Już dwa miesiące temu warszawska prokuratura umorzyła sprawę znieważenia w mediach posła PiS Tadeusza Cymańskiego, zwymyślanego przez Mariusza M. podczas wydarzeń w nocy 16 grudnia ubiegłego roku. Uzasadnienie decyzji mówi o "braku interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu przestępstwa, ściganego (zwykle) z oskarżenia prywatnego". Sam Tadeusz Cymański mówi nie tylko się na umorzenie nie skarży, ale mówi, że jest za nie wdzięczny.

Dziewiąty miesiąc


Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wszczęła śledztwo w sprawie wydarzeń przed Sejmem cztery dni po nocy z 16 na 17 grudnia. Szereg wyrażanych wówczas przez polityków PiS opinii określało całonocne incydenty jako próbę przejęcia władzy siłą i "pucz", toteż wstępna kwalifikacja popełnionych przez demonstrujących przed Sejmem czynów mówiła o zagrożonym karą do 3 lat więzienia stosowaniu przemocy lub gróźb bezprawnych (art. 191 par. 1 kk) i wywieraniu przemocą wpływu na czynności urzędowe (art. 224 par. 1 kk). Do dziś, po dziewięciu miesiącach kilkakrotnie przedłużanego śledztwa w tej sprawie nie został po takiej kwalifikacji nawet cień.

Dziewięć osób z zarzutami

Jak dotąd prokurator postawił zarzuty dziewięciu osobom. Żaden z nich nie ma nic wspólnego z próbą przejęcia władzy, czy choćby wpłynięcia na jej działanie. Sześciu osobom zarzucono... tłumienie krytyki prasowej, czyn ujęty nawet nie w kodeksie karnym, tylko w prawie prasowym. Karą w wypadku jego udowodnienia może być nałożenie grzywny lub najwyżej ograniczenie wolności.

Jedna osoba usłyszała też zarzut znieważenia (kara od grzywny do ograniczenia wolności), kolejna naruszenia nietykalności osobistej (kara od grzywny do roku więzienia), a w czerwcu dwie kolejne - naruszenia tzw. miru domowego, przez nieuprawnione wejście na ogrodzony teren Sejmu, za co także grozi do roku więzienia.

Umorzenie ws. Cymańskiego

To najpowszechniej znany incydent z dość chaotycznie relacjonowanych wydarzeń grudniowej nocy: poseł Tadeusz Cymański wychodząc z Sejmu wdał się w rozmowę z grupą demonstrantów, co jeden z nich zarejestrował kamerą w telefonie. Kiedy Cymański uciął rozmowę i odszedł, jeden z demonstrantów wprost do obiektywu oświadczył "Co za bezczelny kawał s...syna!"

Nagranie zostało upublicznione, zatem można było zidentyfikowanemu autorowi tego zdania, Mariuszowi M. postawić zarzut znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania, co podlega karze od grzywny do roku pozbawienia wolności. W czerwcu jednak prokurator wydał postanowienie o umorzeniu.

Brak interesu publicznego

Uzasadniając umorzenie prokurator stwierdził "brak interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu przestępstwa, ściganego zwykle z oskarżenia prywatnego" - i to zdanie dość znamienne dla całości sprawy; zarówno znieważenie przez media, jak znieważenie zwykłe ścigane są właśnie z oskarżenia prywatnego. W wypadku rzekomego "puczu" do oskarżenia przystąpiła z urzędu prokuratura, która jednak najwyraźniej w czerwcu zmieniła zdanie.

Zadowolony i wdzięczny

Sam znieważony w grudniu Tadeusz Cymański nie tylko nie jest tym krokiem prokuratora zaskoczony, ani zawiedziony. Wręcz przeciwnie, mówi że nie skarży się na przebieg spotkań z ludźmi, a zajmowanie się podobnymi sprawami uważa za stratę czasu prokuratury. Cymański ani nie składał w niej doniesienia o przestępstwie, ani, po umorzeniu postępowania - nie złożył zażalenia na tę decyzję. Do sprawy wracać nie chce, prosi jednak o podkreślenie, że jest wdzięczny prokuratorowi za jej umorzenie.