Krajowa Rada Sądownictwa wybrała sędziego Pawła Styrnę na nowego przewodniczącego. Wcześniej funkcję tę pełnił Leszek Mazur, który sprzeciwił się drenowaniu budżetu KRS przez część członków, którzy dorabiali na udziale w zdalnych posiedzeniach komisji.

Paweł Styrna, wiceprezes Sądu Okręgowego w Krakowie, został wybrany przewodniczącym Krajowej Rady Sądowniczej.

Dotychczasowy szef KRS Leszek Mazur mówił o nim, że to najlepszy kandydat. "Liczę na to, że ta kandydatura się pojawi i uzyska ona większość" - powiedział przed kilkoma dniami.

Dziś za Pawłem Styrną głosowało 12 członków Rady, 5 było przeciw, 6 wstrzymało się od głosu.

Co sędzia Styrna mówi o swoich celach? "Dążenie do kompromisu. Niezaognianie żadnych sporów. Decyzje będziemy podejmowali kolegialnie".

Styrna ogłosił, że Krajowa Rada Sądownictwa wstrzymuje się na razie z wyborem członków prezydium. Nowy szef KRS, mówiąc o odwołaniu swojego poprzednika, twierdzi, że było ono nielegalne a wybór nowego szefa nowej KRS był możliwy tylko dzięki temu, że Leszek Mazur sam złożył rezygnację. "Uważam, że nie było podstaw prawnych do odwołania przewodniczącego Leszka Mazura" - podkreślił Styrna.

Nowy szef Rady zapowiedział też wyjaśnienie sprawy drenowania budżetu przez zwoływanie dodatkowych posiedzeń komisji, co w konsekwencji doprowadziło do przewrotu w Radzie. Paweł Styrna uważa, że jego poprzednik miał prawo ujawnić protokoły komisji i deklaruje, że nie będzie blokował udostępniania dokumentów dotyczących pracy nowej KRS.

Sędzia podkreślił, że nie planuje zmian personalnych w Biurze Rady i zadeklarował, że w najbliższych dniach zrezygnuje z funkcji wiceprezesa Sądu Okręgowego w Krakowie.

Inni kandydaci

Drugim kandydatem na szefa KRS był Marek Jaskulski. To osoba postrzegana jako przedstawiciel frakcji sędziów bliskich Zbigniewowi Ziobrze. To ten sędzia złożył kontrowersyjny wniosek o odwołanie Leszka Mazura. Jego kandydatura nie zyskała jednak większości.

W wyborach zgłoszone zostały również kandydatury Wiesława Johanna - przedstawiciela prezydenta w Radzie oraz sędzi Dagmary Pawełczyk-Woickiej z Krakowa, ale kandydaci odmówili startu.

Zmiany w KRS

Przed dwoma tygodniami KRS odwołała w głosowaniu przewodniczącego Rady Leszka Mazura i rzecznika prasowego sędziego Macieja Miterę. Ten drugi stracił też funkcję członka prezydium.

Wniosek o ich odwołanie złożył członek Rady sędzia Marek Jaskulski, w związku z "utratą zaufania".

Jak później wyjaśniała Rada, utrata zaufania do Mazura wynikała m.in. z ujawnienia mediom protokołów posiedzeń komisji KRS, treści prywatnej korespondencji jednego z członków KRS bez jego zgody oraz krytyczne oceny innych członków Rady. Mazur konsekwentnie podkreślał, że nie czuje się winny.

Zmiany w KRS - geneza sporu

Do zmian w KRS doszło po ujawnieniu przez RMF FM informacji o nieprawidłowo rozliczanych dietach w Radzie. Wydatki miał przerwać sędzia Leszek Mazur. O procederze, dzięki któremu niektórzy członkowie KRS pobierali dodatkowe diety, sędzia mówił wprost: "Mam takie wrażenie, że część członków Rady wolałaby, żeby to zostało tajemnicą".

Podkreślał także, że ujawnienie protokołów z posiedzeń komisji nie spodobało się szczególnie posłowi Prawa i Sprawiedliwości Arkadiuszowi Mularczykowi, który zamówił w tej sprawie opinię w Biurze Analiz Sejmowych.

Mularczyk zaprzeczał, by odwołanie szefa i rzecznika KRS miało związek ze sprawą protokołów obrad komisji KRS. "To jest błędny trop. Ja dementuję, że to była podstawa do wniosków sędziów. To sędziowie utracili zaufanie i wyrazili to w wyniku głosowania" - podkreślał.

Pandemiczne drenowanie budżetu w nowej KRS, czyli jak dorabiali niektórzy członkowie

O tym, że grupa członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa znalazła sposób na łatwe dorobienie do pensji, dziennikarz RMF FM Patryk Michalski informował w połowie grudnia.

Chodziło o pobieranie dodatkowych diet za pracę w komisjach działających przy KRS. Pięć z nich od lat zwoływano wyłącznie przy okazji posiedzeń plenarnych Rady, ale od lipca zaczęły obradować również w innych terminach.

Dlaczego? Bo w czerwcu weszła w życie pandemiczna uchwała, która umożliwiła obrady zdalne. Jako pierwszy o sprawie poinformował "Dziennik Gazeta Prawna". Według informacji gazety, od lipca odbyło się 18 dodatkowych posiedzeń różnych komisji, za które ich uczestnikom wypłacono ponad 120 tysięcy złotych.

W grudniu nasz dziennikarz ujawnił jednak, że skala procederu była większa.

W ciągu niespełna pięciu miesięcy zwołano łącznie aż 26 posiedzeń komisji: bibliotecznej oraz ds. ochrony danych osobowych, reformy wymiaru sprawiedliwości, kontaktów międzynarodowych i etyki.

Koszt tych dodatkowych posiedzeń powinien sięgnąć w sumie ponad 160 tysięcy złotych - przewodniczący Leszek Mazur zablokował jednak wypłatę 51 diet za siedem posiedzeń na łączną kwotę ponad 49 tysięcy złotych.

Na zwoływaniu dodatkowych posiedzeń komisji rekordziści - sędziowie Dariusz Drajewicz i Maciej Nawacki - zarobili po ponad 20 tysięcy złotych brutto.

Opracowanie: