Jutro, 28 lutego o g. 12.00, w rocznicę zagłady polskich wsi Huta Pieniacka i Korościatyn, przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie rodziny ofiar i organizacje społeczne upamiętnią w Apelu Pomordowanych tych mieszkańców Wołynia, Polesia, Lubelszczyzny i Małopolskich Wschodniej, którzy z ginęli z rąk banderowców i ukraińskich esesmanów tylko dlatego, że byli Polakami.

Pierwsza połowa 1944 roku miała przełomowe znaczenie dla losów II wojny światowej. W maju alianci, w tym II Korpus Polski, przerwali we Włoszech niemiecką "Linia Gustawa" i oswobodzili Rzym. Z kolei 6 czerwca wylądowali w Normandii. Natomiast 22 czerwca wojska sowieckie rozpoczęły operację "Bagration", gromiąc niemiecką Grupę Armii "Środek". Sukcesy te przyjęte zostały przez uciemiężone narody z ogromną radością i nadzieją. Niestety w tym samym czasie Ukraińska Powstańcza Armia i pułki policyjne SS, składające się z ukraińskich ochotników do 14 Dywizji SS "Galizien, wznowiły eksterminację Polaków i obywateli polskich innych narodowości.  

Pierwsza faza ludobójstwa miała miejsce w 1943 r. i swym zasięgiem objęła cały Wołyń. Druga faza rozpoczęła się na początku 1944 r. i objęła Lubelszczyznę i Małopolskę Wschodnią (tak nazywano wówczas województwa lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie). Sotnie UPA, wspierane przez miejscową ludność ukraińską, atakowały liczne polskie wioski, których mieszkańcy pozbawieni byli jakiekolwiek pomocy. Najbardziej krwawy był dzień 28 lutego 1944 r., kiedy to na Tarnopolszczyznie, czyli w województwie tarnopolskim, zaatakowano dwie duże, liczące każda ponad tysiąc mieszkańców, wsie polskie. Pierwszą z nich był Korościatyn k. Monasterzysk w powiecie Buczacz. Mój ojciec zapisał w pamiętniku: "W nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. banderowcy rozpoczęli rzeź mieszkańców Korościatyna. Rozpoczęli "żniwo" równocześnie z trzech stron, trzech wylotowych dróg. (...) Działały trzy wyspecjalizowane grupy: pierwsza "pracowała" toporami, druga rabowała, trzecia, złożona głównie z kobiet i wyrostków, paliła systematycznie domostwo po domostwie. Rzeź trwała niemal przez całą noc. Słyszeliśmy przerażające jęki, ryk palącego się żywcem bydła, strzelaninę. Wydawało się, że sam Antychryst rozpoczął swą działalność!" 

Zagłady wsi dokonał oddział UPA, wspierany przez "siekierników, czyli chłopów ukraińskich uzbrojonych w siekiery, kosy i noże; łącznie 600 osób. Ze wspomnień Anieli Muraszki: "Mordowano zagrodę po zagrodzie. Wszystko było połączone z rabunkiem. Odwiązywano z postronków krowy i konie, a następnie uprowadzano je. Ukrainki wpadały do domów i przeskakując poprzez trupy kradły co się tylko dało, nawet obrusy, talerze i garnki. Za banderowcami jechały puste sanie, na które wrzucono łupy. Zdejmowano też kożuchy i buty zabitym. Później podkładano ogień. W grupie podpalaczy byli nawet dwunasto, czternastoletni chłopcy." Jak wynika z relacji innych świadków "siekiernikami" kierował greckokatolicki ksiądz wraz ze swoją córką (rok później targany wyrzutami sumienia popełnił on samobójstwo)."

