Na trzeciej pozycji dojechał Rafał Majka do mety 18. etapu Tour de France! Wyprzedzili go tylko lider wyścigu Włoch Vincenzo Nibali i Francuz Thibaut Pinot. Co jednak ważniejsze, Polak zapewnił już sobie zwycięstwo w klasyfikacji górskiej wyścigu! "To wielkie zaskoczenie w pierwszym moim starcie w Tour de France. Może wygram ten wyścig w przyszłości..." - mówił na mecie.

Nibali, który zaatakował na finałowym podjeździe do Hautacam, z łatwością oderwał się od najgroźniejszych rywali i na mecie uzyskał 1.10 przewagi nad Pinotem i 1.12 nad Majką. Czwarty był kolejny Francuz Jean Christophe Peraud, a dotychczasowy wicelider wyścigu Hiszpan Alejandro Valverde przyjechał dopiero dziesiąty, tracąc do Nibalego 1.59, przez co spadł w klasyfikacji generalnej na czwarte miejsce.

Pod względem taktyki Rafał Majka rozegrał walkę o koszulkę w grochy popisowo. Bardzo długo jechał w peletonie, kontrolując sytuację na trasie. W decydującym momencie nie zdołał co prawda dotrzymać kroku atakującemu w piorunującym wręcz tempie Włochowi, ale znalazł się w kilkunastoosobowej grupie pościgowej. Na 7 km przed metą Polak ruszył do przodu, zostawiając rywali. Trzy kilometry przed szczytem dogoniła go trzyosobowa grupka, ale na finiszowych metrach nasz kolarz znów zerwał się do walki i minął linię mety jako trzeci.

To kolejny już doskonały wynik Majki w tegorocznej Wielkiej Pętli. Polak dwukrotnie odniósł etapowe zwycięstwo - triumfował na 14. i 17. etapie wyścigu, a raz - na 13. etapie - dotarł do mety na drugiej pozycji.

W klasyfikacji generalnej nasz zawodnik zajmuje dalsze miejsce, ale to wynik decyzji kierownictwa jego ekipy, która powołała go do drużyny w ostatniej chwili. Nie mając wcześniej w planach tego występu, Majka odpoczywał po Giro d'Italia i miał wystąpić dopiero w Tour de Pologne. Na start Tour de France przyjechał roztrenowany, przez pierwszy tydzień odbudowywał formę i nie był w stanie dotrzymać kroku najlepszym, tracąc wiele minut w klasyfikacji. W tej sytuacji pozostała mu walka o triumfy etapowe i o koszulkę najlepszego "górala".

Po 18 etapach, dzięki trzeciemu miejscu na premii kategorii HC w Hautacam, Majka zgromadził łącznie 181 punktów. Drugi w klasyfikacji górskiej jest Nibali - 168, a trzeci Hiszpan Joaquim Rodriguez - 112. Zwycięzca etapu i lider przyznał zresztą na mecie, że ruszając do ataku nie myślał o koszulce w grochy. Chciałem po prostu wygrać etap dla siebie i swojej drużyny, która tak mocno się napracowała. To zwycięstwo w Pirenejach było dla mnie bardzo ważne, bo potwierdziło moją dobrą dyspozycję - powiedział reporterom Nibali. Nie chciał jeszcze mówić o końcowym triumfie, ale jego uśmiech zdawał się potwierdzać, że czuje się już właścicielem żółtej koszulki.

Rafał Majka przyznał z kolei na mecie 18. etapu, że na trasie popełnił błędy. Byłem zmęczony po długiej ucieczce podczas wczorajszego etapu i zaatakowałem dość wcześnie, bo nie czułem się zbyt dobrze. Okazało się, że zbyt wcześnie. Ale najważniejsze, że na mecie byłem trzeci. Poczekałem na Pinota i dwóch jadących z nim zawodników (Van Garderen i Peraud). Ten etap nie do końca mi się udał, ale jestem bardzo zadowolony z dwóch zwycięstw etapowych, dwóch miejsc w czołowej trójce w górach i ze zdobycia koszulki w grochy - podkreślił. Po czwartkowym etapie mogę już powiedzieć, że koszulka najlepszego górala jest moja. To wielkie zaskoczenie w pierwszym moim starcie w Tour de France. Może wygram ten wyścig w przyszłości... - dodał.

18. etap okazał się udany dla dwóch Francuzów walczących o miejsca na podium całego wyścigu. Pinot (FDJ) i Peraud (AG2R) dojechali do Hautacom na czołowych miejscach, zyskując sporo sekund nad Valverde i awansując na drugie i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Rywalizacja tej trójki - którą po 18 etapach dzieli zaledwie kilkanaście sekund - zapowiada się więc bardzo interesująco, a jej losy rozstrzygną się prawdopodobnie dopiero podczas sobotniej jazdy na czas.

Bardzo aktywny był na trasie 18. etapu Bartosz Huzarski (NetApp-Endura), który przez kilkadziesiąt kilometrów jechał w 20-osobowej ucieczce i walczył na górskich premiach. Jedną z nich wygrał, na kolejnej był drugi, a na słynną przełęcz Tourmalet wspiął się jako czwarty. Uciekający zawodnicy zostali doścignięci dopiero na początku finałowego podjazdu.

Do zakończenia tegorocznej Wielkiej Pętli pozostały jeszcze trzy etapy - długi, ale płaski odcinek piątkowy, sobotnia "czasówka" (54 km) i tzw. "etap przyjaźni" z metą na paryskich Polach Elizejskich.