"To, co zrobiła Rosja, jest złe" - ogłosiła w programie na żywo prezenterka anglojęzycznej telewizji państwowej Russia Today Abby Martin. Teraz - jak pisze brytyjski "The Telegraph" - stacja chce wysłać ją na Krym, by "poszerzyła swą wiedzę" na temat sytuacji na półwyspie. "Nie jadę" - odpowiada dziennikarka.

Przeczytaj treść wystąpienia Abby Martin:

Anglojęzyczna Russia Today jest postrzegana jako propagandowa tuba Kremla, Reporterzy bez Granic nazywają ją "krokiem państwa w kierunku kontroli informacji". Przekaz stacji ma często antyamerykański wydźwięk, telewizja bywa też oskarżana o ignorowanie łamania praw człowieka w Rosji czy kontrowersyjnych kwestii w stylu wyroków więzienia dla członkiń grupy Pussy Riot.

Nieplanowane wystąpienie waszyngtońskiej dziennikarki mocno kontrastowało z codziennym przekazem Russia Today na temat ukraińskiego kryzysu i wstrząsnęło w większości prorosyjskimi widzami stacji.

Zanim zakończymy program, chcę powiedzieć coś od serca o politycznym kryzysie na Ukrainie i rosyjskiej militarnej okupacji Krymu. To, że pracuję w telewizji Russia Today, nie znaczy, że nie mam redakcyjnej niezależności. Podkreślam z całą mocą, że jestem przeciwna interwencjom jakiegokolwiek kraju w suwerenne sprawy innego - mówiła na antenie Abby Martin. To, co zrobiła Rosja, jest złe. Przyznaję, że nie wiem tyle, ile powinnam, na temat historii Ukrainy i dynamiki kulturowej tego regionu, ale wiem, że militarna interwencja nie jest nigdy właściwym rozwiązaniem i nie będę na antenie jej usprawiedliwiać - podkreśliła.

Po tym wystąpieniu władze Russia Today powiedziały brytyjskiej stacji Channel 4, że Martin "została wprowadzona w błąd przez media amerykańskiego mainstreamu".

W oficjalnym oświadczeniu, wydanym wczoraj po południu, stacja podkreśliła z kolei, że "wbrew popularnej opinii RT nie wymusza na swoich dziennikarzach podporządkowania się" oraz że "mają oni swobodę wyrażania własnych opinii nie tylko prywatnie, ale i na antenie". Szanujemy jej (Abby Martin - przyp. red.) poglądy oraz poglądy wszystkich naszych dziennikarzy i prezenterów. Pani Martin nie spotka się z żadną reprymendą - napisano w oświadczeniu.

W swoim komentarzu pani Martin zauważyła również, że nie posiada głębokiej wiedzy na temat sytuacji na Krymie. W związku z tym wyślemy ją na Krym, by dać jej możliwość wyrobienia sobie opinii w centrum wydarzeń - poinformowały również władze Russia Today.

Abby Martin skomentowała tę zapowiedź w rozmowie z "The Telegraph". Nie jadę na Krym mimo oświadczenia, które wydała stacja - stwierdziła krótko. Umieściła też wpis na swoim profilu na Twiterze.

"The Telegraph" / RMF FM