Władze ukraińskiego rządu, korzystające z hojnej polskiej pomocy, wciąż nie chcą godnie pochować ofiar banderowskiego ludobójstwa oraz oddać polskiej mniejszości ich majątku.

Władze ukraińskiego rządu, korzystające z hojnej polskiej pomocy, wciąż nie chcą godnie pochować ofiar banderowskiego ludobójstwa oraz oddać polskiej mniejszości ich majątku.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko /SERGEY DOLZHENKO /PAP/EPA

2 grudnia rozpocznie się w Warszawie dwudniowa oficjalna wizyta prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki, który wraz z małżonką przyjeżdża na oficjalne zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Z pewnością w czasie tej wizyty zostanie wypowiedzianych wiele pięknych słów. Będą oklaski, uściski, toasty, pocałunki i obejmowanie się za szyję. Padną też deklaracje o dalszej pomocy Polski dla Ukrainy, realizowanej na wiele płaszczyznach, w tym politycznej, militarnej i - co dla dostojnego gościa chyba najważniejsze - finansowej.

Dla naszego wschodniego sąsiada ta pomoc jest bardzo ważna. Organizacje międzynarodowe, w tym finansowe, są bowiem coraz bardziej krytyczne do kolejnych ekip rządowych nad Dnieprem, które nie dają sobie rady ani z wprowadzaniem koniecznych reform gospodarczych, ani z tłumieniem wszechobecnej korupcji, ani z ograniczaniem samowoli oligarchów, którzy, mając za nic dobro swego państwa, tworząc arcybogate "samodzielne księstwa". Tak jak to swego czasu było w południowoamerykańskich "republikach bananowych".

Nic więc dziwnego, że Poroszence, który sam jest oligarchą i ma wiele do stracenia, pali się grunt pod nogami. Tym bardziej, że protesty na Majdanie w Kijowie w 2004 i 2013 r. wymierzone były przeciwko oligarchom, którzy jednak za każdym razem nie tylko wychodzili z tego obronną ręką, ale i umacniali swoje wpływy w strukturach państwowych. Społeczeństwo ukraińskie, żyjące w coraz większej biedzie, ma tego najwyraźniej dość. Zwłaszcza teraz, gdy zostały ujawnione gigantyczne majątki oligarchów i skorumpowanych polityków. Czy wybuchnie trzeci protest na Majdanie? Jest to bardzo prawdopodobne. Zapowiedzią tego są pomruki ze strony niezadowolonych środowisk nacjonalistycznych, jak i wolty dokonywane przez zdesperowanych polityków pokroju byłego prezydenta Gruzji i byłego gubernatora Odessy, Micheila Saakaszwilego. Że nie wspomnę o działaniach wypuszczonej z rosyjskiego więzienia Nadii Sawczenko, która wprost nawołuje do obalenia Poroszenki i ogłoszenia nowych wyborów.

Prezydent Andrzej Duda, który wspólnie z ministrami Witoldem Waszczykowskim i Krzysztofem Szczerskim realizuje w sposób bezkrytyczny (i marzycielski) tzw. politykę wschodnią, z pewnością będzie się starał zaspokoić oczekiwania swego gościa. Być może zapadną też decyzję o kolejnych kwotach, które zostaną przerzucone z polskiego do ukraińskiego budżetu.

Mam nadzieję, że prezydent Polski, dając z naszej kieszeni tak hojne "mikołajowe" podarki swemu przyjacielowi, postara się uzyskać od niego i jego ekipy konkretne zobowiązania dotyczące bardzo ważnych spraw jakimi są np. godne pochowanie ofiar banderowskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej oraz zwrot rzymskim katolikom ich majątku. Chodzi zwłaszcza o kościół św. Marii Magdaleny i dom parafialny na Łyczakowie we Lwowie.

Mam też nadzieję, że prezydent Andrzej Duda, jak przystało na polskiego patriotę i człowieka honoru, powie wreszcie prawdę o wspomnianym ludobójstwie, czego nie uczynił w czasie dwóch kolejnych wizyt w Kijowie. A także że dotrzyma obietnic wyborczych, które dał Kresowianom i ich potomkom, a których do tej pory nie zrealizował.