Polacy w Związku Sowieckim byli traktowani jak Żydzi w Trzeciej Rzeszy. Niestety ta historyczna prawda w naszym kraju nie jest upowszechniana. Nic więc dziwnego, że tak porażająca wiedza nie przedarła się nigdy do świadomości ludzi na świecie. Chciałbym ją tu przypomnieć, licząc na to, że będzie to mój skromniutki wkład w poszerzenie kręgu osób, którzy dobrze zdają sobie sprawę z losu polskiego narodu w infernalnym Imperium Stalina, oraz wszystkich konsekwencji strasznego XX-wiecznego doświadczenia naszych przodków.

Operacja polska - czyli komunistyczny Holokaust dokonany na naszych rodakach - rozpoczął się 77 lat temu. Wyrok zagłady pochodzi z 11 sierpnia 1937. To rozkaz nr 00485 wydany przez komisarza NKWD Nikołaja Jeżowa, zwanego "krwawym karłem", bo oprawca miał tylko 153 cm wzrostu. Jak napisał Tomasz Sommer - autor książki "Rozstrzelać Polaków" - dyrektywa została zatwierdzona przez Biuro Polityczne KC WKP(b), którego sekretarzem był sam Stalin. Rzezi mniejszości polskiej dokonano w latach 1937 i 1938.

Ludobójstwo to, podobnie jak w przypadku Żydów w hitlerowskich Niemczech i na terenach okupowanych przez nazistów, miało charakter czysto "narodowościowy". Jak "kafkowską" winą Żydów była ich żydowskość, tak Polaków wymordowano tylko dlatego, że byli Polakami. Ofiar nie chronił żaden immunitet, nie uwalniał od śmierci jakikolwiek glejt, nie pomagały wpływy i udział w komunistycznej władzy. "Czornyje worony", czyli karetki więzienne, jak sępy krążyły po Sowietach i równo trawiły polskich tzw. "wrogów narodu".

Inwentaryzacja zbrodni była skrupulatna. Komuniści wszystko raportowali i katalogowali. Według oficjalnych dokumentów NKWD - skazano 139 835 Polaków, z tego zamordowano bezpośrednio 111 091, a 28 744 skazano na pobyt w gułagu, czyli w sowieckich obozach koncentracyjnych. Historycy podkreślają jednak, że to niepełne dane. Ofiar było znacznie więcej, a do fizycznej eksterminacji trzeba dodać jeszcze wynaradawianie - przekształcanie polskich dzieci w niewolników sowieckich, bez tożsamości, pamięci i wiary.          

Grozę strasznych miesięcy oddają wspomnienia świadków. Dr Tomasz Sommer opracował relacje ocalałych z tej Zagłady, poprzedzającej wybuch II wojny światowej, wcześniejszej niż Shoah, hekatomba Żydów zorganizowana przez państwo Hitlera. Te głosy to kolejny dowód, że komuniści nie różnili się od nazistów. To była pełna symetria totalitaryzmów: tak jak zimni, precyzyjni technolodzy masowych zbrodni z Berlina, moskiewscy kaci potrafili z zegarmistrzowską dokładnością zaplanować i dokonać krwawej masakry konkretnego narodu.              

Ojczyzna proletariatu stała się piekłem dla potomków Polaków z dawnych terenów Rzeczypospolitej szlacheckiej, którzy po traktacie ryskim, kończącym wojnę polsko-sowiecką, mieli nieszczęście znaleźć się po niewłaściwej stronie granicy. W książce Sommera "Dzieci operacji polskiej mówią" czytamy: "Komuniści w zasadzie nie ruszyli tylko Żydów i Litwinów. A Niemców z kolei zostawili w spokoju tam, gdzie ich mieszkało najwięcej, czyli na Powołżu (...). Polaków natomiast ścigali wszędzie i z wyjątkową zapalczywością."           

