Ze sporym i mocno emocjonalnym odzewem spotkała się poruszona przeze mnie sprawa wniosku członka Trybunału Stanu Roberta Majki w sprawie sprawdzenia "nieskazitelnego charakteru" Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego i Przewodniczącej Trybunału Stanu profesor Małgorzaty Gersdorf.

Po publikacji artykułu skontaktował się ze mną jego główny bohater. Jednak zanim się do mnie zgłosił, podziękował mi na Twitterze. 

W tych bardzo miłych dla mnie słowach pobrzmiewała jednak nuta niedosytu. Najwyraźniej czegoś zabrakło w moim wpisie na blogu n/t wniosku o pełne zlustrowanie sędzi Gersdorf. I nie był to tylko skan dokumentu z podpisem generała Dankowskiego na temat dalszego wykorzystania komunistycznych kapusiów w dalszej tajnej pracy dla "wolnej Polski", o którym w telefonicznej rozmowie ze mną wspomniał Robert Majka.        

Nie chodziło bowiem o samą lustrację. Ten wątek, omówiony przeze mnie skrupulatnie w poprzednim tekście, był tylko pierwszym punktem wniosku Roberta Majki w sprawie Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego. W mojej analizie brakowało bardzo ważnego punktu drugiego. Tę tematyczną absencję zauważył nie tylko sam Majka. Wyraźny brak wychwycili i skomentowali podejrzliwi Twitterowicze.     

A ja chciałem po prostu podzielić sprawę sędzi Małgorzaty Gersdorf na osobne wątki. Uznałem, że nagromadzenie trudnych treści, skomplikowanej materii (zwłaszcza prawniczej) odstręczyłoby wielu odbiorców, nawet tych, którzy na początku wykazywaliby się dobrą wolą i chęcią zapoznania się z ciemnymi stronami naszej jawnej, publicznej rzeczywistości. A przecież wielu ludzi w III RP zupełnie nie ma na to ochoty. Wolą jak trzy buddyjskie małpki mieć zasłonięte oczy, uszy i usta. Ja tak nie czynię. Jako dziennikarz wzrok mam do wypatrywania kształtów w państwowej ciemni, uszy do wsłuchiwania się w przemilczane i zamilczane tematy, a usta do rozmów, także z ludźmi, z którymi nikt nie chce rozmawiać, chociaż -jak mi się wydaje - mają do powiedzenia wiele ciekawych rzeczy o naszej Pospolitej Rzeczy. Właśnie jedną z takich "nieobecnych" osób jest pan Robert Majka. Charakterystyczny dla tzw. wolnej Polski jest rozziew pomiędzy jego funkcją - członka Trybunału Stanu a życiową pozycją, outsidera zwolnionego z pracy.     

Znów zadzwoniłem do mojego interlokutora tuż po siódmej rano, kiedy pozbawiony płatnego zajęcia, opiekował się dziećmi w domu. 

Bogdan Zalewski: Przy naszym telefonie członek Trybunału Stanu - Pan Robert Majka. Witam Pana bardzo gorąco.

Robert Majka: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.

Proszę pana, na Zamku Królewskim w Warszawie obchodzono stulecie Sądu Najwyższego. A Pan świętował?

Ja niestety jestem w Przemyślu. Nie ma mnie w Warszawie. Nikt mnie nie zapraszał.

A świętowałby pan?

W tej sytuacji? Dobre pytanie. Ja bym się bardzo zastanowił w kontekście punktu drugiego mojego pisma do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Przewodniczącej Trybunału Stanu Małgorzaty Gersdorf. Po prostu jest to dosyć zagadkowe.

No, właśnie. Wczoraj rozmawialiśmy o punkcie pierwszym dotyczącym, tak najogólniej rzecz ujmując, lustracji pani Małgorzaty Gersdorf. Teraz pan wspomniał o puncie drugim pana pisma. Proszę powiedzieć, czego dotyczy to drugie pana pytanie?

