Majowe wybory prezydenckie będą częściowo obsługiwane przez nowy system informatyczny, opracowany przez Krajowe Biuro Wyborcze - dowiedział się reporter RMF FM Paweł Balinowski. KBW będzie też najprawdopodobniej domagać się rekompensaty finansowej za skandal podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych.

Decyzja o stworzeniu autorskiego systemu zapadła po kompromitacji w trakcie ubiegłorocznych wyborów samorządowych - wówczas całkowicie zawiódł program opracowany przez zewnętrzną firmę. W rezultacie wyniki poznaliśmy z ponad tygodniowym opóźnieniem.

Początek prac nad nowym systemem KBW ogłosiło pod koniec grudnia ubiegłego roku.  Program ma zostać użyty podczas majowych wyborów prezydenckich, lecz jedynie częściowo - wykorzystane zostaną niektóre elementy, jednak tylko na poziomie komisji obwodowych.

Użyte zostaną przede wszystkim te funkcje systemu, które służą do sprawdzenia pod kątem ewentualnych błędów protokołów wyborczych, wypełnianych przez członków komisji obwodowych. Za pośrednictwem programu te protokoły mają też zostać wysłane do komisji okręgowych - ale w tym przypadku urzędnicy postanowili się zabezpieczyć, bo jednocześnie zamierzają wysłać protokoły w tradycyjny sposób, czyli w formie papierowej i na płytach CD.

Warto przypomnieć, że to właśnie wysyłka protokołów była głównym problemem podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych - system stworzony przez zewnętrzną firmę "padł", gdy komisje z całej Polski jednocześnie próbowały przesłać dokumenty.

Jeśli wierzyć pracownikom KBW, tym razem do takiej sytuacji nie dojdzie. Nowy system przeszedł już testy, w tym również obciążeniowe (choć będą one jeszcze powtarzane) i - jak zapewnia biuro - tym razem powinien "udźwignąć" wybory. 

Będzie odszkodowanie za wyborczą kompromitację?

Stworzenie nowego systemu nie zamyka jednak sprawy starego programu, który stał się źródłem gigantycznych problemów. Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Paweł Balinowski, Krajowe Biuro Wyborcze najprawdopodobniej będzie domagało się rekompensaty finansowej za opracowanie wadliwego systemu. Zapłacić mają jego autorzy.

Na razie nie wiadomo, jak wysoka ma być rekompensata - oficjalna decyzja o domaganiu się pieniędzy za wyborczy blamaż jeszcze nie zapadła. To jednak jedyny prawdopodobny scenariusz,  z uwagi na miażdżące wyniki zakończonego niedawno audytu. Cytując jednego z członków Państwowej Komisji Wyborczej "byłoby cudem, gdyby system zadziałał tak jak powinien".  

Ostateczna decyzja o wysokości roszczeń wobec autorów systemu zapadnie najpewniej wtedy, gdy prawnicy i pracownicy KBW skończą analizować raport z tego audytu.

(abs)