​Trójka prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie wypadku kolumny rządowej z udziałem byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu złożyła wnioski o wyłączenie od prowadzenia postępowania - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej Janusz Hnatko.

Wniosek o wyłączenie od prowadzenia postępowania dotyczył trzech osób, czyli wszystkich członków zespołu prowadzącego śledztwa. Prokuratura nie podaje, jaki wskazano w nim powód, ponieważ wniosek jest kierowany do organu, który ten zespół powołał, czyli prokuratora regionalnego - powiedział PAP prok. Hnatko.

Z kolei rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie prok. Włodzimierz Krzywicki potwierdził PAP, że wniosek taki wpłynął w piątek po południu do sekretariatu Prokuratora Regionalnego. Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia wniosek ten zostanie rozpoznany - powiedział prok. Krzywicki.

28 lutego prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa w sprawie wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu.

Jak wyjaśnił PAP prok. Hnatko, "postanowienie to zostało przygotowane przez prokuratorów prowadzących postępowanie, zaś z uwagi na to, że kierownik zespołu przebywa na zaplanowanym uprzednio urlopie wypoczynkowym, postanowienie zostało podpisane przez bezpośredniego przełożonego, tj. Prokuratora Okręgowego w Krakowie".

Rzecznik poinformował także, że wniosek o wyłączenie prokuratorów został złożony w godzinach popołudniowych 26 lutego w sekretariacie nieobecnego wówczas i 27 lutego szefa Prokuratury Okręgowej. W dniach 28 lutego i 1 marca prokurator okręgowy przygotował stanowisko w sprawie wniosku, które wraz z wnioskiem zostało przesłane 1 marca do Prokuratury Regionalnej.

Ponieważ wniosek o wyłączenie od prowadzenia postępowania członków zespołu nie został dotychczas rozpatrzony, nadal więc prokuratorzy ci prowadzą postępowanie - powiedział rzecznik.

Jak zaznaczył, "złożenie wniosku nie ma wpływu na bieg postępowania przygotowawczego w sprawie, bowiem zostało ono już zakończone". Obecnie podejmowana jest decyzja co do skierowania aktu oskarżenia lub wniosku o warunkowe umorzenie w tej sprawie - poinformował prok. Hnatko.

Informacje o wniosku prokuratorów o wyłączenie z prowadzenia śledztwo podała stacja TVN24, powołując się na nieoficjalne źródła. Według ustaleń TVN24, prokuratorzy chcieli wyłączyć do odrębnego postępowania wątek organizacji przejazdu kolumny premier Szydło. Rozpatrywali także objęcie w tym postępowaniu wątku zeznań, czy kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe. Na takie wyłączenie - według TVN24 - nie zgadzał się prok. okręgowy Rafał Babiński.

Jak informował w środę 28 lutego PAP prok. Rafał Babiński, w sprawie wypadku "wątpliwości budzi tylko i wyłącznie kwestia, czy były sygnały dźwiękowe kolumny rządowej, czy nie było". Jednak według biegłych w obu wersjach sprawcą jest kierowca, dlatego badana będzie kwestia stopnia zawinienia kierowcy - powiedział prok. Babiński.

Prok. Babiński poinformował, że dowody w sprawie sygnałów pochodzą jedynie z zeznań świadków, przy czym część świadków mówi, że były sygnały dźwiękowe, część mówi, że nie było. Jeżeli prokuratura przyjmie wariant korzystniejszy dla podejrzanego, że nie było sygnałów dźwiękowych, możliwe będzie rozważenie, czy są przesłanki do warunkowego umorzenia postępowania - mówił prokurator. Jeżeli uznamy, że okoliczności sprawy i warunki związane z osobą sprawcy wskazują na to, że jest możliwość warunkowego umorzenia, to się nad tą możliwością zastanowimy - zapowiedział prok. Babiński.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

14 lutego ubiegłego roku prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.

Jak podawała prokuratura, w toku postępowania przesłuchano łącznie 91 świadków, powołano łącznie ośmiu biegłych, zwrócono się nadto o opinie do trzech instytucji. Akta główne jawne sprawy liczą szesnaście tomów.

(az)