Sędzia Leszek Mazur, odwołany tydzień temu ze stanowiska przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, sam rezygnuje z tej funkcji. Rzecznik Sądu Najwyższego poinformował, że Mazur złożył rezygnację na ręce I prezes SN.

Sędzia Leszek Mazur poinformował I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską o rezygnacji z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa. Jak powiedział, że nie widział "dalszej możliwości wykonywania funkcji przewodniczącego KRS w sytuacji obopólnej utraty zaufania".

Prezes Manowska ma jutro zwołać posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa. Rada zbierze się w przyszły piątek 29 stycznia i wybierze nowego przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa. Według Mazura, najlepszym kandydatem jest Paweł Styrna. "Liczę na to, że ta kandydatura się pojawi i uzyska ona większość" - dodał.

W poniedziałek Sąd Najwyższy informował, że odwołanie sędziego Mazura i innego członka prezydium Rady, jej rzecznika Macieja Mitery było niezgodne z prawem. Tak miało wynikać z zamówionej przez sąd opinii prawnej.

Do zmian w KRS doszło po ujawnieniu przez RMF FM informacji o nieprawidłowo rozliczanych dietach w Radzie. Wydatki miał przerwać sędzia Leszek Mazur. O procederze, dzięki któremu niektórzy członkowie KRS pobierali dodatkowe diety, sędzia mówił wprost: "Mam takie wrażenie, że część członków Rady wolałaby, żeby to zostało tajemnicą".

Podkreślał także, że ujawnienie protokołów z posiedzeń komisji nie spodobało się szczególnie posłowi Prawa i Sprawiedliwości Arkadiuszowi Mularczykowi, który zamówił w tej sprawie opinię w Biurze Analiz Sejmowych.

Mularczyk zaprzeczał, by odwołanie szefa i rzecznika KRS miało związek ze sprawą protokołów obrad komisji KRS. "To jest błędny trop. Ja dementuję, że to była podstawa do wniosków sędziów. To sędziowie utracili zaufanie i wyrazili to w wyniku głosowania" - podkreślał.

Pandemiczne drenowanie budżetu w nowej KRS, czyli jak dorabiali niektórzy członkowie

O tym, że grupa członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa znalazła sposób na łatwe dorobienie do pensji, dziennikarz RMF FM Patryk Michalski informował w połowie grudnia.

Chodziło o pobieranie dodatkowych diet za pracę w komisjach działających przy KRS. Pięć z nich od lat zwoływano wyłącznie przy okazji posiedzeń plenarnych Rady, ale od lipca zaczęły obradować również w innych terminach.

Dlaczego? Bo w czerwcu weszła w życie pandemiczna uchwała, która umożliwiła obrady zdalne. Jako pierwszy o sprawie poinformował "Dziennik Gazeta Prawna". Według informacji gazety, od lipca odbyło się 18 dodatkowych posiedzeń różnych komisji, za które ich uczestnikom wypłacono ponad 120 tysięcy złotych.

W grudniu nasz dziennikarz ujawnił jednak, że skala procederu była większa.

W ciągu niespełna pięciu miesięcy zwołano łącznie aż 26 posiedzeń komisji: bibliotecznej oraz ds. ochrony danych osobowych, reformy wymiaru sprawiedliwości, kontaktów międzynarodowych i etyki.

Koszt tych dodatkowych posiedzeń powinien sięgnąć w sumie ponad 160 tysięcy złotych - przewodniczący Leszek Mazur zablokował jednak wypłatę 51 diet za siedem posiedzeń na łączną kwotę ponad 49 tysięcy złotych.

Na zwoływaniu dodatkowych posiedzeń komisji rekordziści - sędziowie Dariusz Drajewicz i Maciej Nawacki - zarobili po ponad 20 tysięcy złotych brutto.