Dane, które udostępniamy kupując bilet na samolot, będą gromadzone i w razie potrzeby przekazywane organom bezpieczeństwa. Będą one przechowywane przez 5 lat. Wymiana takich informacji pomiędzy krajami Unii ma umożliwić wyłapywanie potencjalnych terrorystów. Zawarte właśnie porozumienie dotyczy wszystkich lotów poza granice UE, lotów wewnętrznych i czarterów. Negocjacje w tej sprawie trwały 5 lat i dopiero zamachy w Paryżu wymusiły zgodę w UE.

PNR (Passenger Name Record) spowoduje zwiększenie bezpieczeństwa obywateli naszego kraju i innych państw UE - mówił w piątek w Brukseli szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

Nowe prawo ma nakładać na przewoźników lotniczych obowiązek przekazywania państwom członkowskim Unii danych dotyczących pasażerów wjeżdżających na terytorium UE lub je opuszczających, a także tych korzystających z lotów wewnętrznych oraz czarterowych. Gromadzenie tych danych i ich wymiana ma umożliwić wyłapywanie potencjalnych terrorystów już w momencie, kiedy rezerwują bilet lotniczy.

Przez pierwsze pół roku policja i służby specjalne będą miały łatwiejszy dostęp do danych. Początkowo PE chciał, by było to 30 dni, natomiast państwa członkowskie domagały się dwóch lat. Po sześciu miesiącach dostęp do danych PNR zostanie ograniczony - organy ścigania w państwach członkowskich będą musiały dokonać ich anonimizacji, a na ich uzyskanie będzie potrzebna zgoda odpowiedniego organu. Całkowity czas przechowywania danych będzie natomiast wynosił pięć lat.

Konieczny był kompromis

Szef MSWiA mówił, że Polska i inne państwa chciały, by służby miały ułatwiony dostęp do danych dłużej niż przez sześć miesięcy, ale by porozumienie w ogóle doszło do skutku, zgodziły się na krótszy okres. Stanęliśmy przed takim wyborem - albo kompromis sześciu miesięcy i wtedy pewność tego, że ten akt zostanie przyjęty, albo dalsze negocjacje, które wydłużą czas oczekiwania na przyjęcie tego dokumentu w zasadzie w nieskończoność - zaznaczył Błaszczak. Dodał przy tym, że będzie możliwość rewizji tych przepisów po dwóch latach i wówczas ich ewentualna zmiana.

Jak wyjaśnił, zbierane będą dane, które każdy z nas podaje już teraz, kupując bilet na samolot. Będą one przetwarzane pomiędzy służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo wśród państw UE. Dla zwykłego pasażera nic się nie zmieni - zapewniał minister.

Chcemy, żeby ten projekt został uruchomiony tak szybko, jak to możliwe - podkreślił natomiast unijny komisarz ds. wewnętrznych Dimitris Awramopulos, pytany, od kiedy linie będą zobowiązane do gromadzenia i przekazywania danych.

Jest szansa, że europarlament zatwierdzi regulacje w przyszłym roku

Do porozumienia dążyła zwłaszcza Francja, która w tym roku już kilkukrotnie stała się ofiarą zamachów terrorystycznych. W związku z obawami przed przemieszczaniem się zagranicznych bojowników powracających do Europy z Syrii PNR ma obejmować również dane pasażerów korzystających z wewnętrznych lotów europejskich. Zdaniem rządów państw UE, taki system pomógłby walczyć również z rosnącym zagrożeniem ze strony potencjalnych terrorystów - obywateli krajów UE, którzy wyjeżdżają walczyć po stronie dżihadystycznych organizacji jak Państwo Islamskie w Syrii czy Iraku, a później wracają do Europy, gdzie - według służb - mogą planować zamachy.

Trójstronne negocjacje w tej sprawie z udziałem przedstawicieli państw członkowskich, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego nie przynosiły dotąd porozumienia. Przeszkodą były obawy europosłów o ochronę danych osobowych. Eurodeputowani lewicowi i liberalni obawiali się, że system PNR może prowadzić do naruszeń prywatności obywateli UE.

Po politycznym porozumieniu zatwierdzić je musi jeszcze cały Parlament Europejski. Z wcześniejszych wypowiedzi wynika, że ma to zrobić na początku przyszłego roku. Później państwa unijne będą miały maksymalnie dwa lata na implementację tych regulacji do prawa krajowego.

(dp)