W cieniu wielkiej polityki - od dłuższego czasu toczy się w Lublinie spór o upamiętnienie ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich z UPA i SS Galizien.

Apogeum tego sporu była stanowisko wojewody lubelskiego Jolanty Szołno-Koguc, która w dniu 30 stycznia br., w czasie posiedzenia Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa naciskała na to, aby z napisu - na planowanym pomniku w Lublinie - usunąć słowo "ludobójstwo" i zastąpić je pokrętnym sformułowaniem "czystki etniczne o znamionach ludobójstwa".

Takie postępowanie urzędniczki państwowej wywołało liczne protesty nie tylko Kresowian i ich potomków, ale i organizacji patriotycznych i społecznych.

Wkrótce pani wojewoda została usunięta ze swego stanowiska przez premiera Donalda Tuska, głównie z powodu nieradzenia sobie z obowiązkami administracyjnymi. Sprawa powróciła, gdy nowym wojewodą lubelskim został Wojciech Wilk, b. poseł. PO. Również i on starał się przekonać inicjatorów budowy upamiętnienia do tego, aby w napisie na pomniku nie została zawarta cała prawdy o ludobójstwie. Te jego działania na szczęście nic nie dały, gdyż w tych dniach, w przededniu 71. Rocznicy "Krwawej Niedzieli" na Wołyniu, wspomniany Komitet Wojewódzki aż 27 głosami za i przy jednym głosie sprzeciwu, oddanym przez wojewodę, uchwalił pełną wersję napisu, zgodną z prawdą historyczną o ludobójstwie.

Jest to bardzo duży sukces środowisk kresowych, a zwłaszcza pana Zdzisława Koguciuka, znanego działacza "Solidarności" z okresu stanu wojennego, który obecnie, płynąc pod prąd poprawności politycznej, upomina się wytrwale o pamięć o obywatelach Drugiej Rzeczypospolitej pomordowanych przez banderowców. Jest to też sukces wszystkich tych, którzy słusznie uważają, że na przemilczaniu i fałszowaniu historii nie da się zbudować dobrych relacji ani z Ukraińcami, ani z innymi naszymi sąsiadami. 

A była pani wojewoda i obecny pan wojewoda powinni przynajmniej zarumienić się ze wstydu i wobec rodzin, które straciły swoich krewnych na Wołyniu, powiedzieć słowa "przepraszam". Inna sprawa, że powinien ich za to rozliczyć ich szef, któremu przez swoją nadgorliwość ewidentnie strzelili w stopę.