W tym samym dniu Ukraińcy z 4 pułku policyjnego SS wymordowali i zrównali z ziemią Hutę Pieniacką w powiecie Brody. Bezbronnych ludzi zapędzano do stodół, które następnie ostrzeliwano z broni maszynowej i podpalano. Ginęli oni w strasznych męczarniach. Nawiasem mówiąc, ci, co obecnie tyle piszą o stodole w Jedwabnym, o stodołach w Hucie Pieniackiej i wielu innych polskich wsiach kresowych milczą jak zaklęci. Później pułk ten, wspierany przez UPA, dokonał niemniej okrutnych zbrodni w innych pobliskich miejscowościach, w tym w Palikrowach, Chodaczkowie Wielkim i w klasztorze dominikańskim w Podkamieniu.

Piekło z Tarnopolszczyzny rozlało się po całej Małopolsce Wschodniej, ogarniając tak okolice Stanisławowa, Stryja czy Lwowa, jak i obecnego Podkarpacia, czyli okolice Przemyśla, Lubaczowa i Sanoka. Sama tylko Bircza (już po wojnie) było atakowane aż trzy razy. Zagłada Polaków objęła też część Lubelszczyzny, w tym okolice Tomaszowa Lubelskiego i Hrubieszowa. Ginęli nie tylko Polacy, ale i Ormianie, zawsze lojalni wobec Rzeczypospolitej. Wielu z nich zamordowano w marcu i kwietniu 1944 r. w czasie zagłady miasta Kuty nad Czeremoszem na Pokuciu. Ginęły też resztki ukrywających się Żydów oraz ci sprawiedliwy Ukraińcy, którzy ratowali polskich sąsiadów. Wraz ze swymi parafianami zginęło też wielu rzymskokatolickich księży, w tym ks. Józef Suszczyński w Bobulińcach k. Podhajec, ks. Błażej Czuba we wsi Dołha Wojniłowska k. Kałusza, czy ks. Stanisław Szczepankiewicz w Ihrowicy.

Niektórych wsi broniły po bohatersku oddziały AK i BCH oraz samorzutnie powstała samoobrona. Mordów nie przerwało ponowne wkroczenie na te tereny Armii Czerwonej. Sowieccy, jak i niemieccy, okupanci nie przejmowali się bowiem mordowanymi Polakami. Dla przykładu, tylko w luty 1945 r i tylko w powiecie Buczacz (chodzi o wsie Ujście Zielone, Barysz, Puźniki, Zalesie i Zaleszczyki Małe) UPA zamordowała lub spaliła żywcem ponad pół tysiąca Polaków. Mordy trwały także po zakończeniu wojny, aż do wypędzania resztki Polaków w 1946 r. Nie znamy dokładnej liczby zamordowanych na Tarnopolszczyźnie, ale idzie ona w dziesiątki tysięcy. Dodam, że ludobójcy praktycznie nie ponieśli żadnej kary. Wielu ukraińskich esesmanów i banderowców spokojnie swoich ostatnich dni dożyło w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie.

Gdy potomkowie Kresowian walczą o pamięć i prawdę, to na Ukrainie, nie tylko zachodniej, trwa gloryfikacji zbrodniarzy z UPA i SS Galizien. Najwięcej zła w tej kwestii wyrządzili prezydenci Wiktor Juszczenko, który "bohaterami narodowymi" ogłosił Stepana Banderę i kata Wołynia, Romana Szuchewycza oraz Petro Poroszenko, którego ekipa, nie tylko odwołuje się do tradycji UPA i SS Galizien, ale i w barbarzyńsku sposób blokuje ekshumację i godny pochówek ofiar ludobójstwa. Niestety także obrządek greckokatolicki ma do dziś silne powiązania z nacjonalizmem ukraińskim. Dla przykładu, arcybiskup Ihor Woźniak w 2007 r. poświęcił pomnik Bandery we Lwowie, nazywając zbrodniarza wzorem do naśladowania. Z kolei w ostatnich czasie Cerkiew greckokatolicka dąży do beatyfikacji arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego, niemieckiego kolaboranta, który oddelegował księży do SS i wspierał wspomnianą Dywizję SS "Galizien". Przeciwko temu protestuje wiele środowisk, nie tylko z Polski. 
Więcej na ten temat pod linkiem <<< TUTAJ >>>Zachęcam do dołączenia się do protestu.