​Krzysztof Studziński, 23-letni recepcjonista ze słynnego, sopockiego Grand Hotelu, został trzecim najlepszym recepcjonistą na świecie. Znalazł się na podium World’s Best Receptionist Contest - zawodów organizowanych przez stowarzyszenie zrzeszające dyrektorów i kierowników recepcji cztero- i pięciogwiazdkowych hoteli z całego świata.

Nietypowe, a zarazem prestiżowe zawody odbyły w Katarze. Organizuje je AICR (The International Association for Deputy Managers and Front Office Managers of Luxury Hotels), sieć zrzeszająca ponad 1000 luksusowych hoteli. Aby wziąć w nich udział Krzysztof Studziński musiał wywalczyć sobie tak zwaną dziką kartę, podczas rywalizacji on-line z uczestnikami z całego świata.

W finale w Dosze, kilkanaście dni temu, wzięło udział w sumie 17 osób, między innymi z Australii, Chin, Wielkiej Brytanii czy Singapuru. W zawodach - jak opisuje Studziński - wyłaniane jest podium, reszta uczestników nie zna swoich wyników ani kolejności.

Zasady zawodów

Sama rywalizacja dzieli się na dwie części, tak zwaną back office i front office. Ta pierwsza polega na odpowiadaniu na pisma gości, a także na obliczaniu wskaźników rentowności hotelu. Druga część to obsługa gości w recepcji.

Dwóch aktorów, 10 minut. I zawsze takie scenki polegają na interakcji aktorów. Pomiędzy nimi zaiskrzy, a my musimy rozwiązać sytuację perfekcyjnie, odpowiedzieć na zapotrzebowanie obydwóch gości i dążyć do ich satysfakcji - opowiada Studziński.

Jego zadaniem była rozwiązanie problemów dwóch pań z Londynu, którym naprzykrzał się jeden z gości. Do tego zmęczone podróżą kobiety przyjechały do hotelu, gdy ich pokoje nie były jeszcze gotowe.

Scenki są ciekawe, problematyczne i sprawdzają nas jak pracujemy pod stresem, pod presją. I to, jak podczas tych niełatwych zadań potrafimy wykazać się nietuzinkowymi rozwiązaniami. Podejściem do gościa odpowiednim jest po prostu zrozumienie i empatia - mówi Studziński.

Klientowi przeszkadzał szum fal

Jak przyznaje, w codziennej pracy nie ma takich klientów, których nie byłby w stanie polubić i z nimi empatyzować.

Nie ma osób gorszych, nie ma osób lepszych. Po prostu są lepsze i gorsze dni. A my na recepcji, gdy ktoś ma gorszy dzień, staramy się zrobić wszystko, żeby ten dzień gościowi polepszyć. - mówi Studziński przytaczając historię klienta słynnego, sopockiego Grand Hotelu, któremu przeszkadzała... bliskość morza i szum fal.

23-latek z Trójmiasta, absolwent Technikum Hotelarskiego w Gdyni, mógłby starać się o prace w topowych hotelach na świecie i nie wyklucza takiej możliwości. Aby rozwinąć się w branży myślę, że potrzeba jest podróżowanie, zwiedzania, inspirowania się zagranicą. A potem z takim bagażem doświadczeń wrócić do Polski i stworzyć w Polsce jeszcze coś bardziej niesamowitego - mówi Studziński.

Jak przyznaje, marzy o własnym hotelu, a nawet sieci. Mówi, że jest miłośnikiem zabytkowych hoteli i chciałby adaptować na hotele stare budynki.

Opracowanie: