Chciałabym, aby redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” odzyskał pamięć – mówi gość RMF Anita Błochowiak, posłanka SLD, członek komisji śledczej badającej aferę Rywina. I to w każdej sprawie, bo wówczas komisja śledcza byłaby bliższa prawdy - dodaje.

Tomasz Skory: Pani chciałaby, żeby Adam Michnik odzyskał pamięć?

Anita Błochowiak: Bardzo.

Tomasz Skory: Nawet w tej sprawie, kiedy to pojechał 20 lipca w ubiegłym roku do Juraty i otrzymał od prezydenta list Rywina.

Anita Błochowiak: W każdej sprawie, bo wówczas komisja śledcza – myślę – byłaby bliższa prawdy.

Tomasz Skory: Ale to może skłonić kogoś z mniej powściągliwych od pani członków komisji do złożenia wniosku o przesłuchanie prezydenta. Skądinąd logicznego.

Anita Błochowiak: Oczywiście wszelkie wnioski logiczne trzeba popierać pod warunkiem, że są one zgodne z prawem; żyjemy w państwie praworządnym. Tak często na co dzień jest łamane prawo, chociaż komisja sejmowa powinna go przestrzegać, jeśli już chce działać w ramach określonych reguł.

Tomasz Skory: Ale każdy czytelnik konstytucji może wiedzieć, że prezydent wszystkich Polaków może stanąć przed komisją tak samo, jak każdy inny Polak.

Anita Błochowiak: No właśnie, nie każdy, panie redaktorze. Kilkunastu konstytucjonalistów ma inne zdanie niż pan na ten temat.

Tomasz Skory: Czyli znowu wchodzimy w ekspertyzy i procedury. Błagam proszę tego nie robić.

Anita Błochowiak: Myślę, że dzisiaj tego nie będziemy robić. Trzeba wyważyć wszystkie za i przeciw. Po pierwsze, niech pan Adam Michnik zezna - na ile pamięć mu pozwala – o wydarzeniach z tamtego okresu.

Tomasz Skory: Myśli pani, że redaktor wszystkich Polaków będzie mógł powiedzieć: dogadywaliśmy się z minister Jakubowską, ale ona nas oszwabiła. Będzie go na to stać.

Anita Błochowiak: Można uznać, że prezydent wszystkich Polaków, bo nawet jeżeli nie wszyscy go wybierali, jest prezydentem, o tyle redaktor nie jest redaktorem wszystkich Polaków

Tomasz Skory: To była ironia.

Anita Błochowiak: Ale nie wiem na co będzie stać dzisiaj pana redaktora Michnika. To bardzo trudne pytanie.

Tomasz Skory: Ale ze sprzeczności w zeznaniach pani minister Jakubowskiej wynika właśnie to, że w kluczowych dniach między 18 a 23 lipca kontaktowała się obficie z Agorą, ustaliła coś, a rząd potem uchwalił coś innego. Michnik może się skarżyć.

Anita Błochowiak: Tak, szczerze mówiąc, nie wiem, czy dobrze się nie stało, bo wówczas zarzuty byłyby bardzo ciężkie, gdyby rząd spełnił w 100 proc. oczekiwania Agory. Wychodzi na to, że ich nie spełnił. Natomiast istotnie po złożeniu propozycji korupcyjnej w dniu 15 lipca i w dniu 22 lipca zamiast zajmować się ściśle sprawą korupcyjną, no także omawiano i rozmawiano z rządem autopoprawki. To wydawało się bardzo istotne w tych dniach.

Tomasz Skory: To był deal - dobijanie targu. Tak to wygląda.

Anita Błochowiak: Koncern Agory, pani prezes i pani Łuczywo wyraźnie mówią, że nie było żadnych negocjacji na ten temat.

Tomasz Skory: To zastanawiające. Pani poseł, plątanie się w datach, treściach, pamięciach, dokumentach skłania pana posła Ziobrę do zapowiedzi wniosku o zbadanie, czy minister Jakubowska nie złamała prawa, nie składała fałszywych zeznań. Czy pani taki wniosek poprze?

Anita Błochowiak: Gdybym logicznie postępowała musiałabym zgłosić taki wniosek dotyczący wszystkich świadków, prawie wszystkich świadków.

Tomasz Skory: Wszyscy się tak plątali?

Anita Błochowiak: Wszystkich nie, bo niektórzy nic nie pamiętali. A Lew Rywin nic nie powiedział. Więc może to jest rozwiązanie przed komisją śledczą.

Tomasz Skory: Trudno mu w związku z tym stawiać zarzut składania fałszywych zeznań.

Anita Błochowiak: No właśnie panie redaktorze. W związku z tym z przykrością muszę stwierdzić, że świadkowie, którzy zeznawali dłużej niż godzinę czy dwie przed komisją śledczą, ich zeznania różniły się w jakiejś części od zeznań złożonych w prokuraturze – w mniejszej bądź większej. I trudno stawiać zarzut osobie, która na podstawie lub dokumentów przypomniała sobie lub wręcz sobie ich nie przypomniała po upływie ponad roku czasu stawiać zarzut fałszywych zeznań.

Tomasz Skory: Ale to jest zdumiewające, że pani minister Jakubowska jest osobą, która najwięcej tych niepamięci, sprzeczności...

Anita Błochowiak: Nie, to pan Michnik jest chyba taką osobą, która najwięcej do tej pory przed komisją nie pamiętała. Proszę zwrócić też uwagę, że – zgodzi się pan ze mną... Rozkłada pan redaktor ręce. Podobnie zresztą było w prokuraturze. Tam niektóre były rozmijające się zeznania, ale też trudno winić za to pana redaktora i trudno mu postawić zarzut, że składał fałszywe zeznania bądź przed komisją, kiedy mówił, że nie pamięta, bądź przed prokuraturą… No, taka jest rola komisji śledczej, że my bardzo szczegółowo dopytujemy o pewne fakty. Prokurator pyta dość zwięźle i tam w protokole wynotowane są jedynie najistotniejsze fakty wg prowadzącego przesłuchanie.

Tomasz Skory: Czyli raczej pani tego wniosku nie poprze. Na koniec chciałem zapytać: 58 proc. ankietowanych przez CBOS źle ocenia działalność komisji, 62 proc. wątpi, żeby komisja doszła do jakiegoś wniosku konstruktywnego w sprawie Rywina. Pani czuje się odpowiedzialna za takie postrzeganie?

Anita Błochowiak: Można ubolewać nad tym, że społeczeństwo tak postrzega komisję, natomiast ja chcę wyraźnie zaznaczyć, to jest moje zdanie, czasami się obawiam, że jako jedyna z komisji to mówię, że komisja śledcza nie jest komisją, która powinna zdobywać popularność i na koniec roku 2003 uzyskać Oscara. Naprawdę, proszę mi wierzyć, zostaliśmy powołani do konkretnej sprawy i jeśli ją tylko rozwiążemy, wówczas społeczeństwo – zakładam – będzie zadowolone, a przede wszystkim parlament, bo on nas powołał do tej roli. Jeśli nie będziemy zdobywali popularności, to nie jest ze szkodą dla nas.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa