Serwismeni reprezentacji Norwegii znaleźli się w ogniu krytyki po serii nieudanych występów biegaczy narciarskich tego kraju w Soczi. W Szwecji są wyśmiewani, a w Norwegii wyzywani. Radzi im się, by użyli receptury sprzed 100 lat, gdy smarowano narty... śledziami.

Norwegia poniosła klęskę w biegach na 10 i 15 km techniką dowolną kobiet i mężczyzn oraz w obu sztafetach. Po nich serwismeni stwierdzili, że nie są w stanie odkryć tajemnicy przygotowania nart dla śniegu, jaki występuje w Soczi, co udało się ekipom rywali.

Dziennik "Aftenposten" przypomniał jednak, że Norwegia przygotowywała się do tych igrzysk od czterech lat i budżet na przygotowanie nart wynosił cztery miliony dolarów, z czego milion na gigantyczną ciężarówkę z setkami kilogramów smarów i tysiącem nart.

Szef norweskich serwismenów Knut Nystad oskarżył producentów smarów, że świadomie nie dostarczyli im tego samego materiału co rywalom, by ograniczyć dominację Norwegii. W odpowiedzi dyrektor norweskiego producenta Swix Ulf Bjerknes oburzony podkreślił, że Nystad jest "wyraźnie sfrustrowany i może chodzi tu o przerost formy nad treścią. W tej ilości sprzętu i ludzi łatwo się pogubić".

Kierownik reprezentacji Norwegii w biegach narciarskich Vidar Loefhus przyznał w rozmowie z dziennikiem "Adresseavisen", że codziennie otrzymuje pokaźną ilość poczty elektronicznej i SMS-ów z "bardzo wyrafinowanymi i dosadnymi" wyzwiskami. Ich treść skomentował krótko: Nie spodziewałem się, do czego ludzie są zdolni.

Szwedzi, których reprezentacje wygrały obie sztafety (Norwegia nie zdobyła w nich żadnego medalu), starają się z kolei pomóc "biednym" Norwegom, którzy ich zdaniem "stosują niewłaściwe preparaty". Na okładce gazety sportowej szwedzkiego dziennika "Aftonbladet" podanych zostało we wtorek pięć rodzajów "smarów" z ostrzeżeniem dla Norwegów, aby ich w żadnym przypadku nie używali, ponieważ nie działają. Są to: klej, dezodoranty, wojskowy krem na odparzenia, spray na komary i pomadka do ust. Gazeta zwraca się też z apelem: Nie stosujcie też czasem wosku do lakieru samochodowego.

Dziennikarze gazety zasugerowali jednak Norwegom skuteczną receptę - stosowaną w komediowym serialu świątecznym "Sunnes Jul", emitowanym w 1991 roku w szwedzkiej telewizji. Jest to mieszanina... jajek, mąki, margaryny, sera topionego i majonezu.

Ryby do smarowania nart, 16 steków w czasie biegu

W Norwegii z kolei ogromną popularnością cieszy się wydana w listopadzie książka o historii narciarstwa biegowego "Femmila" (bieg na 50 kilometrów), w której autor przypomina sposoby na dobre wyniki stosowane ponad 100 lat temu. Cytują je chętnie norwescy internauci radząc, aby do nich powrócić. Biegacze ubrani byli w kurtki ze specjalnymi dużymi kieszeniami, w których mieli śledzie, najpopularniejszy wtedy środek do smarowania nart w biegu pod górę. Ryb mieli ze sobą dużo, ponieważ musieli je stosować wielokrotnie - opisuje historyk narciarstwa Thor Gotaas.

Gotaas przypomina też stare metody na zwiększenie wydolności: Przed startem biegu na 50 kilometrów na wzgórzu Holmenkollen biegacze stali w kłębach dymu, ponieważ palili duże fajki i papierosy jeden za drugim. Zaciągali się maksymalnie, bo wtedy uważano, że dym tytoniowy zwiększa objętość płuc. Stosowali też doustnie jako środek energetyczny...  trutkę na szczury.

Nawiązując do żywienia narciarzy podczas biegu Gotaas przypomina zaś: Na stacjach żywieniowych gospodynie serwowały kotlety, jajka na twardo i wiadra gęstej i tłustej śmietany, którą zawodnicy popijali piwem lub winem. Rekordzista zjadł podczas pierwszego biegu w 1888 roku aż 16 steków.

(edbie)