Dotyczy rzeczy bardzo ważnej, mianowicie stawianych zarzutów przez pana Ryszarda Jacha z Warszawy wobec Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, a w tym przypadku również i Przewodniczącej Trybunału Stanu. To jest moim zdaniem sprawa, która dla mnie jest bulwersująca. W mojej ocenie jest to nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. To jest artykuł 231 Kodeksu Karnego, który głosi, że funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia, lub, nie dopełniając swoich obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego, lub prywatnego. 

Dlaczego o tym tu wspomniałem? Prezes Sądu Najwyższego i Przewodnicząca Trybunału Stanu, wiedząc o tym, że Pan Ryszard Jach postawił wobec organów władzy sądowniczej poważne zarzuty karne, powinna była zawiadomić organa ścigania, bo o tym mówi bardzo wyraźnie artykuł 240 Kodeksu Karnego. 

Jeśli profesor Małgorzata Gersdorf jest niewinna, to powinna zawiadomić organa ścigania. Natomiast jeśli w tym przypadku jest winna, to tą sprawą powinien zająć się Prokurator Generalny. Dlatego, że tu mamy sytuację ważną, gdyż dotyczy szczytów władzy w Polsce.

Chciałbym uściślić sprawę. Pan się powołuje na różne paragrafy prawne, a o co konkretnie chodzi z profesor Małgorzatą Gersdorf w sprawie Ryszarda Jacha?

Według Pana Jacha zostały naruszone jego dobra materialne. Pani profesor Gersdorf była w składzie orzekającym Sądu Najwyższego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, bo to jest zbyt skomplikowana materia. Proponowałbym tutaj, aby Pan skontaktował się z panem Ryszardem Jachem, tym bardziej, że, gdybym zaczął mówić o szczegółach, to ta sprawa stałaby się bardzo zagmatwana.

Rozumiem. Nie wchodzimy w szczegóły prawne. Ja tylko mam takie dodatkowe pytanie. Pan Jach złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, a ta sprawę umorzyła. Więc o co ten cały raban?

W moim przekonaniu, skoro pan Ryszard Jach dalej podtrzymuje swoje zarzuty, jeśli publicznie - na Twitterze i na blogu- mówi o przestępstwie, to pani Prezes Małgorzata Gersdorf powinna zawiadomić organa ścigania. Tutaj mamy sytuację dość kuriozalną. Mianowicie znany dziennikarz Witold Gadowski zadaje pani Przewodniczącej Gersdorf krótkie, jednozdaniowe pytanie: "Pani Gersdorf a może pani odpowie na wieloletnie, konkretne zarzuty pana Jacha?". 

Gdyby to dotyczyło mojej osoby, to ja, powiem szczerze, gdybym czuł się niewinny, od razu zawiadomiłbym organa ścigania. Nie dlatego, że uważam, że o wszystko trzeba zawiadamiać organa ścigania. Natomiast tutaj chodzi o to, że Sąd Najwyższy jest zbyt poważną instytucją. Nie możemy się bawić w jakieś połajanki wobec władzy sądowniczej. Przynajmniej ja tak to odbieram. Co jest również znamienne, pojawił się artykuł w "Gazecie Finansowej". Ja go również wspomniałem w moim piśmie. 

Redaktor Jan Piński w artykule "Oskarżam" również odniósł się do pani Przewodniczącej Trybunału Stanu w tej sprawie. Tak nie może być! Tak nie może być, że jeden dziennikarz zadaje takie pytanie, drugi dziennikarz pisze artykuł, a pani Przewodnicząca Gersdorf, z tego co ja się orientuję, zupełnie bagatelizuje sobie tę sprawę i nie zawiadamia organów ścigania. Ja nie znam dokumentu, ani okoliczności, żeby pani Przewodnicząca Trybunału Stanu i Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego zawiadomiła organa ścigania i dlatego zadałem to pytanie.

To jest kwestia pewnych standardów, prawda?

Dokładnie.

Ale czy pani Gersdorf, zdaniem pana, jako członka Trybunału Stanu, ma obowiązek zawiadomienia o tym, własnej inicjatywy w tej sprawie?

