Mija 35 lat od zabójstwa Bogdana Włosika. Już wtedy zastrzelonego młodego robotnika z Nowej Huty porównywano do bohatera słynnej „Ballady o Janku Wiśniewskim”, upamiętniającej robotników Wybrzeża, których komunistyczna władza zamordowała w grudniu 1970 r.

Mija 35 lat od zabójstwa Bogdana Włosika. Już wtedy zastrzelonego młodego robotnika z Nowej Huty porównywano do bohatera słynnej „Ballady o Janku Wiśniewskim”, upamiętniającej robotników Wybrzeża, których komunistyczna władza zamordowała w grudniu 1970 r.
Pogrzeb Bogdana Włosika /Jerzy Ochoński /PAP

35 lat temu, 13 października 1982 r. pod kościołem "Arka Pana" w Krakowie-Bieńczycach funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, kapitan Andrzej Augustyn zastrzelił młodego, bezbronnego robotnika. Ofiarą był Bogdan Włosik, uczeń klasy III technikum wieczorowego i elektryk na Wydziale Walcowni Zimnej Huty Kombinatu Nowohuckiego, noszącego wówczas imię Włodzimierza Lenina. W chwili śmierci miał on niespełna 20 lat.

W tym dniu, jak każdego 13. miesiąca, odbywały się w Nowej Hucie demonstracje robotnicze przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego i delegalizacji NSZZ "Solidarność".  Młody Bogdan wziął udział w marszu hutników z Kombinatu na plac Centralny, zaatakowanym i rozbitym przez ZOMO. Później wrócił do domu i po spożyciu obiadu, który po raz ostatni przygotowała mu jego matka, udał się na kościoła parafialnego na wieczorne nabożeństwo, organizowane od maja do października, też każdego 13. miesiąca, na pamiątkę objawień maryjnych w Fatimie w Portugalii w 1917 roku.  Tutaj był świadkiem jak wspomniany funkcjonariusz SB, ubrany po cywilnemu, próbował zatrzymać jednego z nastoletnich chłopców. W czasie zamieszania ktoś krzyknął "kapuś’ i wówczas esbek wpadł w panikę. Zaczął uciekać, przeskoczył żywopłot i oddał na oślep dwa strzały z pistoletu służbowego P-64. Jedna z kul trafiła nadbiegającego na miejsce wydarzenia Bogdana, który w wyniku postrzału w brzuch zmarł dwie godziny później na stole operacyjnym w Szpitalu Wojskowym w Krakowie. Nie udało się go uratować, bo postrzał doprowadził do uszkodzenia m.in. wątroby, trzustki i śledziony.

20 października odbył się pogrzeb Bogdana na cmentarzu w Nowej Hucie-Grębałowie. Miałem okazję uczestniczyć w nim osobiście. Przybyło prawie 20 tysięcy osób. Była to wielka uroczystość religijno-patriotyczna, a zarazem protest przeciwko bezprawiu komunistycznej władzy. Już wtedy zastrzelonego młodego robotnika porównywano do bohatera słynnej "Ballady o Janku Wiśniewskim", upamiętniającej robotników Wybrzeża, których komunistyczna władza zamordowała w grudniu 1970 r.  Nawiasem mówiąc, robotnik z ballady był postacią historyczną, choć w rzeczywistości nazywał się Zbyszek Godlewski. Urodził się w Zielonej Górze, a zginął w Gdyni.

Użycie broni pod nowohuckim kościołem nie było uzasadnione, gdyż tragiczne wydarzenie miało miejsce z dala od walk ulicznych robotników z milicjantami. Doszło też do złamania procedur, bo strzały wymierzone w człowieka nie zostały poprzedzane strzałem ostrzegawczym. Służba Bezpieczeństwa starała się, jak w wielu innych wypadkach, zafałszować obraz wydarzeń. Z kolei komunistyczna propaganda całą winę zrzucała na zamordowanego Bogdana i na organizatorów robotniczych protestów. Działo się to w myśl bolszewickiej zasady: "Winne są ofiary, a nie ich kaci". Włączył się to nawet sam Wojciech Jaruzelski, który odwiedził rodziców Bogdana, odgrywając rolę "dobrotliwego" dyktatora. Jak wspominają państwo Włosikowie, ta propagandowa wizyta zadała im więcej bólu niż ukojenia.

W tym czasie w Krakowie doszło do kilku innych zbrodni. Dla przykładu, 8 czerwca 1982 r. zmarł w szpitalu Andrzej Szewczyk, absolwent Technikum Górniczego, pobity do nieprzytomności przez ZOMO, a  1 maja 1983 r. Ryszard Smagur, pracownik spółdzielni "Starodruk", którego podczas manifestacji w szyję ugodziła śmiertelnie petard wystrzelona przez zomowca.

Kapitan Andrzej Augustyn nie poniósł żadnej kary. Przesłuchiwano go jedynie jako świadka, a prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa. Służył on w SB do chwili przejścia na emeryturę w 1987 roku (w wieku zaledwie 40 lat). Dopiero w 1991 roku został skazany przez sąd w Krakowie na 8 lat więzienia. Wyrok ten sąd apelacyjny podwyższył do 10 lat. Całej kary jednak nie odbył, wyszedł na wolność po 5 latach za dobre sprawowanie. 

Dziś na miejscu zbrodni organizowane są uroczystości rocznicowe. Najpierw o godz. 18.00, tak jak 35 lat temu, msza św. i nabożeństwo fatimskie w kościele "Arka Pana". Następnie o 19.30 pod pobliskim pomnikiem, który stoi przy bloku nr 11 na oś. Przy Arce odbędzie cię uroczystość patriotyczna, w której obok NSZZ "Solidarność" udział wezmą także m.in. Federacja Młodzieży Walczącej oraz kibice z organizacji "Narodowa Cracovia", "Wiślaccy Patrioci" i "Hutnik Nowa Huta".

Jutro z kolei o 9.30 ruszy ulicami Nowej Huty XXII Bieg Memoriałowy im. Bogdana Bohatera. Wieczna pamięć tym, co przelali krew za wolną Polskę!

 (mpw)