Zaczęło się pod koniec stycznia - Rosja wprowadziła embargo na import mięsa wieprzowego. Dwa tygodnie później znaleziono w Polsce dwa chore dziki, które zamknęły przed naszą wieprzowiną praktycznie cały świat z wyjątkiem Hongkongu. Rynek zaczął się dławić nadmiarem mięsa i ceny skupu świń spadły nawet o 40 proc.

Jeżeli rolnik przez wiele tygodni tuczy różową piękność, co kosztuje go ponad 5 zł za kilogram i nagle dostaje w skupie 3,4 zł za ten sam kilogram, to musi odreagować. Mamy więc blokadę dróg, mamy zapowiedź gwiaździstego marszu i blokowania rządowych budynków w Warszawie. Ale po pierwsze: nie mamy do tej pory chorych świń!

Chore były dziki. I to tylko dwa, które mogły uciec z Białorusi, kiedy tam wykryto afrykański pomór świń, a tamtejszy prezydent postanowił rozwiązać problem radykalnie i wystrzelać wszystkie potencjalnie chore zwierzęta. Zgodnie z ewidencją liczebność dzików na terytorium Białorusi według stanu na 1 kwietnia 2013 roku było to 81,5 tys. zwierząt. W grudniu już tylko 19,7 tys. osobników. Do 1 marca tego roku dzik na Białorusi miał być już tylko wspomnieniem… 

W Polsce surowego mięsa wieprzowego ze strefy buforowej przy wschodniej granicy nie można sprzedawać, ale można je przerabiać na przykład na konserwy, wędzonki czy kiełbasy długo dojrzewające. Potem trzeba ten produkt oznakować, by klient wiedział, co kupuje w sklepie. Ale towar jest pełnowartościowy. Może nowy minister rolnictwa lub stary gospodarki powinni bardziej zaangażować się w tłumaczenie klientom, że nie mają się czego bać.

Stanisław Kalemba - człowiek Waldemara Pawlaka. Janusz Piechociński - akurat Pawlakowi zabrał fotel partyjnego prezesa. Kłótnia w PSL-kiej rodzinie trwa, ale przez afrykański pomór świń PSL może mieć poważny europejski kłopot. Wybory do Parlamentu Europejskiego już 25 maja.

I jeszcze jedno - mimo dołowania cen w skupach, cena wieprzowiny na półkach sklepowych bez zmian. Zdjęcia zrobione wieczorem w sklepach pod Krakowem.