Panie redaktorze, przecież przywołałem artykuł 240 Kodeksu Karnego o niezawiadomieniu o przestępstwie. W tym artykule wyraźnie jest napisane o tym, kto ma wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu bądź usiłowaniu dokonania czynu zabronionego. Tutaj jest wymieniony - w moim przekonaniu- zamach na organ konstytucyjny. Jeśli chodzi o pojęcie "zamachu", to niekoniecznie musi być to zamach dotyczący terroryzmu. Przecież tutaj może być po prostu to, że ktoś podważa wiarygodność władz państwa. To tak, jakby ktoś powiedział, że prezydent Andrzej Duda, czy pani premier Beata Szydło popełnili przestępstwo.

Rozumiem. Podsumowując sprawę- w pańskim wniosku argumentacja polega na tym, że pan uważa, iż po tym, co napisał Ryszard Jach, po tym jak sprawę podjął na Twitterze pan redaktor Gadowski i po artykule pana redaktora Pińskiego, pani profesor Gersdorf ma obowiązek w tej sprawie zawiadomić prokuraturę, tak?

Tak, oczywiście! Mało tego. Jej obowiązkiem było wcześniej zawiadomić. Pan tutaj wspomniał o umorzeniu postępowania.

Tak.

Chciałem tu jeszcze jedno bardzo wyraźnie podkreślić. Pan Ryszard Jach zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zawiadomił prezydenta, Prokuratora Generalnego.

W oficjalnych pismach.

Tak, oczywiście! Wie pan, tak nie może być! To jest kwestia szczytów władzy. Czy państwo sobie wyobrażacie, że w Stanach Zjednoczonych obywatel USA może publicznie  podnosić zarzuty wobec Sędziego Sądu Najwyższego i amerykański prokurator czy sąd i organa ścigania w ogóle na to nie zwracają uwagi? Przecież to ośmiesza państwo polskie!

Cały czas to podkreślamy, że to jest sprawa walki o pewne standardy.

Dokładnie! To jest walka o pewne standardy. Co się stanie, jeśli w pewnym momencie będziemy do tego podchodzić w ten sposób, że zarzuty karne, które podnosi obywatel wobec kogokolwiek będą bagatelizowane, będą po prostu puszczane w niepamięć? Natomiast ja proponowałbym, aby pan porozmawiał po prostu z panem Jachem.

Na pewno to zrobię.

Przekona się pan po prostu, że te zarzuty nie są wyssane z palca. Jak się na pierwszy rzut oka słucha tych zarzutów, to skóra cierpnie na plecach. To tak nie może być! I dlatego moje pismo do pani Prezes Sądu Najwyższego, Przewodniczącej Trybunału Stanu, również ma charakter wyjaśniający. Będzie jasne, jeśli chodzi o artykuł 22 Ustawy o Sądzie Najwyższym ...

O nieskazitelności charakteru. Tak jest. Bardzo panu dziękuję za tę kolejną część rozmowy. Do sprawy na pewno będziemy wracać.

Serdecznie panu dziękuję. Dziękuję państwu.

P.S. Wciąż spokojnie czekam na rozwój tej sprawy, stopniowo się w nią zanurzając.

1. Nadal czekam na obiecaną przez sędzię Małgorzatę Gersdorf odpowiedź na pismo członka Trybunału Stanu Roberta Majki.

2. Oczekuję na jakąkolwiek reakcję ze strony licznych adresatów jego oficjalnego wniosku, a są to "wszyscy święci" w naszym państwie.

3. Próbuję zbadać, na czym polega zagadkowe traktowanie p.Roberta Majki. Dlaczego jest on tak sekowany i lekceważony? Po rozmowach z nim odniosłem wrażenie, że ma on do powiedzenia bardzo wiele, bardzo sensownych rzeczy.

4. Postaram się sprawdzić, co się dzieje z p. Ryszardem Jachem? Czy jest to tylko mający pretensje do całego świata rozżalony mężczyzna porażony sądową porażką? Czy też kolejna ofiara jakiejś sądowej i nie tylko sądowej sitwy?

5. Oczywiście nadal wyglądam autentycznego zerwania z komunistyczną przeszłością w polskim wymiarze sprawiedliwości i organach ścigania oraz oczywiście w całej Polsce.