Najnowsze zarzuty dotyczące siedmiokrotnego zwycięzcy kolarskiego Tour de France Lance'a Armstronga to nic nowego - uważa przyjaciel amerykańskiego kolarza i jego mentor, szef grupy RadioShack Johan Bruyneel.

To frustrujące obserwować, jak te afery stale wracają. Sprawa ujawniona w tym tygodniu przez "Sports Illustrated" to nic nowego. Pisali o tym już inni. Ta sprawa ma 15 lat. Ale to jednak Lance Armstrong, tak więc ludzie piszą o nim. Jestem na te wiadomości uodporniony i nie zakłócają mi one spokojnego snu - powiedział Bruyneel agencji Reuters.

Magazyn "Sports Illustrated" opublikował we wtorek zarzuty przeciwko 39-letniemu Armstrongowi. Kolarz jest szczególnie obserwowany maja 2010 roku, kiedy jego były partner z szosy Floyd Landis oskarżył go i inne czołowe osoby ze świata sportu o doping. U Amerykanin, u którego nigdy nie wykazano pozytywnego wyniku testu antydopingowego powiedział przed wyścigiem w Australii, że oskarżenia ten nie zakłócają jego spokoju.

Armstrong uczestniczy obecnie w Tour Down Under w Australii. Ten wyścig ma być ostatnim, zagranicznym startem słynnego Amerykanina przed rezygnacją z uprawiania zawodowego kolarstwa. O ile jednak Armstrong, który wygrał kilkanaście lat temu walkę z nowotworem, ma zamiar zrezygnować z kolarstwa jeszcze pod koniec tego sezonu, Bruyneel chce kontynuować pracę trenerską, nawet bez Teksańczyka.

Armstronga i Bruyneela, łączą niezwykle silne więzi. Nigdy nie miałem podobnie bliskich stosunków z żadnym kolarzem - powiedział Belg, który był dyrektorem grupy U.S. Postal w latach 1999-2005, gdy Armstrong siedem razy z rzędu wygrywał prestiżowy Tour de France. Nie mam już takiego entuzjazmu, jaki miałem w 1999 roku na początku naszej przygody, ale nadal bardzo lubię pracę trenerską... Czuję się odpowiedzialny za 60 ludzi, którzy pracują dla teamu RadioShack. Wciąż mamy w grupie Leviego Leipheimera i Andreasa Klodena, a także innych, świetnych kolarzy, takich jak Ben Hermans i Jesse Sergent - powiedział Bruyneel.

Armstrong oświadczył w tym tygodniu, że jego kolejny powrót do sportu, w 2009 roku, był porażką., ale Bruyneel nie zgadza się ze swym przyjacielem. Myślę, że gdyby nie przebicie opony na bruku i gdyby nie upadek w Morzine, Lance mógłby być trzeci w Tour de France 2010, za dwoma młodszymi od siebie, Hiszpanem Contadorem i Schleckiem. Tak jak w 2009 roku - ocenił Bruyneel.