Wowan z Kremla - tak nazywają Władimira Putina i kpią z niego w internecie. Postanowiłem potraktować rosyjskiego prezydenta z przymrużeniem oka, bo nawet walutowi spekulanci nie wystraszyli się gróźb dyktatora. Rubel nadal leci na pysk, mimo że poza Bankiem Centralnym w walkę z deprecjacją rubla włącza się Nikołaj Patruszew, były szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a obecnie sekretarz Rady Bezpieczeństwa. Mimo mobilizacji czekistów rubel nadal szuka dna.

W telewizji Rossija 24 podniecone i bliskie orgazmu dziennikareczki, a raczej urzędniczki aparatu propagandy obliczają, ile razy Putin użył słowa Rosja, ile minut poświęci Ukrainie, jaką miał minę oraz co najważniejsze, ile razy bito mu brawo. Nie można tego obserwować spokojnie. Dziennikarze z portalu Slon.ru pytaj dramatycznie - na jakiej planecie ten facet żyje?

I wraca stara odpowiedź: nie ważne co Putin mówi, ale co robi. Jeżeli zważać na to, co mówi, należałoby uznać go za niespełna rozumu, kiedy nazwał Krym sanktuarium rosyjskiego narodu. Rosja już dawno "kradła" historię Kijowskiej Rusi, ale po tym co objawił Putin, już krok do tego, by Cesarstwo Bizantyjskie uznać za czysto rosyjskie.