Niemieckie media doceniają klasę Roberta Lewandowskiego - nie tylko tę piłkarską. Podkreślają, że polski napastnik, który wywalczył wczoraj tytuł króla strzelców Bundesligi, nie zapomniał w chwili triumfu o kolegach z drużyny.

Lewandowski strzelił dwa gole w sobotnim wyjazdowym meczu Borussii Dortmund z Herthą Berlin i zakończył sezon z 20 trafieniami. Dwie bramki mniej zapisał na swym koncie w tym sezonie Mario Mandzukić z Bayernu Monachium, który był jedynym rywalem Lewandowskiego w wyścigu do tytułu króla strzelców ligi.

W relacjach na stronie internetowej gazety "Ruhr Nachrichten" podkreślono, że w chwili ogromnej dumy polski napastnik nie zapomniał o reszcie drużyny. Z wielką satysfakcją trzymał swoje trofeum, ale nie zatracił się w niej zupełnie. W rozmowach z dziennikarzami w strefie mieszanej podkreślał, że jest wdzięczny wszystkim kolegom z zespołu, ponieważ bez nich nie byłoby możliwe zdobycie tych 20 bramek. Kilka kolejnych w finale Pucharu Niemiec przeciwko Bayernowi 17 maja byłoby pewnie jeszcze lepszym podziękowaniem... - napisał dziennik. Trzymał zdobyty skarb (statuetkę armaty - przyp. red.) mocno obiema rękami, aby tylko go nie upuścić. Nie ma wątpliwości, że ta nagroda będzie miała szczególne miejsce w gablocie w domu Polaka - dodała gazeta.

Po raz pierwszy Polak wpisał się na listę strzelców w 41. minucie spotkania z Herthą - wykończył akcję sam na sam po podaniu Matsa Hummelsa. W 80. minucie oddał zaś efektowny strzał z rzutu wolnego, posyłając piłkę w "okienko".

Humoru Lewandowskiemu nie popsuł nawet fakt, że przy pierwszym trafieniu był na spalonym, a na drugie nie powinien mieć okazji, ponieważ nie doszło do faulu - skomentowały "Ruhr Nachrichten".

Gazeta przytoczyła także wypowiedź obrońcy Marcela Schmelzera, który nie omieszkał docenić kunsztu kolegi z zespołu, ale też przyznał, że zaskoczyła go druga bramka strzelona przez Lewandowskiego. Robert zawsze był jednym z najważniejszych gwarantów naszego sukcesu. Trudno przełknąć, że odchodzi, ale życzymy mu wszystkiego najlepszego, bo dzieliliśmy wspólnie wiele pięknych chwil w Dortmundzie - powiedział Schmelzer. Komentując zaś gola z rzutu wolnego stwierdził: Próbował tego kilka razy na treningu, ale piłka jeszcze nigdy nie leciała w taki sposób.

Odpowiedź Lewandowskiego zacytował serwis kicker.de: Po prostu nigdy go przy tym nie było... na treningu też nieraz mi się to udawało, a kto twierdzi inaczej, widocznie nie przyglądał się zbyt dobrze.

Słowa Schmelzera zdawał się jednak potwierdzać trener Juergen Klopp, który tuż po spotkaniu przyznał, że "Lewemu" rzadko wychodzą rzuty wolne. Z 8000 prób na treningach trafił najwyżej trzy razy. Niestety taka jest prawda. A jednak w ostatniej chwili pokazał, że i to mu wychodzi - podkreślił szkoleniowiec.

Robert Lewandowski rozegrał w barwach BVB 131 spotkań ligowych, w których zdobył 74 bramki. Tylu trafień nie ma żaden inny zawodnik występujący w tym klubie od początku XXI wieku.

W przyszłym sezonie polski napastnik reprezentował będzie barwy Bayernu Monachium.

(edbie)