Katastrofa samolotu malezyjski linii lotniczych mocno odbiła się na akcjach przewoźnika - spadły one o 11 proc. To już kolejny raz, gdy poważnie ucierpiał wizerunek Malaysia Airlines. W marcu zaginęła inna maszyna tych linii - również Boeing 777. Ponadto przedsiębiorstwo od lat jest w złej sytuacji finansowej.

Malezyjskie linie lotnicze obsługują połączenia niemal z całym światem. Czwartkowa katastrofa mocno odbiła się na cenach akcji tego przewoźnika - sesję na malezyjskiej giełdzie spółka zakończyła spadkiem o 11 proc. W pewnym momencie akcje spadały nawet o 18 proc. Katastrofa to kolejny cios dla borykającej się z problemami finansowymi linii, która w marcu tego roku straciła inny samolot po tym, gdy zniknął on z radarów nad Morzem Południowochińskim. Maszyny nie odnaleziono do dzisiaj.

Jeszcze w lutym tego roku mieliśmy do czynienia z pięciogwiazdkową linią lotniczą, która oferowała jeden z najwyższych standardów pasażerskich. W tej chwili mamy do czynienia z dwiema katastrofami, w której ginie kilkaset osób. Z pewnością jest to olbrzymi cios wizerunkowy dla linii lotniczej. Wielu analityków zastanawia się nad tym, czy linia będzie mogła się po tym podnieść. Przewoźnik stracił dwa szerokokadłubowe samoloty - powiedział ekspert rynku lotniczego Krzysztof Moczulski.

Jak podaje Reuters, linia lotnicza, której większościowy udziałowcem jest należąca do malezyjskiego rządu spółka Khazanah Nasional (69 proc. udziałów), boryka się od kilku lat z problemami. Rząd chce ją sprywatyzować, jednak jak dotąd bezskutecznie. Przez ostatnie 5 lat akcje spółki spadły o 83 proc. Problemy linii mają związek m.in. z rosnącą konkurencją ze strony tanich przewoźników, a na długich dystansach również przewoźnikami z Zatoki Perskiej. Próby restrukturyzacji spotkały się z silnym sprzeciwem ze strony opozycji i związków zawodowych, bo wiązały się z redukcją zatrudnienia.

(abs)