Sensacyjnie zakończyły się w Soczi zmagania biegaczek narciarskich w sztafecie 4x5 km! Medalu nie zdołały wywalczyć typowane do złota Norweżki. Zajęły dopiero piąte miejsce. Ze złotego krążka cieszą się tymczasem Szwedki, srebro przypadło Finkom, a brąz wywalczyły Niemki. Dobry występ zapisały na swoim koncie polskie biegaczki, które zajęły siódme miejsce.

Do historii przejdzie wyczyn Charlotty Kalli. Szwedka, ruszając na trasę na ostatniej zmianie, miała 25,7 s straty do prowadzącej Finki. Dogoniła Kristę Lahteenmaki i towarzyszącą jej Niemkę Denise Herrmann, a na ostatniej prostej nie dała im żadnych szans, wyprzedzając odpowiednio 0,5 i 0,9 sekundy.

To pierwszy złoty medal dla Szwecji w Soczi. Reprezentanci kraju "Trzech Koron" sięgnęli wcześniej po pięć srebrnych krążków i dwa brązowe. Kalla jest natomiast pierwszym sportowcem rosyjskich igrzysk, który w dorobku ma trzy medale - w biegu łączonym i na 10 km techniką klasyczną była druga.

Polki biegły w składzie: Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec i Paulina Maciuszek. Kubińska pięć kilometrów pokonała z jedenastym czasem. Stratę mocno zniwelowała (z 31,9 do 13 sekund) podopieczna Aleksandra Wierietielnego i wyprowadziła biało-czerwone na czwartą lokatę. Później świetnie spisała się Jaśkowiec, która nikomu nie dała się wyprzedzić. Maciuszek natomiast ustąpiła reprezentantkom Francji, Norwegii i Rosji i minęła metę jako siódma - 1.36,2 po zwyciężczyni.

Absolutną sensacją jest dopiero piąte miejsce Norweżek, które cztery lata temu w Vancouver oraz na mistrzostwach świata w Oslo w 2011 roku i Val di Fiemme w 2013 były całkowicie poza zasięgiem rywalek, a i tym razem uważane były za murowane faworytki do złota. Heidi Weng, Therese Johaug, Astrid Uhrenholdt Jacobsen i Marit Bjoergen kompletnie jednak zawiodły. Problemy miały wszystkie zawodniczki, a ich strata systematycznie rosła. Bjoergen do rywalizacji przystąpiła 33,4 s po Lahteenmaki i niespełna osiem po Kalli. Nie mogąc jednak dogonić fenomenalnej Szwedki prawdopodobnie nieco odpuściła, zostawiając siły na dwa kolejne biegi.

Czułam się silna, ale było tłoczno i trudno mi było wyprzedzać. Nie wiem, dlaczego nie spisałam się lepiej. Nie jestem pewna, czy to wina nart, czy może czegoś innego - powiedziała po biegu Weng.

Norweżki były niepokonane w biegach sztafetowych od 22 listopada 2009 roku, kiedy w zawodach Pucharu Świata w Beitostoelen musiały uznać wyższość Szwedek.

W Soczi kobiety będą jeszcze rywalizowały w środę w sprincie drużynowym techniką klasyczną i w sobotę w biegu na 30 km "łyżwą".