Co na nas czyha przy wigilijnym stole? O czym dobrze wiedzieć, by uniknąć jakiejkolwiek wpadki? Przygotowałem dziś dla Państwa parę wskazówek, dzięki którym podczas wigilijnej kolacji będziecie mogli skupić się już wyłącznie na rozmowach i miłej atmosferze świętowania.

Składanie życzeń. Powinien to być jeden z najpiękniejszych momentów Wigilii, pełen wzajemnej życzliwości i serdeczności. Zdarza się jednak, że życzenia (niestety, szczególnie starszych wobec młodszych) przyjmują formę recepty na życie, listy wskazówek, a nawet poleceń. Czasem między ich wierszami łatwo przeczytać pretensje o to, co zdarzyło się w mijającym roku (“i żebyś w przyszłym roku nie robił tego a tego..."). Nie powinno być na to miejsca. Słuchając takich życzeń, lepiej jednak zagryźć zęby i je przemilczeć niż wypowiedzieć to wszystko, co nam się ciśnie na usta. W odpowiedzi złóżmy życzenia jak najlepsze. Może ten przykład przyniesie oczekiwane efekty w przyszłym roku. A jeśli z kimś, z kim siadamy do wigilijnego stołu zwyczajnie się nie lubimy, złóżmy życzenia “krótkie i na temat". Dla obu stron sytuacja jest jasna. No i w końcu rzecz najważniejsza: jakie powinny być życzenia? W jakiejś mierze oczywiście zindywidualizowane. Oprócz standardowego “zdrowia, pomyślności, radości i sukcesów", dobrze życzyć komuś czegoś, czego ktoś sam sobie życzy. Pokażemy w ten sposób, że kogoś znamy, słuchamy i coś o nim wiemy. Jeśli składamy sobie życzenia, możemy czyjąś rękę trzymać nieco dłużej niż w sytuacji np. powitania. Pamiętajmy jednak, by nie “pompować" czyjąś ręką w nieskończoność...

Opłatek. Jeśli ściskamy palcami opłatek przez kilka minut, zostawiamy na jego powierzchni wyraźny ślad. Co tu dużo mówić, dzieje się tak pod wpływem potu, który pojawia się na naszych palcach. Podczas dzielenia się opłatkiem lepiej więc odłamywać i pozwolić na odłamywanie kolejnych kawałków jedynie do bezpiecznej granicy przed miejscem, o którym mowa. Resztę należy odłożyć i raczej jej nie konsumować. Warto też zadbać o odpowiednio duży fragment opłatka dla każdego z domowników. Nie ma nic gorszego, niż centymetr kwadratowy, którym trzeba obdzielić dwadzieścia osób... Podczas dzielenia się opłatkiem nie trzeba inicjować uścisku dłoni. Dla wielu osób wymiana uścisku, odłamywanie kawałka opłatka i wkładanie go do ust tą samą dłonią, która wcześniej uścisnęła kilka innych może być zwyczajnie niehigieniczne. 

Modlitwa. W wielu polskich domach kolacja wigilijna rozpoczyna się od modlitwy i czytania fragmentu z Biblii. Nawet jeśli sami jesteśmy osobami niewierzącymi, agnostykami lub wyznawcami innych religii, uszanujmy zwyczaj gospodarzy. Nie mamy wprawdzie obowiązku odmawiania modlitwy, ale - jeśli domownicy modlą się w pozycji stojącej - powinniśmy wstać. Jeśli gościmy wyznawców innych religii zaproponujmy im, by po naszej modlitwie odmówili swoją. Będzie to piękny gest szacunku.

Sztućce. Podczas Wigilii w roli głównej wystąpi oczywiście ryba, a skoro tak, to pojawia się pytanie o odpowiednie sztućce. Śledzie i ryby wędzone (np. węgorza) możemy jeść tradycyjnym nożem i widelcem. Dzwonko z karpia albo filet z łososia powinno się już jednak jeść albo specjalnymi sztućcami do ryb (nóż jest tępy i nieco odchylony), albo dwoma widelcami. Powody są przynajmniej dwa. Po pierwsze, mięso ryby jest na tyle delikatne, że nie potrzeba nam nożna do jego krojenia. Raczej je oddzielamy. Drugi powód podawał słynny prof. Kamyczek, który mawiał, że klasycznym nożem można by przeciąć niezauważenie ość i... doprowadzić do tragedii. Jeśli decydujemy się na dwa widelce, to wtedy lewy służy nam do pomocy, do przytrzymywania kawałka ryby, a prawy do jedzenia.

