Łukasz Kubot wygrał z Serbem Dusanem Lajovicem 6:7 (4-7), 7:6 (7-4), 6:3, 7:6 (7-3) i awansował do trzeciej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. W czwartek w Londynie zagra jeszcze inny polski tenisista Jerzy Janowicz (rywalem Australijczyk Lleyton Hewitt).

Kibice zajmującego 72. miejsce w rankingu ATP Kubota liczyli, że w czwartek zaprezentuje się równie dobrze pod względem serwisu jak w meczu otwarcia (posłał wtedy aż 25 asów). Spotkanie z nieco niżej sklasyfikowanym Lajovicem (84. ATP) zaczął jednak od pięciu podwójnych błędów w pierwszym secie.

Niespełna 24-letni Serb, który coraz mocniej sygnalizuje aspiracje, by wejść do światowej czołówki (w maju na kortach im. Rolanda Garrosa dotarł do 1/8 finału), grał odważnie i pewnie. Starszy o osiem lat Polak z czasem radził sobie coraz lepiej, choć udane i efektowne zagrania przeplatał prostymi błędami. Żaden z tenisistów nie zdołał przełamać podania rywala i kibice obejrzeli pierwszy w tym pojedynku tie-break. Ten zaczął się po myśli debiutującego w Wimbledonie Lajovica (4-0), a Kubot nie był w stanie odrobić już tych strat.

W drugim secie podbudowany Serb na ogół nie miał problemów z wygrywaniem własnych gemów serwisowych, Polakowi z kolei przychodziło to ze znacznie większym trudem (w szóstym wyszedł z trudnej sytuacji, gdy przegrywał 15:40). To jednak on pierwszy zanotował "breaka" i objął prowadzenie 4:3. Długo się nim nie cieszył, bo rywal zrewanżował mu się tym samym. Tym razem tie-break wygrał bardziej doświadczony lubinianin, który zakończył tę partię efektownym wolejem i mocno zacisnął pięści, podkreślając wagę tej akcji.

W kolejnej odsłonie ćwierćfinalista ubiegłorocznej edycji Wimbledonu dał popis gry. Nękał Lajovica serwisem, ograniczył też proste błędy. Urodzony w Belgradzie tenisista też postawił na mocne podanie. W efekcie obaj wygrywali swoje gemy, tracąc przeważnie najwyżej jeden lub dwa punkty. Lepszy w dłuższych wymianach Polak wygrał 6:3.

Następnie widzowie dostali powtórkę emocji z dwóch pierwszych zaciętych setów. Kubotowi zaczęły się dawać we znaki trudy spotkania. Wydawało się, że łapią go skurcze, a po jednej z akcji złapał się za lewe udo, które później rozmasowywał. Mimo tego nie oszczędzał się, biegając do każdego zagrania Serba. Ten często efektownie mijał rywala, gdy ten schodził do siatki.

W tie-breaku wyrównana walka trwała do stanu 3:3, później wszystko szło po myśli Polaka. Gdy Lajovic w ostatniej akcji posłał piłkę na aut, Kubot wniósł ramiona w geście triumfu, zerkając ku niebu. Po chwili zaś zaprezentował kibicom pokaz kankana, który jest jego znakiem rozpoznawczym po ważnych dla niego zwycięstwach.

Jego pierwsze spotkanie z niespełna 24-letnim Serbem trwało równo trzy godziny. Polak posłał łącznie 22 asy (przy 15 Lajovica), ale popełnił też 12 podwójnych błędów. Łącznie zanotował 44 niewymuszone błędy (jego rywal - 26). Wykorzystał dwie z trzech okazji na przełamanie, a jego przeciwnik tylko jedną z siedmiu.

Lubinianin po raz trzeci w karierze zagra w trzeciej rundzie Wimbledonu. Jego kolejnym rywalem będzie rozstawiony z numerem ósmym Kanadyjczyk Milos Raonic. Polak nigdy wcześniej nie miał okazji walczyć z mającym czarnogórskie korzenie ćwierćfinalistą majowego French Open.

W czwartek w singlu zagra jeszcze półfinalista poprzedniej edycji londyńskiej imprezy - rozstawiony z numerem 15. Janowicz, a jego przeciwnikiem będzie Hewitt. Na otwarcie Australijczyk wygrał z Michałem Przysiężnym.

Kubot w Londynie rywalizuje także w deblu. W parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem awansowali w środę do drugiej rundy. Spotkają się w niej z Australijczykami Chrisem Guccione i... Hewittem.

(jad)