„Rząd zrobił wszystko żeby delegacje NATO-wskie nie weszły głównym wejściem (do Sejmu - przyp red.) i żeby ten protest był niezauważalny” - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM protestująca w Sejmie matka jednego z niepełnosprawnych, Iwona Hartwich. Pytana o słowa marszałka Karczewskiego o tym, że dialog z protestującymi cały czas trwa, odpowiedziała: „Nie ma dialogu. Nie zostały spełnione nasze postulaty”. Hartwich pytana o spotkania z przedstawicielami rządu stwierdziła, że każda z rozmów była merytoryczna, ale jednocześnie podkreśliła, że protestujący oczekują spotkania z premierem Morawieckim, bo uważają że minister Rafalska "oszukała ich wiele razy". „Jesteśmy poniżani, traktowani niegodnie, nic się nie zmieniło” - skomentowała sytuację w Sejmie. Zapytana o to, czy protestujący nie powinni opuścić Sejmu z uwagi na swoje bezpieczeństwo, odpowiedziała: „Mamy nadzieję, że rozsądek strony rządowej weźmie górę (…) My dalej będziemy protestować, nie zrezygnujemy z walki o godne życie naszych dzieci”. Hartwich odniosła się również do kwestii zatrudnienia jej syna w jednej z fundacji: „Jakub tam nie pracuje, on się tam uspołecznia”. Matka niepełnosprawnego Jakuba zadeklarowała, że protestujący są gotowi na rozpoczęcie Zgromadzenia Parlamentarnego NATO: "Tak, mamy przygotowane ulotki (...) Dostaliśmy dziś wiadomość, że ONZ wysłał do premiera, prezydenta, marszałków zapytanie dlaczego tu jesteśmy tyle dni. Europa dowiaduje się jak 'głodowe' świadczenia mają osoby niepełnosprawne".

Marcin Zaborski, RMF FM: Pani Iwono, myśli pani, że przepychanie się, szarpanie ze strażnikami sejmowymi, pomaga Waszemu protestowi?

Iwona Hartwich: My nie doprowadziłyśmy do takiej sytuacji. My dzisiaj mieliśmy tylko jeden cel... Może od początku - po prostu rząd zrobił wszystko, żeby te delegacje NATO-wskie nie weszły głównym wejściem i żeby ten protest był niezauważalny.


I wy chcieliście zawiesić transparent za oknem z informacją dla polityków zagranicznych o co wam chodzi?

Tak. Dokładnie. Na tym transparencie w języku angielskim był napis, że w polskim parlamencie protestują osoby niepełnosprawne.

Strażnicy sejmowi na to nie pozwalają, Kancelaria Sejmu tłumaczy: "mamy pewne fundamentalne zasady bezpieczeństwa, one są bardzo ważne. Musimy dmuchać na zimne".

To jest też kolejny absurd tej sytuacji. Z drugiej strony, gdzie są barierki, gdzie jest tzw. wąż złoty, to naprawdę tutaj prędzej mogłaby się stać jakaś krzywda, jakby ktoś się wychylił. My się nie wychylamy, nie przechylamy się przez te okna. Jesteśmy odpowiedzialnymi osobami, matkami. Ja jestem niską osobą - ten transparent był na sznurkach, więc ja nawet bym nie musiała przechylić się, żeby ten transparent opuścić i żeby był w widocznym miejscu.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski apelował rano do Was w TVP. Mówił tak: "Jest apel i gorąca prośba, by zakończyć protest. Dialog jest i będzie". A wy dalej protestujecie.

Nie ma dialogu. Nie zostały spełnione nasze postulaty - przede wszystkim pierwszy postulat. Naprawdę, niepełnosprawne osoby nie będą się cieszyły z tej podwyżki, z 84 proc. najniższej renty z ZUS, gdzie całe życie były poniżane, bo nie miały nawet 100 proc. najniższej renty z ZUS. Tylko dzięki temu protestowi udało się uzyskać to wyrównanie.

