​Założyciel grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn żali się, że najemnicze ugrupowanie ma problemy z amunicją. Przekonuje, że choć "zwiedził wszystkie biura w Moskwie", to nie jest w stanie uzupełnić braków, choć amunicja w Rosji jest.

Kilka dni temu na powiązanych z grupą Wagnera kanałach na Telegramie pojawiło się nagranie, na którym czterech uzbrojonych mężczyzn poinformowało, że jednostka została całkowicie odcięta od dostaw amunicji. Najemnicy stwierdzili, że każdego dnia tracą przez to setki towarzyszy. Jewgienij Prigożyn opublikował potem informacje, że problem jest znany i "zwiedził wszystkie biura w Moskwie", by go rozwiązać.

W najnowszym komunikacie Prigożyn powiedział, że "pomimo znajomości i koneksji" nie jest w stanie uzupełnić braków amunicji, choć zapasy w Rosji są.

Nikt nie rozumie, skąd wzięły się pewne ograniczenia, skąd wzięły się procedury, by ją (amunicję) dostać (...) Wszyscy wskazują palcem w górę i mówią: "Wiesz, Jewgieniju Wiktorowiczu, masz tam trudne relacje... Dlatego musisz iść przeprosić, wtedy twoi bojownicy otrzymają amunicję" - powiedział Prigożyn.

Kogo przeprosić? Niech mi 140 milionów Rosjan, proszę, powie, kogo mam przeprosić, żeby moi ludzie umierali dwa razy rzadziej? - pytał.

Biznesmen żali się także, że kiedy armią dowodził gen. Siergiej Surowikin, to nie było problemów z amunicją. Ci, którzy uniemożliwiają nam wygranie tej wojny, pracują bezpośrednio dla wroga - powiedział.

Problemy Prigożyna

Prigożyn regularnie krytykuje dowództwo rosyjskiej armii i przekonuje, że tzw. grupa Wagnera radzi sobie znacznie lepiej na froncie, więc potrzebuje hojniejszego wsparcia ze strony Moskwy. W styczniu biznesmen oskarżał resort obrony, że próbuje się "ukraść zwycięstwo" jego najemnikom, ponieważ ministerstwo w komunikacie o zdobyciu Sołedaru nie wspomniało o grupie Wagnera.

Prigożyn jest w wieloletnim konflikcie z ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu - biznesmen przed laty odpowiadał za catering dla wojska, z czasem jednak MON zerwał kilka kontraktów. Dla Kremla problematyczne są też polityczne ambicje Prigożyna, który w ostatnim czasie zaczął planować założenie "ruchu konserwatywnego". Nic więc dziwnego, że Moskwa próbuje go "utemperować".

W ostatnim czasie także czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow przestał wspierać Prigożyna, choć obaj przez miesiące rozumieli się bardzo dobrze.  Istnieją podejrzenia, że Czeczen wybrał raczej bezpieczeństwo u boku Władimira Putina niż niepewność i ryzyko narażenia się najbliższym współpracownikom rosyjskiego prezydenta.