Niesamowite jest porównanie hitlerowskich i sowieckich etapów Zagłady: "Najpierw (...) przyszłe ofiary mordów zostały pozbawione de facto praw publicznych i wyborczych i stały się obywatelami drugiej kategorii. (...) Wreszcie 16 lipca 1937 roku odbyła się w Moskwie konferencja centralnego szefostwa NKWD, któremu przewodniczył osobiście Nikołaj Jeżow z szefami regionalnych zarządów NKWD, podczas której omówiono techniczne aspekty zaplanowanego ludobójstwa." Co z tego wszystkiego wynika? Jakie narzucają mi się wnioski?           

Darowanie win komunistom to największe zaniechanie w najnowszej historii. Nie ma większej zbrodni niż całkowita bezkarność potworów spod ciemnej sowieckiej gwiazdy, którym wszystko odpuszczono w odróżnieniu od rzeźników spod znaku swastyki. "Konferencję moskiewską z lipca 1937 roku można porównać do słynnej konferencji w podberlińskim Wansee z 20 stycznia 1942 roku, podczas której ustalono techniczne szczegóły zagłady Żydów." - zauważa dr Sommer. Hitlerowców skazano na śmierć, Sowieci śmieją się zza grobu.        

Ideologia wciąż żyje! Komunistyczne widmo nadal krąży nad Europą. Putinowska Rosja jest jak reżim Stalina w przebraniu. Do złudzenia przypomina lata 30-te XX wieku, pomimo nowej otoczki. Patriarcha Cyryl jest z Kremlem, ale te metody! W odróżnieniu od dawnych komunistów, reżim Putina trwa w symbiozie z prawosławiem. Cóż, wspiera państwową religię, która nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, to gnostycka sekta z oficerami na szczytach hierarchii. To dlatego w Rosji "ołtarz" może żyć w sojuszu z "tronem" - tronem we krwi!

Analogie rodzą analogie. W czasie "polskiej operacji" trójki NKWD mordowały głównie mężczyzn w sile wieku i młodych chłopców. Polki skazywano na zsyłkę i łagry, nieletnich odbierano rodzicom i zamykano w sowieckich "domach dziecka". Czy nie przypomina to współczesnych rosyjskich metod zagłady stosowanych na Kaukazie? Putin stworzył w Czeczenii piekło obozów koncentracyjnych. Relacje świadków mówią o wymyślnych torturach, opracowanych przez medycznych ekspertów z myślą o efektach demograficznych.

Barbarzyńcy pacyfikujący niepokorną republikę stosują pseudonaukowe eksperymenty mające na celu pozbawienie Czeczenów płodności. Więźniowie opisywali makabryczne sceny: oprawcy wprowadzali torturowanemu jedną elektrodę do odbytu, a drugą podłączali do organów płciowych, co trwale uszkadza drogi moczowe i prostatę. To jest celowa, okrutna operacja wynaradawiania zbuntowanego kraju, równie bezwzględna jak stalinowski Wielki Terror. Mamy do czynienia na Kremlu z tym samym znanym totalitaryzmem!                

Łatwowierność liderów tzw. wolnego świata przeraża mnie. Skala głupoty Zachodu obezwładnia nie od dziś. Ustępstwa wobec kolejnego cara-generalissimusa-prezydenta są sprawą niepojętą. Satrapa na Kremlu i jego służby pozwalają sobie na coraz więcej. Testują cierpliwość Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych i niestety wygląda na to, że jest ona wprost niewyczerpana. Nowi Sowieci nie kryją się ze swymi planami wobec ościennych państw i sąsiednich narodów. Wobec każdego stosują adekwatne, przemyślane środki i strategie.             

Anarchicznym Czeczenom zafundowali nowe wersje Kołymy, wrogich Gruzinów zaatakowali w sposób otwarty, śląc na nich regularne wojska, na emancypujących się Estończyków przypuścili cyberatak, Polskę jagiellońską zdekapitowali przebierając akt terrorystyczny w tragiczny wypadek lotniczy, prozachodnich Ukraińców nękają przy pomocy "zielonych ludzików" i innych dywersantów. Czekamy na to, aż ponownie przesuną granice wrednego łże-imperium? Pamiętajmy, że gdy te zbiry są na swym terenie, nie mają już żadnych granic.