Ość w ustach. To chyba jedna z najbardziej dramatycznych sytuacji, jakie mogą zdarzyć się przy wigilijnym stole. O ile łatwo z tym fantem upora się każdy w gronie mama, tata, brat i siostra, o tyle proszę sobie wyobrazić położenie młodego narzeczonego, który Wigilię spędza u przyszłej teściowej... Jak wyjść z tego fatalnego położenia obronną ręką? Obiema rękami, proszę państwa. Lewą zasłaniamy usta, a prawą wyjmujemy ość i kładziemy ją na brzeg talerza. W niektórych podręcznikach znajdziecie Państwo radę, żeby ość przenieść z ust na talerz przy pomocy widelca. Byłaby to jednak zbyt duża ekwilibrystyka. Dodajmy też od razu, że jeślibyśmy pozbyli się ości do serwety, którą trzymamy na kolanach, to nie moglibyśmy potem używać jej do osuszania ust.

Kompot. Kompot jemy, kompotu nie pijemy. Niestety, podczas eleganckich przyjęć czy kolacji posługujemy się jedynie łyżeczką, a resztę płynu, nawet gdyby był wspaniały, pozostawiamy na dnie kompotierki. Proszę o tym pamiętać i decyzję o wypiciu kompotu uzależnić od stopnia oficjalności kolacji wigilijnej, w której będą państwo brali udział. Jeśli znajdziemy w ustach pestkę z niewydrylowanej wiśni, to mamy dwa rozwiązania. Możemy posłużyć się łyżeczką, którą należy przyłożyć do ust, pozbyć się pestki i następnie odłożyć ją na podstawkę, na której stoi kompotierka. Drugie rozwiązanie to zwinąć lewą rękę w rulonik, przyłożyć do ust i w ten sposób pozbyć się pestki, którą potem również odkładamy na podstawkę.

Kosztowanie wszystkich potraw. Tradycja powiada, że należy spróbować wszystkich dwunastu potraw. Warto to zrobić nie tylko przez wzgląd na tradycję, ale może przede wszystkim - ich autora. Jeśli w ten jeden dzień w roku zjemy trochę więcej, na pewno nasza figura na tym nie ucierpi. Zamiast więc się wymawiać dietami, dbaniem o linię itd., lepiej nałożyć odrobinę danej potrawy i zjeść choć trochę. Jeśli z kolei jesteśmy po drugiej stronie - nie zmuszajmy nikogo do jedzenia. Już kiedyś pisałem, że zwyczaj “prynuki", czyli przymuszania kogoś do zjedzenia (“No, jeszcze troszeczkę tej sałatki, bo dobra, bo sam zrobiłem") to relikt przeszłości i lepiej o nim zapomnieć. Polskie wigilijne menu jest o tyle wspaniałe, że ucieszy zarówno mięsożercę, jak i wegetarianina.

Serwis. Znamy przynajmniej kilka rodzajów serwisów, z jakim możemy się spotkać na przyjęciach. Najpopularniejszy to amerykański. Mowa o gotowych porcjach, które kelner podaje z prawej strony. Najczęściej spotykamy się z takim serwisem w restauracji. Podczas wigilijnej kolacji będziemy mieli do czynienia raczej z serwisem polskim. Kolejne dania pojawią się na stole w półmiskach i na platerach. Dbajmy w tym wypadku o naszych sąsiadów i zanim nałożymy sobie, proponujmy wpierw im dzwonko karpia, puree, kapustę, pierogi itd.

Prezenty. Po otrzymaniu prezentu powinno się go odpakować i... ucieszyć. Cóż, nie wszyscy w tym roku otrzymają dokładnie to, co sobie wymarzyli. Ale wszyscy na pewno dostaną wyraz czyjejś pamięci. I w takich trudnych, podbramkowych sytuacjach warto pomyśleć właśnie o tym i właśnie z tego się ucieszyć. Nie trzeba dodawać oczywiście, że w żadnym wypadku nie należy rozmawiać o wartości materialnej prezentów. Ani nie sugerować, ile za daną rzecz zapłaciliśmy, ani dopytywać, ile kosztowała. Nie o to przecież chodzi... Podobnież mistrzynią otwierania prezentów była pani Wisława Szymborska. Potrafiła rozpakowywać prezent nawet 20 minut. Potrząsała opakowaniem, zastanawiała się, co jest w środku, dawała różne propozycje, aż w końcu rozdzierała papier i zaglądała do środka.

Rozmowy. Powtórzmy raz jeszcze to, o czym na tym blogu pisaliśmy już nie raz: o polityce, chorobach, pieniądzach i religii nie rozmawiamy. Są ciekawsze tematy, przede wszystkim te, które nie różnią, ale godzą. I właśnie one niech towarzyszą wigilijnym i świątecznym rozmowom.

* * *

Wysłałem w tym roku kilkadziesiąt kartek do moich klientów i przyjaciół. Na święta życzyłem im choć odrobiny spokoju, a w Nowym Roku - trochę więcej tego samego: zdrowia, radości, poniedziałków, w które chce się wstawać i uśmiechu. I te życzenia przesyłam również i Państwu. Wszystkiego dobrego!