„Reprezentacja zawiodła na całej linii” – przyznaje były reprezentant Polski Krzysztof Ignaczak po porażce naszych siatkarzy ze Słowenią. Biało-czerwoni przegrali 0:3 i pożegnali się z Mistrzostwami Europy. „Wszyscy muszą teraz usiąść i uczciwie porozmawiać” – uważa Ignaczak.

Patryk Serwański, RMF FM: Porażka ze Słowenią to jedno, ale do tego dochodzi słaby i bezbarwny styl.

Krzysztof Ignaczak: To był przykry obrazek. Musimy przełknąć gorycz porażki. Nasza reprezentacja zawiodła na całej linii. Każdy z nas ekspertów, kibiców liczył, że pokonamy Słowenię. Rywale zagrali bardzo dobre spotkanie. Nie byliśmy w stanie zagrozić im w żadnym elemencie. Może w przyjęciu w pierwszym i drugim secie było odrobinę lepiej. Cały obraz spotkania pokazuje, że Słowenia zagrała dużo lepszą siatkówkę.

W zawodnikach nie było widać, przynajmniej z perspektywy trybun, jakieś chęci odmienienia losów tego pojedynku.

Ciężko mi ocenić, co zawodnicy czuli przed wyjściem na parkiet, jakie grały w nich emocje, ale były ogromne. Dużą rolę odegrała psychologia. Gdybyśmy wygrali pierwszego seta wszystko mogłoby się skończyć inaczej. On dołożył na ogromny ciężar na barki. Bardziej walczyliśmy ze sobą niż z rywalem i to było świetnie widać. Nie było kolektywu. Każdy grał sam dla siebie i to było przyczyną takiego obrotu sprawy. Przykro patrzy się na taką drużynę, w której liderzy nie grają dobrze i nie potrafią pociągnąć za sobą innych graczy. Rozumiem te uczucia, które panowały na boisku. Proszę mi uwierzyć - to nie jest łatwa sprawa. Mecz decydował o naszej przyszłości. Zawodnicy chcieli, głowa chciała, ale organizm nie podawał. Zastanowiłbym się na jakim etapie przygotowania fizycznego byliśmy. Na tle innych nacji wyglądaliśmy na zmęczonych.

Sztab De Giorgiego popełnił błędy?

Sztab musi to przeanalizować. Przed turniejem na pewno wykonano szereg badań i trenerzy mieli informacje czy należy wyluzować czy przykręcić śrubkę. Zabrakło mi na pewno takiego rysu taktycznego trenera de Giorgiego. Tłumaczyliśmy go po Lidze Światowej brakiem czasu, ale teraz miał 7 tygodni, a nasza drużyna nie pokazała jakiejkolwiek taktyki gry. Mieliśmy chłopaków, którzy w pewnym momencie zostali zostawieni sami sobie.

Może po prostu Włoch to dobry trener na klub, a nie na kadrę. W piłce nożnej też tak bywa...

Tu już decyzję podejmą władzę PZPS. Ktoś tego człowieka zatrudnił wiedząc, że nie miał przeszłości reprezentacyjnej. Jakieś odpowiedzi w tym temacie dostaliśmy. Ja bym go jeszcze nie skreślał. To nie jest tak, że to zły szkoleniowiec. Na pewno wszyscy muszą się spotkać, usiąść i porozmawiać. Każdy musi się odezwać. Nawet zalecałbym wypicie "turbo coli", żeby wszyscy powiedzieli sobie wszystko uczciwie.