15. czerwca - ślub Roberta Lewandowskiego. Podobno. Podobno wesele zorganizowano w Trębkach Nowych. Podobno… Mieszkańcy małej miejscowości pod Zakroczymiem egzamin do służb specjalnych zdaliby celująco.

Tak, podobno dziś... - mówi mi pani w najważniejszym miejscu każdej miejscowości, czyli w sklepie spożywczo-monopolowym. Słyszałam w telewizji - dodaje. Nie wierzę, to mieszkańcy nic nie mówią? - pytam z lekko ironicznym uśmiechem. Nie, panie, to tu chyba nikogo nie interesuje - odpowiada sklepikarka i rozkłada tylko ręce. Nadal trochę jej nie wierzę, ale co zrobić. Wie pan, weselnicy to zawsze jadą z drugiej strony, od tej szosy na Płock, a poza tym widziałam dziś tych ludzi ze "Złotopolskiej Doliny", jechali normalnie, chyba nic tam się wyjątkowego nie dzieje - kończy moja rozmówczyni, co dowodzi tylko, że jednak trochę się interesuje.

Jadę dalej, drogowskazy nie pozwalają na pomyłkę. Szutrowa droga, na końcu samochód ochrony stojący w poprzek trasy. Dalej pojechać się nie da. Przy samochodzie kilku ochroniarzy. Nieopodal polną drogą mknie quad - pewnie też ochrona. Po lewej stronie rośnie zboże, z prawej truskawki. Kilka osób zrywa małe owoce, dwóch facetów chroni się przed słońcem w cieniu samochodu. Ślub? Nie wiemy, proszę spytać tam - wskazują na zalesiony teren. A ta ochrona to tu zawsze stoi? - pytam. Nawet nie wstają, nie spoglądają w tamtą stronę. Nie wiemy - i wzruszenie ramion. Tyle.

Kolejny sklep, od strony szosy płockiej - to z tamtej strony mają zawsze przyjeżdżać biesiadnicy. Kiedyś to nawet helikopter z młodą parą na polu lądował - wspomina pan, który wraz z kolegą sączy piwko pod sklepem. Jego kompan dodaje: Tutaj nikt postronny się niczego nie dowie, tak to już jest, chociaż często ktoś sławny ma tu wesele, a w sezonie to zawsze jeszcze więcej tej ochrony robią - dla bezpieczeństwa. Ale ten ślub, co pan pyta, to ma być dziś.

Przed mikrofonem wszyscy uciekają. Oficjalnie rozmawiać nie chcą. Nieśmiało przyznają, że trochę osób z tej niewielkiej miejscowości pracuje właśnie w "Złotopolskiej Dolinie". Ośrodek schowany w drzewach z drogi jest praktycznie niewidoczny.

A nie rozstawicie "bramy" dla Lewandowskiego? - pytam na odchodnym. Eeee... to może kto młodszy by rozstawił, ale przecież on też ma helikopterem lecieć - kończy pan od piwka i płynnie przechodzi do tematu piłkarskiego dotyczącego dwóch Lewandowskich - tego z Borussii i tego z reprezentacji.