"To nie są żadne ewentualne błędy, to są realne błędy, które się zdarzyły i za które odpowiada polski rząd. Nie uszanowano zwłok naszych przyjaciół, patriotów, polskich obywateli" - mówił poseł PiS Andrzej Duda podczas sejmowego posiedzenia poświęconego działaniom państwa po katastrofie smoleńskiej. Ludwik Dorn w imieniu SP domagał się komisji obywatelskiej i białych ksiąg ws. katastrofy, a szef SLD Leszek Miller podkreślał, że wystąpienia ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego budzą nowe pytania.

Duda przemawiał w Sejmie w imieniu klubu PiS. Podkreślał, że wiele słów wypowiedzianych po katastrofie smoleńskiej przez Ewę Kopacz okazało się nieprawdą. Te pani nieprawdziwe słowa, które uspokajały wtedy rodziny poległych w katastrofie, dzisiaj jeszcze bardziej dojmująco ranią - stwierdził.

Duda podkreślił, że po katastrofie udał się do stolicy Rosji jako urzędnik Kancelarii Prezydenta. Poinformował, że tuż po przylocie postawił trzy warunki. Pierwszy, że ciało prezydentowej Marii Kaczyńskiej będzie pochowane w trumnie przywiezionej przez niego z Polski. Drugi, że będzie przewieziony natychmiast do kostnicy, "a nie do wygodnego hotelu, co proponowali pracownicy MSZ". Trzecim warunkiem była obecność brata prezydentowej przy zamknięciu trumny i że będzie ona zaspawana przez polskich żołnierzy. Poseł PiS twierdził, że realizacja tych warunków nie była łatwa. Między innymi dlatego, panie ministrze Arabski, że gdy trumna została przywieziona do prosektorium, obecni tam Rosjanie oświadczyli, że pani prezydentowa będzie pochowana w rosyjskiej trumnie, dlatego że taka jest pana decyzja. Nie przyjąłem tego oświadczenia - relacjonował Duda.

Okazało się, że jeśli ktoś był stanowczy, zdecydowanie mówił, jakie są jego oczekiwania, wszystko dało się zrealizować. Teraz dowiadujemy się, że przy sekcjach zwłok poległych w tragedii smoleńskiej nie było polskich prokuratorów. Teraz dowiadujemy się, że przy sekcjach zwłok ofiar tragedii smoleńskiej nie było polskich lekarzy, a słyszeliśmy z ust minister Kopacz o polskich patomorfologach pracujących ramię w ramię z Rosjanami (...). Wszystkie te słowa okazały się nieprawdą - mówił poseł PiS.

Przypomniał, że Kopacz była w Moskwie jako konstytucyjny minister. Trzeba rozumieć, jaką rolę na siebie się przyjmuje. Nie każdy musi być ministrem. Czasem przychodzą trudne sprawdziany, nawet straszliwy jak ten. Pani tego egzaminu po prostu nie zdała. Proszę spojrzeć dzisiaj w oczy rodzinom ofiar. Jak mogło się stać, że ciała zostały złożone do trumien w czarnych workach, że na nich położono ubrania, które rodziny przywiozły po to, żeby zostali w nie ubrani ich krewni? Jak to się stało, że tego nie dopilnowaliście? Jak to się stało, że nie byliście państwo przy procesie umieszczania ciał w trumnach? Nie dopilnowaliście tego i dzisiaj mamy co najmniej sześć pomyłek - mówił Duda.

To nie są żadne ewentualne błędy, to są realne błędy, które się zdarzyły i za które odpowiada polski rząd, przede wszystkim minister zdrowia Ewa Kopacz i minister Tomasz Arabski z kancelarii premiera. Nie uszanowano zwłok naszych przyjaciół, patriotów, polskich obywateli - podkreślił.

Duda odniósł się też do wystąpień premiera Donalda Tuska i prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Niestety po przeprosinach po raz kolejny padły słowa, które z pewnością jeszcze głębiej zraniły wiele osób, których bliscy polegli w tragedii smoleńskiej - powiedział. Wyjaśnił, że chodzi mu o "sugerowanie odpowiedzialności, winy między zdaniami".

