Czterdzieści sześć osób aresztowanych i czterech rannych policjantów - to oficjalny efekt zamieszek, do jakich doszło w Birmingham z udziałem kibiców Legii Warszawa przed czwartkowym meczem piłkarskiej Ligi Konferencji z Aston Villą (1:2). Fani polskiego klubu nie zostali wpuszczeni na trybuny.

"W następstwie wczorajszych aktów przemocy zatrzymano 46 osób. Funkcjonariusze przez 90 minut mierzyli się z agresją, czterech zostało rannych. Jesteśmy dumni z naszych funkcjonariuszy i dziękujemy kibicom Aston Villi za wsparcie" - przekazano w oświadczeniu policji.

Zajścia w okolicach stadionu Villa Park miały miejsce przed i w trakcie wieczornego meczu. W stronę funkcjonariuszy rzucano m.in. racami, gałęziami i kamieniami.

Wszystko wskazuje na to, że powodem zajść było zamieszanie wynikające z napięć między klubami, a dotyczących przyznanej dla sympatyków drużyny gości puli biletów.

Komunikat Legii Warszawa

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania Legia wydała oświadczenie, w którym wskazała, że Aston Villa F.C. odmówiła przydziału biletów dla kibiców gości zgodnie z przepisami UEFA i w związku z tym jej oficjalna delegacja, z właścicielem i prezesem klubu Dariuszem Mioduskim na czele, nie pojawi się na trybunach.

"Zamiast rozładować potencjalne napięcia przedmeczowe, restrykcyjne środki Aston Villa F.C. jako klubu gospodarza niepotrzebnie doprowadzają do zaostrzania atmosfery. Naszym zdaniem takie środki przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego i są bezpodstawne" - ogłosiła Legia.

Jak przypomniano, zgodnie z regulaminem rozgrywek UEFA, kibicom przyjezdnym przysługuje przydział biletów odpowiadający pięciu procentom pojemności stadionu, co w przypadku meczów na Villa Park oznacza pulę 2100 biletów. Legii odmówiono przyznania tylu wejściówek, a klub w toku negocjacji zaproponował przydział 1700 biletów, co odpowiadało kwocie biletów dla fanów z Anglii na pierwszy mecz w Warszawie.

Polski klub poinformował, że na początku listopada strona angielska zmieniła te ustalenia i zaproponowała 890 kart wstępu, na co Legia domagała się przestrzegania wcześniejszych ustaleń. Jak przekazano, jej przedstawiciele także na miejscu w Anglii, na długo przed terminem meczu, prowadzili intensywne negocjacje ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, by kibice stołecznej drużyny mogli wejść na trybuny. Z kolei już w czwartek przedstawicielom Legii miano utrudniać uzyskanie biletów VIP dla sponsorów i gości drużyny.

Burmistrz wezwał UEFA do szybkiej i stanowczej reakcji

Według brytyjskiej policji, przydział puli biletów dla kibiców przyjezdnych został zmniejszony do niespełna 1000 za radą lokalnych służb bezpieczeństwa, gdyż kibice Legii brali udział w zamieszkach przy okazji meczu w Alkmaar na początku października.

Angielski klub w komunikacie zaznaczył, że Legia nie reagowała na liczne prośby, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch dni, o współpracę dotyczącą jej kibiców podróżujących na mecz. "Od klubu gości nie otrzymano żadnego wsparcia w rozwiązaniu kwestii bezpieczeństwa kibiców gości przybywających na Villa Park" - napisano.

Jak dodano, angielski klub wielokrotnie, łącznie z porankiem w dniu spotkania, wspólnie z UEFA i wszystkimi odpowiednimi służbami zgłaszał Legii obawy, że jej kibice bez biletów spróbują dostać na Villa Park.

"Aston Villa zdecydowanie potępia zachowanie kibiców i dziękuje policji w West Midlands za jej profesjonalizm w tych trudnych okolicznościach" - podsumowano.

Andy Street, burmistrz hrabstwa West Midlands, które obejmuje metropolię Birmingham, wezwał UEFA do "szybkiej i stanowczej reakcji" wobec Legii Warszawa.

Legia przegrała w Anglii 1:2 i z dziewięcioma punktami zajmuje drugie miejsce w tabeli grupy E Ligi Konferencji. Remis w ostatnim występie - 14 grudnia z AZ Alkmaar w Warszawie - zapewni jej awans do fazy pucharowej.