Pani mówi: "nie ma dialogu". Minister Rafalska rozmawiała dzisiaj o tym, jak pomóc osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom. To było spotkanie w centrum Dialog, na które Was także zapraszała. Wy nie przyszliście. Dlaczego?

My wychodząc z tego Sejmu nie mamy tutaj powrotu. Dzisiaj odbyła się konferencja. Wyszliśmy z czwartym kompromisem tego pierwszego postulatu. Cały czas, od początku żaden kompromis nie był brany pod uwagę, poważnie potraktowany przez rząd.

Pani mówi: "nie mielibyśmy powrotu". Minister Rafalska mówi zupełnie coś innego. Ona mówi: "po zakończeniu tego spotkania w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" wszyscy protestujący będą mogli wrócić do Sejmu. Tu nie chodzi o wyprowadzenie Was z budynku parlamentu".

Panie redaktorze, my absolutnie w to nie wierzymy. Od kiedy pani minister Rafalska bywa na zespole pana Michałkiewicza? Powiem panu, że tylko dwa razy w trakcie tego protestu. Kiedy ja przyjeżdżałam prawie przez 2 lata na zespół pana Michałkiewicza, często nie było samego pana Michałkiewicza, tylko był pan Przewoźnik, który zajada te słynne paluszki. Nie rozumiemy... My dzisiaj wyszliśmy z kolejną propozycją. Rozumiemy, że...

500 złotych zasiłku, ale nie w tym roku, tylko od nowego roku.

Tak.

W nowym budżecie. Z kim chcecie państwo jeszcze o tej propozycji rozmawiać?

Chcemy rozmawiać z panem premierem Morawieckim, w tym momencie. Uważamy, że pani minister Rafalska nas wiele razy już oszukała, podpisywała porozumienia za naszymi plecami. Chcemy rozmawiać i bardzo prosimy o spotkanie premiera Morawieckiego. 

A zgodzicie się na mediatora, jeśli padnie taka propozycja?

Ale tych mediatorów naprawdę - co chwilę ktoś dzwoni, chce być mediatorem. My jedynie wyraziliśmy zgodę i ucieszyliśmy się, kiedy wyszło to ze strony pani Janiny Ochojskiej. Ale pani Janina Ochojska - my wiemy, dlaczego do nas nie przyszła, również do jakiegoś Centrum Dialogu tutaj na terenie Sejmu. My również tam nie przejdziemy. Tutaj chodzi o to...

Pani Janina Ochojska była u nas w radiu kilka dni temu. Mówiła o tym, że mogłaby pomóc. Pytałem ją, dlaczego chciałaby się z Wami spotkać. Wtedy tłumaczyła, że chciałaby się podzielić z Wami doświadczeniami, swoimi doświadczeniami z różnych negocjacji. Mówiła tak: "czasami może lepiej pewnych słów nie wypowiedzieć, użyć innych słów. Negocjacje to coś bardzo trudnego, dialog z drugim człowiekiem to coś bardzo trudnego. Nie można stawiać się w opozycji do kogoś tylko trzeba też próbować zrozumieć. Nie mówię, że rodzice mają ustąpić, ale można rozmawiać inaczej". Jak pani odbiera te słowa?

Można, oczywiście, że tak. Pani Janina Ochojska byłaby świetnym pośrednikiem w sprawie tego pierwszego postulatu, natomiast jest opór ze strony rządowej. Po prostu pani Janina nie jest wpuszczana tutaj do nas, do Sejmu. To jest problem.

Może jej słowa dotyczą też tego, że emocje czasem biorą górę. Może czasami ich jest za dużo. Może trudno wtedy rozmawiać.

Proszę się nie dziwić. Nie uogólniajmy tego. Każde spotkanie w środku było emocjonalne, ale również merytoryczne, proszę uwierzyć. Za każdym razem, kiedy spotykaliśmy się z panią minister Rafalską i ostatnie kuriozalne spotkanie z panem Michałkiewiczem i Elżbietą Bojanowską, gdzie wręcz pan Michałkiewicz wyparł się zabrania tego trzeciego kompromisu. Więc naprawdę jesteśmy wciąż traktowani... Jesteśmy poniżani, traktowani niegodnie, nic się nie zmieniło.

