"Żaden z dokumentów, który miałby świadczyć o mojej współpracy z bezpieką, nie jest prawdziwy" – mówił na konferencji prasowej Lech Wałęsa. Były prezydent i legendarny przywódca "Solidarności" po raz kolejny zapewniał: "Nikt mnie nigdy nie złamał". IPN pod koniec stycznia przedstawił opinię biegłych w sprawie dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek". "Odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę" - poinformował wtedy szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski.

"Żaden z dokumentów, który miałby świadczyć o mojej współpracy z bezpieką, nie jest prawdziwy" – mówił na konferencji prasowej Lech Wałęsa. Były prezydent i legendarny przywódca "Solidarności" po raz kolejny zapewniał: "Nikt mnie nigdy nie złamał". IPN pod koniec stycznia przedstawił opinię biegłych w sprawie dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek". "Odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę" - poinformował wtedy szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski.
Były prezydent RP Lech Wałęsa /Adam Warżawa /PAP

Wałęsa: przysięgam, że nigdy nie współpracowałem

Przysięgam, że nigdy nie współpracowałem, ale miałem swoje metody walki - powiedział Lech Wałęsa, zapowiadając, że jego prawnicy wystąpią prawdopodobnie o nową opinię grafologiczną dotyczącą akt TW "Bolka". Ja mogę postawić 100 grafologów, którzy powiedzą odwrotnie - dodał. 

Wałęsa oświadczył, że dokumenty sugerujące jego współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi nie są prawdziwe, a wysuwane oskarżenia go poniżają.

Żaden ten tekst nie jest moim tekstem - powiedział Wałęsa, laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Oczywiście, on mógł powstać. Jak ja rozmawiałem - bezpośrednio nie, ale pośrednio jest mój tekst. Te gadułki były nasze. Te gadułki, ale nie wiedzieliśmy, że były podsłuchy - stwierdził.

To dla mnie uwłaczające, że muszę się tłumaczyć - mówił były prezydent. Nie mogli mnie złamać - zapewnił. 

Wałęsa tłumaczył, że po stłumionym strajku w grudniu 1970 r. uznał, trzeba zmienić sposób walki z komunistyczną władzą. Widząc, że nie mamy szansy na zwycięstwo postanowiłem jako szef strajku zaoszczędzić tych ludzi i nie wpychać ich w walkę z góry przegraną. I dlatego rzeczywiście hamowałem głupie ataki czy wychodzenie na ulicę, bo byłem przeciwnikiem bijatyk i przegrywania. Mogłem postąpić tak jak w powstaniu warszawskim - wykrwawić naród, ale ja lubię zwyciężać, a nie mordować swoich ludzi (..) W związku z tym postanowiłem, że będę rozmawiał. Będę - możecie nawet powiedzieć - współpracował - ale nie zasadzie zdrady, poddania się, opowiedzenia się po stronie komunistów - podkreślił Wałęsa.   

Pytany o dalsze kroki ws. oskarżeń o agenturalną przeszłość, Wałęsa odpowiedział: "Będę wyszydzał bohatera Zybertowicza, wyszydzał Cenckiewicza, speca od papierów, który nawet nie wie, jak powstały teczki Kiszczaka (...) Żaden ten tekst (badany przez grafologów) nie jest moim tekstem. Nigdy nie byłem po tamtej stronie". 

Były prezydent tłumaczył, że donosy TW "Bolka", analizowane przez grafologów, zostały napisane przez funkcjonariuszy SB na podstawie podsłuchów założonych w miejscach, gdzie przebywali robotnicy. Te podsłuchy tak przepisane są bardzo podobne do donosów. I te podsłuchy generał Kiszczak wykorzystywał kserami wysyłając je różnym ludziom, w tym pani Walentynowicz. Tak próbowano mnie złamać, zastraszyć, ale nie dałem się złamać, nie dałem się przekupić - dodał. 

Następnie - według Wałęsy - treść posłuchów była wykorzystywana podczas przesłuchań w taki sposób, żeby przesłuchiwani zaczęli się wzajemnie podejrzewać o donosicielstwo. Doprowadzono nas do takiej sytuacji, że wszyscy się podejrzewaliśmy - ja podejrzewałem wszystkich kolegów, z którymi rozmawiałem, a oni podejrzewali mnie. I do dziś tak się podejrzewamy. Tym sposobem rozwalono w tamtym czasie, w latach 70. naszą solidarność - ocenił. 

