Francuski premier Manuel Valls odrzucił pomysł system stałych kwot przy relokacji uchodźców w Europie. Tym samym Paryż sprzeciwił się Berlinowi tuż przed szczytem UE, który w przyszłym tygodniu ma się zająć kryzysem uchodźczym.

Francuski premier Manuel Valls odrzucił pomysł system stałych kwot przy relokacji uchodźców w Europie. Tym samym Paryż sprzeciwił się Berlinowi tuż przed szczytem UE, który w przyszłym tygodniu ma się zająć kryzysem uchodźczym.
Premier Francji Manuel Valls i bawarska minister Emilia Mueller /CHRISTINA SABROWSKY /PAP/EPA

Valls powiedział, że Francja wywiąże się z obietnicy przyjęcia 30 tysięcy uchodźców, lecz nie zaakceptuje dodatkowych kwot. Łącznie państwa Unii zgodziły się między siebie rozdzielić 160 tysięcy uchodźców.

Nie przyjmiemy już więcej - powiedział Valls. Wyraził podziw dla gotowości swoich zachodnich sąsiadów do przyjęcia większej liczby uchodźców, lecz zaznaczył, że jego kraj nigdy nie powiedział: "przybywajcie do Francji".

Według Reutersa można się spodziewać, że kanclerz Niemiec Angela Merkel będzie naciskać na unijnych partnerów podczas czwartkowego spotkania w Brukseli, by zaakceptowali tzw. kontyngenty uchodźców. W stolicy Belgii ma być obecny premier Turcji Ahmet Davutoglu.

Stworzenie koalicji państw, które są gotowe na przyjęcie większej liczby ubiegających się o azyl, jest istotne dla starań Merkel, która chce przekonać Turcję do zatamowania fali uchodźców, napływających z Bliskiego Wschodu, głównie z Syrii.

Francja jest przeciwna - powiedział premier Valls o mechanizmie stałych kwot. Oświadczył, że Francja otrzymała w ubiegłym roku już 80 tysięcy wniosków azylowych, poza tym zmaga się z radykalizacją młodych ludzi i wysokim bezrobociem.

(az)