Mówiła pani dzisiaj naszemu reporterowi, że od dzisiaj wy nie bardzo czujecie się w Sejmie bezpieczni. Skoro tam jest waszym zdaniem niebezpiecznie, czy nie dość bezpiecznie, to czy powinniście dalej być na korytarzu sejmowym, narażać się na ten brak bezpieczeństwa?

My mamy nadzieję, że tutaj rozsądek strony rządowej i Kancelarii Sejmu weźmie górę. Tutaj dziewczynki mogą w każdej chwili dostać ataku epilepsji. My dalej będziemy protestować. Nie zrezygnujemy z walki o godne życie naszych dzieci. Dziś mamy takie wrażenie, że ten postulat pierwszy - który mówi o naprawdę skromnej pomocy dla tych osób niepełnosprawnych - urósł do kwoty pięciu albo pięćdziesięciu tysięcy.

Mówiła pani, że pani syn nie może znaleźć pracy, tymczasem w internecie rozgrzała dyskusja. Jedna z fundacji przyznała, że Jakub jest w tej fundacji zatrudniony - tyle, że aktualnie jest na urlopie.

Jakub tam nie pracuje, Jakub tam się uspołecznia. Dostał teraz właśnie taką przykrą smutną wiadomość, że tych pieniążków w tej fundacji starczy tylko na dwa miesiące. Więc za dwa miesiące Jakub...

Pani mówi: "on tam nie pracuje". Fundacja pisze: Jakub jest zatrudniony w fundacji. Zatrudnienie jest dofinansowane przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Tak, tylko te osoby w stopniu znacznym nigdy... Powiem inaczej. Możemy to nazwać nawet pracą i Kuba jest bardzo szczęśliwy, jak ja mówię... To jest kwestia taka, że te osoby orzeczone w stopniu znacznym... To nigdy nie będzie de facto praca zawodowa i on nigdy na siebie nie zarobi. To jest tylko uspołecznianie.

Tu możemy przerzucać się słowami: praca, uspołecznianie. Internauci w komentarzach piszą, że nie powinniście zatajać takich informacji, że powinniście być szczerzy, przejrzyści, żeby nikt nie mógł niczego zarzucić.

Tak, ale my nie zatajaliśmy tego. Wyszła kwestia, czy szukam dla swojego syna pracy i że zamykamy dzieci w czterech ścianach. Ja wtedy powiedziałam, że Kuba przez prawie 3 lata chodził do urzędu pracy i się odhaczał, szukał. W końcu znaleźliśmy miejsce w fundacji, tam się uspołeczniał, ale niestety dzisiaj znów jest smutek ogromny, bo za dwa miesiące już nie będzie mógł tam chodzić.

Jutro rozpoczyna się Zgromadzenie Parlamentarne NATO w budynku Sejmu. Jesteście przygotowani do tych obrad?

Tak. Nawet teraz, gdy rozmawiam z panem, trzymam w ręku ulotkę. Z jednej strony po angielsku jest napis "nie ma wolności bez solidarności". W pięciu punktach jest napisane, dlaczego tu jesteśmy, ile osoby niepełnosprawne otrzymują świadczeń na miesiąc, o tym że walczymy o 117 euro.

Chcecie dotrzeć do zagranicznych polityków?

Tak, mamy obiecane nawet przez posłów opozycji, że te ulotki będą wręczane. Dzisiaj dostaliśmy wiadomość, że ONZ wysłał do pana premiera, do pana prezydenta, do wszystkich marszałków miast, do marszałka Sejmu zapytanie i chęć dowiedzenia się, dlaczego tutaj jesteśmy tyle dni, dlaczego nie można dać tym osobom 500 złotych. Europa dowiaduje się, jak bardzo głodowe świadczenia mają osoby niepełnosprawne, niezdolne do pełnej egzystencji.