Już po raz drugi Adam Małysz wygrał zaliczany do Pucharu Świata konkurs lotów narciarskich na mamuciej skoczni w czeskim Harrachovie.

23-letni polski skoczek odniósł w niedzielę czwarte z rzędu zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata i zmniejszył dystans do prowadzącego Niemca Martina Schmitta. Małysz po raz kolejny udowodnił, że jest w mistrzowskiej formie. Oba konkursy w Harrachovie przebiegały pod jego dyktando. Skakał zdecydowanie najrówniej, choć w niedzielę nie najdalej ze światowej czołówki. Również bardzo dobrze spisał się na czeskiej skoczni Robert Mateja, który dwukrotnie zajął dziewiąte miejsce. Dziś do finału awansował także Wojciech Skupień, plasując się ostatecznie na 27 pozycji.

Druga seria z problemami

Podczas pierwszej serii wiał momentami sprzyjający skoczkom wiatr, ale w miarę upływu czasu zaczął zmieniać kierunek, a na rozbiegu podmuchy przekraczały 3 metry na sekundę. Rozpoczętą już drugą serię sędziowie przerwali na ponad pół godziny oczekując na poprawę warunków. Na szczęście wiatr nieco ucichł i można było dokończyć konkurs. Kiedy na rozbiegu zjawił się zamykający konkurs Adam Małysz emocje sięgnęły zenitu, a ponad dwadzieścia tysięcy widzów, w większości przybyszów z Polski, podniosło nieprawdopodobną wrzawę. Kibice, którzy ściągnęli do Harrachova nawet z najbardziej odległych krańców Polski, nie zawiedli się. Małysz poszybował na odległość 194,5 metra, ustępując w tej serii tylko Schmittowi, ale zdecydowanie wygrywając cały konkurs. Podchmieleni, a często wręcz pijani kibice wszczynali awantury, wywieszali obraźliwe dla rywali Małysza transparenty, a za główny cel ataków obrali sobie Martina Schmitta, którego pojawienie się na skoczni za każdym razem kwitowano gwizdami i buczeniem. Sporo problemów miały służby porządkowe, dość zresztą nieliczne i mało widoczne wokół skoczni.

Z nieciewrpliwością czekamy na następne zawody

Kolejny konkurs Puchary Świata już za tydzień w amerykańskim Salt Lake City, przygotowującym się do zimowych Igrzysk 2002. Po zawodach w Harrachovie sztab trenerski zadecydował, że do Stanów polecą Małysz, Mateja i Skupień. Podczas spotkania z dziennikarzami zwycięzca z Harrachova powiedział, że myśli już o konkursie w Salt Lake City i bardzo by chciał wygrać przedolimpijską próbę. Trener Apoloniusz Tajner i doktor Jerzy Żołądź niepokoją się jednak nieco o Adama Małysza, który już po sobotnim konkursie narzekał na ból w łydce. Zdaniem opiekunów polskiego skoczka mogą to być objawy przeciążenia spowodowanego intensywnymi treningami i startami i być może Małysz będzie musiał nieco zwolnić tempo.

Foto RMF FM

00:45