Solidarna Polska chce komisji i białych ksiąg

W imieniu Solidarnej Polski wypowiadał się Ludwik Dorn, który zażądał powołania komisji obywatelskiej i publikacji dwóch białych ksiąg dotyczących katastrofy. Komisja miałaby zająć się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy. Jedna z białych ksiąg miałaby zaś dotyczyć tego, co działo się przed katastrofą, a druga - wydarzeń, które nastąpiły już po niej, zwłaszcza - jak mówił Dorn - w stosunkach z władzami Federacji Rosyjskiej.

Poseł SP ocenił też, że Donald Tusk wygłosił w Sejmie przemówienie "w stu procentach polityczne". Jaką koncepcję zaprezentował premier? Można ją streścić jednym zdaniem - ciszej nad tymi trumnami. (...) Ale póki nie dowiemy się prawdy, (...) to ciszy nad tymi trumnami nie będzie - oświadczył Dorn.

Uznał, że prawdę w swoim wystąpieniu powiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, ale - jak mówił Dorn - "ta prawda jest obrazą dla Rzeczpospolitej".

Nie zarzucam spisków, zmów, zdrady. Ja najpierw widzę jedno: po 10 kwietnia widzę ekipę zdezorientowanych, słabych ludzi, których sytuacja przerosła o całe kilometry - podkreślił.

Zdaniem Dorna, istniała "koncepcja polityczno-propagandowa", która miała polegać na jak najszybszym pochowaniu ofiar katastrofy. Gdyby wtedy jednak powiedziano prawdę, przynajmniej o trudnościach z identyfikacją ciał, myślę, że wszyscy by to zrozumieli - zaznaczył.

Ocenił też, że to nie tragedia smoleńska dzieli Polaków, ale stosunek do niej i do tego, co się potem stało. Jak powiedział, "moc sprawcza" zakończenia "jątrzącego podziału" leży w rękach Donalda Tuska, a nie Jarosława Kaczyńskiego.

Miller: Pomyłka zamiany zwłok nigdy nie powinna się zdarzyć

Szef SLD Leszek Miller mówił z kolei w Sejmie, że nigdy nie powinno dojść do dramatycznej pomyłki zamiany zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Podkreślił, że winni pomyłki powinni zostać wskazani i nazwani. Do debaty toczonej na ten temat nie powinno dojść, bo nie powinno dochodzić do tak dramatycznych pomyłek. Pomyłka dotycząca zamiany zwłok nigdy nie powinna się zdarzyć, ale skoro się zdarzyła, to chcemy wiedzieć, jak to się stało i kto za nią odpowiada, choć nie doszukujemy się żadnej złej woli, ani tym bardziej umyślnego działania - stwierdził.

Przyznał, że identyfikacja ciał w panujących wówczas warunkach była niezwykle trudna, ale - jak zaznaczył - nie jest to zbyt wygórowane żądanie, by nawet w ekstremalnych warunkach funkcjonariusze państwowi zapewnili prawidłowe rozpoznanie ofiar tragedii smoleńskiej.

Ta tragiczna pomyłka ma zapewne swoją twarz i swoje nazwisko. Oczekujemy zatem, że winni tego stanu rzeczy zostaną wskazani i nazwani - zaznaczył Miller.

Podkreślił także, że zarówno minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, jak i prokurator generalny Andrzej Seremet, przedstawiając swoje informacje, wzbudzili nowe pytania. Jak to się dzieje, że nikt nie wydał zakazu otwierania trumien przybyłych do Polski, a rodziny smoleńskie uparcie powtarzają, że słyszały o takim zakazie? Jeśli nie można było tych trumien otworzyć, to jak to się stało i na jakiej podstawie otwarto jedną trumnę prezydenta RP? Otóż mam nadzieję, że uzyskamy odpowiedzi także na te pytania - podsumował.