rodzaj nadgorliwości nie ma nic wspólnego z dobrym wychowaniem.

Jeżeli wegetarianin zaprasza kogoś na obiad (zarówno w relacjach prywatnych, jak i służbowych), może zasugerować wyjście do restauracji wegetariańskiej, ale nie powinien na to naciskać. Zdeklarowani mięsożercy wcale nie muszą mieć ochoty na próbowanie wegetariańskich potraw. Na pewno za to uda się wybrać miejsce, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli dobrze wychowany wegetarianin zaprasza na przyjęcie do własnego mieszkania, przygotuje oczywiście potrawy wegetariańskie, a żadnemu dobrze wychowanemu mięsożercy nie wpadnie do głowy, by oczekiwać lub upomnieć się o mięso. Tutaj szanse są nierówne...

Bardzo dziękuję wszystkim moim znajomym wegetarianom i mięsożercom, którzy pomogli mi w przygotowaniu tego tekstu, opowiadając o własnych doświadczeniach i przemyśleniach. Tym pierwszym zaś dziękuję za nowe kulinarne horyzonty i odkrycie potraw, bez których nie wyobrażam sobie własnej kuchni...

Wojciech S. Wocław, mięsożerca