We Włoszech narasta zjawisko "przywożenia" koronawirusa przez młodych ludzi, którzy spędzali wakacje za granicą, między innymi w Grecji i Chorwacji. Alert w związku z tworzeniem się takich nowych ognisk zakażeń panuje w kilku regionach kraju.

Władze Toskanii poinformowały w sobotę o wykryciu dwóch ognisk zakażeń z 23 osobami, które wróciły do swoich domów w rejonie Sieny oraz Arezzo z Grecji i Chorwacji.

Podobną sytuację notuje się w Emilii-Romanii. Tamtejszy regionalny wydział do spraw zdrowia podał, że z koronawirusem wrócili młodzi ludzie z wakacji w Chorwacji, Albanii i na greckiej wyspie Korfu.

"Zarówno we Włoszech, jak i za granicą należy zachować dystans, a tam, gdzie nie jest to możliwe, konieczne jest rygorystyczne noszenie maseczek" - powiedział szef wydziału we władzach regionu Raffaele Donini.

Dziennik "Corriere della Sera" przytacza wypowiedź 18-latki z Padwy, która zakaziła się wirusem na chorwackiej wyspie Pag, gdzie świętowała zdanie matury, a teraz bardzo żałuje swojej beztroski.

"Nikt nie nosił maseczek, nawet kierowca autokaru, ulegliśmy wpływowi innych. Teraz boję się o moich rodziców" - powiedziała. W jej regionie, Wenecji Euganejskiej, również panuje alarm na tle zjawiska zakażeń z zagranicy.