Polskie złoto olimpijskie w konkursie skoków na dużej skoczni wprawiło Norwegię w załamanie, Szwecję w zakłopotanie, ponieważ nie ma żadnego reprezentanta w tej dyscyplinie, a fińska telewizja poinformowała, że wygrał... Austriak Kamil Stoch.

Portal fińskiej telewizji YLE podał w pierwszej wiadomości po konkursie, że  "zwycięzcą został reprezentant Austrii Kamil Stoch".

Z kolei szwedzki kanał telewizji TV10 z racji tego, że skoki w Szwecji obecnie praktycznie nie istnieją, zatrudnił specjalistę, który tłumaczył widzom zasady, przepisy i sposób obliczania punktów. Był wyraźnie dobrze przygotowany. Nie pomylił się ani razu przy wymowie nazwisk polskich skoczków i podkreślił, że Stoch jest trzecim skoczkiem w historii, który zdobył podwójne złoto olimpijskie - za Finem Mattim Nykanenem w 1998 r. i Szwajcarem Simonem Ammanem w 2002 i 2010 r.

Opinie norweskich mediów wyrażają pewną złość i zakłopotanie słabym występem swoich skoczków i triumfem Polaka. Poświęcają więcej miejsca srebrnemu medaliście niż zwycięzcy. Dla nich bohaterem konkursu był Japończyk Noriaki Kasai, któremu "Stoch w ostatniej chwili zabrał historyczny medal".

W mediach i wypowiedziach działaczy przeważał ton nonszalancji. "Verdens Gang"  skomentował, że "Stoch nie chciał dać złotego medalu Kasaiemu", a w rozmowie z gazetą austriacki trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl mniej uwagi poświęcił Polakowi, za to podkreślił, że Japończyk jest tak dobry w swoim wieku dlatego, że "je dużo ryżu i sushi".

Oceniając komentarze norweskich mediów można stwierdzić, że złoto Stocha było dla nich "gwoździem do trumny" podczas "strasznej" soboty, po tym jak Norweżki zajęły piąte miejsce w sztafecie narciarskiej, Zbigniew Bródka zdobył złoto, które "było przeznaczone dla Havarda Boekko", a na skoczni Norwegom "ciągle wiał zły wiatr".

Najstarszy norweski komentator skoków narciarskich, legendarny Arne Scheie stwierdził rozemocjonowany na antenie kanału telewizji NRK, że to jury pozbawiło Norwega Andersa Bardala medalu. Przed jego pierwszym skokiem z powodu zmieniających się warunków konkurs powinien być wstrzymany - ocenił.

Ekspert od skoków narciarskich w NRK i mistrz olimpijski z Lillehammer (1994) na skoczni normalnej i wicemistrz na dużej Espen Bredesen wyjaśnił jednak, że "jeżeli warunki mieszczą się w dozwolonych granicach, to zawodnicy muszą skakać. To jest taka właśnie dyscyplina. Stoch wygrał zasłużenie. Po prostu był świetny i tego dnia najlepszy".