Decyzję, czy szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odzyska dostęp do tajemnic podejmie w imieniu premiera koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Według nieoficjalnych informacji, decyzja jest już przesądzona - Jarosław Kraszewski niebawem odzyska certyfikaty, dzięki którym będzie mógł wrócić do pracy. Sprawa generała ma też jednak także ciekawe tło, w którym znajdziemy emocje i walkę o wpływy.

Decyzję, czy szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odzyska dostęp do tajemnic podejmie w imieniu premiera koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Według nieoficjalnych informacji, decyzja jest już przesądzona - Jarosław Kraszewski niebawem odzyska certyfikaty, dzięki którym będzie mógł wrócić do pracy. Sprawa generała ma też jednak także ciekawe tło, w którym znajdziemy emocje i walkę o wpływy.
Szef BBN Paweł Soloch i gen. Jarosław Kraszewski / Adam Warżawa /PAP

Początek

Generał Jarosław Kraszewski faktycznie pozbawiony jest dostępu do tajemnic od czerwca, kiedy podległa ministrowi obrony Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła wobec niego postępowanie sprawdzające, co skutkowało zawieszeniem certyfikatów dostępu. Decyzja SKW zbiegła się z kolejnym starciem w prowadzonej przez MON i BBN wojnie, związanym z zastrzeżeniami BBN do resortowego Strategicznego Przeglądu Obronnego. Po kilku miesiącach zastrzeżenia okazały się trafne, MON dokument zmienił, jednak współpraca obu instytucji niemal zanikła. Kolejnymi starciami w wojnie były odmowy nominacji generalskich i nieustanne utarczki urzędników.

Rekonstrukcja, czyli ucieczka w przydatność

Odebranie generała Kraszewskiemu dostępu do tajemnic nastąpiło na początku grudnia i trudno się było oprzeć wrażeniu, że stanowi element zaciekłej obrony szefa MON przed odwołaniem z rządu. Kierowana przez bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza Służba Kontrwywiadu w ciągu kilku dni przeprowadziła parę spektakularnych akcji, z zatrzymaniem przez żandarmów na zlecenie prokuratury byłego szefa SKW gen. Pytla, nowymi zarzutami także dla jego poprzednika, gen. Noska. Łącznie ze sprawą gen. Kraszewskiego stwarzało to obraz służby niezbędnej, skutecznej i właściwie kierowanej, by trudniej było uzasadniać zmiany personalne.

Atak szansą na obronę

Dla szefa Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN decyzja o odebraniu dostępu do tajemnic była paradoksalnie korzystniejsza niż samo postępowanie kontrolne SKW - zyskał szansę na odwołanie się od niej. Gdyby postępowanie trwało nadal, a mogło trwać do czerwca, prezydencki generał nadal byłby bezsilny wobec zawieszenia jego certyfikatów dostępu.

Z mocy prawa odwołanie zostało skierowane do premiera, którym był już Mateusz Morawiecki. Ten upoważnił do jego rozpatrzenia ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Dla Macierewicza i jego współpracownika, szefa SKW Piotra Bączka trudno byłoby o gorszą wiadomość

Koordynator służb specjalnych, do którego przetrzymana przez SKW przez dwa tygodnie sprawa gen. Kraszewskiego trafiła 27 grudnia, jak dotąd nie znalazł w dokumentach kontrwywiadu zarzutów, które wymagałyby sprawdzenia przez służby cywilne. Mariusz Kamiński mógłby powierzyć ich zbadanie podległym sobie służbom cywilnym, jednak tego nie zrobił. Złożone przez gen. Kraszewskiego odwołanie rozpatrują podlegli Kamińskiemu urzędnicy Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego Kancelarii Premiera bez pomocy ABW.

Kamiński jednym z koszmarów MON i SKW

Mariusz Kamiński od dawna jest skonfliktowany z Antonim Macierewiczem. Podległe mu służby cywilne rywalizowały z wojskowymi, a minister koordynator miał oczywiste zakusy objęcia swoją kontrolą także SKW, która podlegała szefowi MON. Sprawa gen. Kraszewskiego to dla Mariusza Kamińskiego świetna okazja osiągnięcia nawet kilku celów.

Zwrócenie prezydenckiemu generałowi certyfikatów nie tylko pognębi dawnego rywala, ale też podważy pozycję bliskiego Macierewiczowi szefa SKW Piotra Bączka. Dymisja Bączka, której niemal otwarcie już domaga się pałac prezydencki będzie zapewne oczywistością, jeśli dojdzie do kompromitacji działań SKW wobec Jarosława Kraszewskiego. Jedną decyzją więc Kamiński będzie mógł doprowadzić do usunięcia z SKW zaufanego człowieka Macierewicza i otworzyć sobie drogę do przejęcia zdezorganizowanej służby.

Koordynator - dziecko szczęścia

Co więcej, uwalniając od zarzutów prezydenckiego generała Mariusz Kamiński może też na swój sposób odwdzięczyć się Andrzejowi Dudzie za głośne i bezprecedensowe ułaskawienie jego samego i trzech jego podwładnych po wyroku za działania w czasach, kiedy kierował CBA.

Mariusz Kamiński ma więc w ręku klucz do zamknięcia kilku bardzo dla niego istotnych spraw. Co ciekawe - stało się tak nie dzięki jego działaniom, ale przez błędy przeciwników.

Na rozpatrzenie odwołania gen. Kraszewskiego zostały koordynatorowi służb specjalnych jeszcze dwa miesiące. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że po rozmowie prezydenta z premierem decyzja właściwie została już podjęta, a generał Kraszewski odzyska dostęp do tajemnic znacznie wcześniej.