W przedostatniej kolejce PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok pokonała Śląsk Wrocław 2:1. Rozgoryczony po tym spotkaniu był Michał Chrapek, który opuścił boisko po otrzymaniu dwóch żółtych kartek. Pomocnik ma duże pretensje do prowadzącego spotkanie Szymona Marciniaka.

Michał Chrapek w ciągu sześciu minut środowego spotkania zobaczył dwie żółte kartki. W konsekwencji ujrzał czerwony "kartonik" i opuścił boisko w końcówce meczu. Piłkarz na konferencji prasowej wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego i wskazał nawet, że Szymon Marciniak się na nim mści.

Jeżeli ma jakiś prywatny problem do mnie to zapraszam. Spotkajmy się, niech mi to powie w oczy. Nie chcę żeby drużyna przez to cierpiała. Uważam, że przy tej sytuacji gdy dostałem pierwszą żółtą kartkę, jakby był to jakiś innych zawodnik, to faul odgwizdywany zostałby na mnie. Oczywiście moje zachowanie nie było w porządku, ale czułem, że to było nie fair -  stwierdził podczas konferencji prasowej.

Mijają trzy lata od sytuacji, która wydarzyła się na naszym stadionie podczas meczu z Cracovią. Do tej pory za każdym razem jak pan Marciniak sędziuje mecze Śląska, to zawsze coś się dzieje - dodał. Jak podaje Onet, chodzi o sytuację, kiedy podczas meczu z Cracovią Chrapek był rzekomo faulowany w polu karnym. Arbiter tego spotkania Szymon Marciniak po skorzystaniu z systemu VAR przyznał rzut karny zespołowi Śląska. Jak się okazało, niesłusznie. Zawodnik przyznał później, że nie było żadnego faulu.

Sędzia Marciniak miał wtedy VAR i mógł wszystko sprawdzić. Jeśli ta sytuacja do dzisiaj go boli, a myślę że boli, bo w wielu wywiadach to powtarza, to przyjdźmy, spotkajmy się, wytłumaczmy to i zapomnijmy, bo nie chcę żeby Śląsk Wrocław w przyszłych latach na tym cierpiał. Chętnie się z nim spotkam i przeproszę, że wtedy się tak zachowałem - zapewnił piłkarz.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szczęsny chwalony za występ w Juventusie. „Postawcie mu pomnik”