I prawdopodobnie część tych papierów leżało u Kiszczaka, a nasi wielcy bohaterowie z Cenckiewiczem na czele weszli w posiadanie tych informacji i uznali to za donosy, bez wyjaśnienia i sprawdzenia. Uwierzyli Kiszczakowi - przeciwko Wałęsie. To jest tak poniżające, żebym ja się tłumaczył przed SB-ekiem. Jemu uwierzono, a nie mnie? To jest tak skandaliczne, że powinniście się tym zająć - ale nie w obronie Wałęsy, bo ja tego nie potrzebuję - ale, żeby udowodnić prawdę tym małym ludziom, tym tępym ludziom. I kto tu walczył, a kto nie walczył? - mówił były prezydent. 

Opinia biegłych ws. teczki "Bolka" jednoznaczna - Lech Wałęsa współpracował z SB

Ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę - poinformował 31 stycznia szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski. IPN przedstawił na konferencji prasowej opinię biegłych w sprawie dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek". 

Opinię "z zakresu badania pisma ręcznego" przygotował Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie. Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Chodzi o dokumenty, które w ubiegłym roku znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu.

Wnioski, które są zawarte w tej opinii (Instytutu Sehna - przyp. red.), są jednoznaczne i nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę - poinformował szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski. 17 odręcznych pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazanie funkcjonariuszom SB informacji zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę. Pokwitowania te mają daty skraje - 5 stycznia 1971 rok oraz 29 czerwca 1974 rok i opiewały na łączną kwotę 11 tys. 700 zł - dodawał Pozorski.

29 odręcznych doniesień tajnego współpracownika sporządzonych i podpisanych kryptonimem "Bolek", zostało w całości nakreślonych przez Lecha Wałęsę. Pięć odręcznych doniesień tajnego współpracownika, nie opatrzonych kryptonimem lub innym podpisem, także zostało nakreślone przez Lecha Wałęsę. Sześć odręcznych doniesień tajnego współpracownika zostało sporządzonych przez Lecha Wałęsę. Natomiast kryptonim "Bolek" na tych doniesieniach zostało nakreślone przez ustalonych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa - mówił szef pionu śledczego IPN. Mamy jedno doniesienie sporządzone nie przez Lecha Wałęsę - jest to 6-stronicowe doniesienie - przy czym na każdej stronie pan Lech Wałęsa złożył podpis o kryptonimie Bolek. Tylko jedno doniesienie z tych kilkudziesięciu dokumentów nie zostało sporządzone i podpisane przez pana Lecha Wałęsę - podkreślał Pozorski. 

Ekspertyza Instytutu Sehna liczy 235 stron. W aktach "Bolka" brak śladów przerabiania i kopiowania, pismo było naturalne - zapewniła dyrektor Instytutu Sehna dr hab. Maria Kała. Rękopisy dowodowe były obszerne, zapisy tekstowe też obszerne i liczne podpisy, (w aktach) brak śladów przerabiania lub kopiowania, pismo było naturalne, biegli nie stwierdzili żadnych zaburzeń motorycznych - powiedziała dyrektor Instytutu Sehna. Jak dodała, "te wszystkie zapisy odzwierciedlały nawykowe cechy pisma wykonawców".

Co do stwierdzenia, czy Lech Wałęsa podjął współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, wobec tego, co już ówcześnie mówiłem, wobec publikacji tej książki ("SB a Lech Wałęsa" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka) i dzisiaj przekazanej państwu ekspertyzy (Instytutu Sehna), ta sprawa wydaje się bezdyskusyjna - mówił prezes IPN Jarosław Szarek.

Jak zastrzegł - mimo to - zaprasza dziennikarzy do archiwum IPN, do przejrzenia dokumentów. Państwo, jako dziennikarze, są - obok historyków - grupą uprzywilejowaną, że możecie się ze wszystkimi tymi materiałami zapoznać i sami sobie na ten temat wyrobić zdanie - zaznaczył Szarek.



(j.)