Marcin Gortat pozytywnie przeszedł testy medyczne i został oficjalnie zaprezentowany jako koszykarz Phoenix Suns. Jak podkreślił, ten klub zyskał 40 milionów nowych kibiców, bo wszyscy Polacy interesują się jego występami w NBA.

Gortat jest trzecim, po Cezarym Trybańskim i Macieju Lampe, Polakiem z drużynie Suns. Podczas konferencji prasowej przyznał, że jest podekscytowany czwartkowym debiutem w nowym zespole i żałuje, że nie mógł zagrać już w wczoraj w San Antonio, gdzie "Słońca" przegrały 110:118.

Nie mogę się doczekać. Jestem przekonany, że mogę pomóc Suns, że trenerzy i kibice będą ze mnie zadowoleni. Mam nadzieję, że wniosę do drużyny coś wartościowego. Stać mnie na to, ale gdy - jak w Orlando - wchodzi się z ławki na pięć, sześć minut, to trudno zaprezentować pełnię umiejętności. A gdy coś ci nie wyjdzie, to sfrustrowany wracasz na ławkę. Liczę, że w Phoenix będzie inaczej, szczególnie z takim rozgrywającym jak Steve Nash - powiedział Gortat.

Polski koszykarz podkreślił, że jest przygotowany do gry i walki w NBA, bo przez trzy lata toczył na treningach zażarte pojedynki z uważanym za jednego z najlepszych środkowych w lidze Dwightem Howardem.

By jemu sprostać, trzeba mieć żelazną szczękę. Dostałem przez te lata sporo ciosów, kuksańców i poczułem siłę jego łokci. Dlatego przychodzę do Suns po naprawdę dobrej szkole. Trudniejszego rywala niż Dwight próżno chyba szukać w lidze. Dlatego bardzo się cieszę, że będę wreszcie mógł ćwiczyć i grać przeciw komu innemu - wyjaśnił z uśmiechem polski zawodnik.

Pytany o swoje najsilniejsze strony i o to, co może wnieść do drużyny, odparł: Za trzy punkty nie zamierzam rzucać, choć i to może się zdarzyć. Z bliższej odległości jestem jednak dość skuteczny. Ale przede wszystkim chcę pomóc pod koszem, zbierać sporo piłek i jestem przekonany, że trenerzy wykorzystają umiejętności moje i Steve'a Nasha do zagrywek typu pick and roll.

O Gortacie ciepło wypowiedział się również Carter, który rozgrywa obecnie 14. sezon w NBA. Marcin wykonał w letniej przerwie ciężką pracę, co zaowocowało świetnym przygotowaniem do sezonu. Nie dość, że walczy pod koszem, gdzie trudno go przepchnąć, to jeszcze jest w stanie ekspresowo biegać do kontrataków. Myślę, że jego siła i wzrost przydadzą się zespołowi - ocenił.