Dopiero w przyszłym tygodniu rząd podejmie decyzję ws. przedłużenia stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią. Jest niemal pewne, że potrwa on kolejne 60 dni.

Jak informuje reporter RMF FM Roch Kowalski, na podjęcie decyzji zostało już niewiele czasu, bo zarządzony do tej pory stan wyjątkowy dobiegnie końca 1 października. Rząd nie ukrywa, że sytuacji na granicy nie udało się ustabilizować.

Wręcz przeciwnie - w ostatnich dniach straż graniczna odnotowuje rekordowe liczby nielegalnych przekroczeń granicy. 

Wniosek o wydłużenie stanu musi poczekać. Do jego akceptacji niezbędna jest zgoda prezydenta, który jest teraz w Stanach Zjednoczonych oraz Sejmu, który na posiedzeniu zbierze się dopiero w najbliższą środę. 

Kryzys na granicy i stan wyjątkowy

Przypomnijmy, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa od początku sierpnia. Reżim Alaksandra Łukaszenki ściąga migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, po czym przewozi ich na granice z Polską i Litwą. Mińskowi zależy bowiem na zdestabilizowaniu sytuacji w sąsiadujących z Białorusią krajach.


Od 2 września w pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów.

Przedstawiciele rządu uzasadniali konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową".

Ciała migrantów przy granicy

W niedzielę w trzech różnych miejscach przy granicy znaleziono ciała imigrantów. Po stronie polskiej odnaleziono ciała trzech osób, m.in. Irakijczyka - ludzie ci zmarli z wychłodzenia. Służby i prokuratura wyjaśniają sprawę.

Z kolei w Gibach na Podlasiu, przy granicy z Litwą, znaleziono grupę trojga obywateli Iraku. Wskutek skrajnego wychłodzenia jedna osoba zmarła. Pozostałe dwie zostały przetransportowane do szpitali. Teren, na którym znajdowali się migranci, nie jest objęty stanem wyjątkowym.

Z kolei już na Białorusi, tuż przy granicy z Polską, znaleziono ciało kobiety. Była przy niej trójka dzieci i dwoje dorosłych. Białoruski reżim wykorzystuje sprawę do antypolskiej propagandy. Tamtejsza straż graniczna wydała komunikat, w którym pisze, że "stwierdzono wyraźne ślady wleczenia ciała z Polski do Białorusi". Napisała także, że według towarzyszących kobiecie imigrantów, polskie służby groziły im bronią i zmusiły ich do przejścia przez granicę na Białoruś.